Aktualności

TrenujęBoLubię – obwód stacyjny (13)

Rozpoczęły się wakacje, coraz cieplej za oknem, za nami sprawdzian na 100 m zatem czas trochę… poleżeć. Oczywiście jak przystało na zajęcia BiegamBoLubię nie będziemy leżeć w bezruchu. Tematem tego tygodnia będzie obwód stacyjny. Jest to jedna z form treningu, który ma na celu podnieść naszą sprawność ogólną oraz wytrzymałość. Skąd zatem miejsce na leżenie? Obwód stacyjny daje bardzo duże możliwości stymulowania różnych mięśni naszego ciała. Na przykład wykonując popularne brzuszki nie tylko leżymy, ale również kształtujemy siłę mięśni brzucha. Podobnie leżąc na brzuchu możemy, poprzez wznosy tułowia możemy wzmacniać mięśnie grzbietu. Ćwiczenia w leżeniu mogą dotyczyć również rozciągania poszczególnych partii mięśniowych tak, więc jak widać nawet leżąc można poprawiać sprawność organizmu. Poprzez odpowiednio dobrane ćwiczenia możemy zarówno kształtować siłę mięśni nóg, jak i podnosić poziom wytrzymałości ogólnej całego organizmu wykonując np. przysiady. Przysłowiowe stacje to doskonały przerywnik w codziennej rutynie biegowej. Dobierając odpowiednio ilość powtórzeń oraz czas trwania poszczególnych ćwiczeń jesteśmy w stanie zmusić organizm do konkretnego wysiłku. Odpowiednią intensywność treningu możemy uzyskać poprzez dobór ilości powtórzeń, długości trwania poszczególnych ćwiczeń oraz przede wszystkim czas przerwy wypoczynkowej. W przypadku, gdy naszym celem jest kształtowanie wytrzymałości organizmu skupiamy się na dużej ilości powtórzeń lub długim czasie wykonywania ćwiczenia oraz skracając przerwę do niezbędnego minimum tak, aby uczestnicy zajęć zdążyli dotrzeć na kolejną stację. Nasi trenerzy po odpowiedniej rozgrzewce przystąpią do objaśnienia poszczególnych stacji oraz ogólnych zasad związanych z obwodem stacyjnym tj.: długość trwania ćwiczenia lub ilość powtórzeń, sposobu przemieszczania się do następnej stacji oraz ilości serii całego obwodu. Pamiętajcie, że obwód stacyjny to okazja do poleżenia, ale na pewno nasi trenerzy postarają się, abyście się nie nudzili! POWODZENIA! Autor: Sebastian Wierzbicki, trener BiegamBoLubię Gorzów Wielkopolski

TrenujęBoLubię – obwód stacyjny (13)

BiegamBoLubię – podsumowanie (6)

BiegamBoLubię… skakanie Wyżej, niżej, dalej, więcej, na jednej nodze, wieloskokiem i obunóż – tak trenowaliście skoczność podczas minionych zajęć BBL. Na co dzień biegacie, ale teraz pracowaliście nad sprężystym odbiciem. Skoczmy, zatem wspólnie na wybrane stadiony, aby sprawdzić Wasze postępy! Jeżeli chcielibyście powtórzyć tego typu ćwiczenia lub odświeżyć sobie pamięć, aby w przyszłości móc szlifować formę samemu to mamy dla Was fantastyczny plan od Justyny Pękali. Na co dzień trenerka prowadzi zajęcia na stadionie w Rzeszowie (serdecznie zapraszamy!), jeśli z jakichś przyczyn nie mogliście przybyć oto tzw. gotowiec autorstwa Justyny. Przepis na trening Zajęcia rozpoczęliśmy od truchtu i rozgrzewki ogólnorozwojowej, w której zastosowaliśmy więcej ćwiczeń z lekkimi podskokami. Następnie wykonaliśmy 2 serie ćwiczeń wzmacniających, przeplatanych ćwiczeniami skocznościowymi, przygotowującymi do części głównej zajęć. 1. Przysiady ze wspięciem na palce (zwracaliśmy uwagę na pracę stopy, czyli ruch taki jak w odbiciu i lądowaniu przy skokach). 2. Wyskoki w miejscu A (kolana do klatki piersiowej). 3. Pompki 4. Wyskoki w miejscu C (pięty do pośladków). 5. Podpór przodem i ruch prawego kolana do lewego łokcia i odwrotnie. 6. Wyskoki w miejscu z zadarciem palców na siebie. 7. Brzuszki. W części głównej zajęć zastosowaliśmy ćwiczenia skocznościowe na płotkach o różnej wysokości (każdy uczestnik indywidualnie wybierał sobie wysokość płotków, my również sugerowaliśmy niektórym biegaczom odpowiednią wysokość płotków): 1. Skoki obunóż z międzyskokiem. 2. Skoki obunóż (krótkie odbicie). 3. Skoki obunóż A. 4. Skoki jednonóż prawa/lewa noga. 5. Skoki obunóż z przysiadem Wszystkie ćwiczenia wykonaliśmy dwukrotnie. Następnie 10 x 100 metrów przebieżki. Na koniec zajęć potruchtaliśmy i zrobiliśmy dłuższe rozciąganie. Przepis już macie – czas, zatem piec ciasto, aby forma rosła jak na drożdżach. Nie macie czasu? Nasze zajęcia trwają tylko godzinę, zobaczcie ile można w tym czasie zrobić! Potem na murawę Czas skoczyć z pięknego Podkarpacia, przeskakujemy na północ naszego kraju, do Giżycka. W żeglarskiej stolicy Mazur zajęcia prowadził Daniel Gibuła. – Po krótkim rozbieganiu daliśmy upust swojej energii w tabacie. Trzy serie dały w kość każdemu uczestnikowi. Po krótkiej przerwie przyszedł czas na główną część, czyli skoczność. Tor przeszkód na murawie stadionu spodobał się każdemu. Pot zalał nam murawę! Cieszy frekwencja, jest nas coraz więcej. Rośniemy w siłę! – podsumował swoje zajęcia trener. Przez kałuże Było południe, była północ, czas na centrum. Skok w środek Polski do Ożarowa Mazowieckiego, gdzie warunków łatwych nie mieli. BBL-owicze się jednak nie poddają i nie szukają wymówek, ale rozwiązań! – Tuż przed zajęciami przez nasze okolice przeszła potężna ulewa. Stadion szkolny niestety zamienił się w piękny staw, bieżnia nadawała się wyłącznie do pływania. O bieganiu nie było mowy, ale środek stadionu utworzył suchy ląd, na którym mogliśmy na szczęście poskakać. Oprócz przeskakiwania przez kałużę nauczyliśmy się wyskoków A, C, wyskoków o nogach prostych oraz podskoków bieżnych oraz połączenia biegu i skoku, czyli wieloskoku. Szczęśliwie podczas zajęć nasza wyspa powiększała się i można było roztruchtać trening – tak opisał swoją przygodę z uczestnikami trener. W tej relacji to był już ostatni skok, ale przypominamy, że to nie koniec naszej akcji a dopiero początek! Trenujemy przez całe wakacje aż do listopada. Teraz nie ma już limitów na stadionach, zatem zapraszamy, przychodźcie, ćwiczcie i zażywajcie zdrowia!   Autor: Maciej Żukiewicz, trener BiegamBoLubię Ożarów Mazowiecki

BiegamBoLubię – podsumowanie (6)

TrenujęBoLubię – Ogólnopolski Test na 100 m

Nastał ten czas! To właśnie w tym tygodniu będziecie mieli okazję poczuć się jak Usain Bolt lub jak Marian Woronin i pognać po swój rekord na 100 m. Właśnie to będzie tematem zajęć BiegamBoLubię w nadchodzącym tygodniu.     Ludzkość od zawsze chciała ustalać kto jest najwytrzymalszy, najsilniejszy, najdalej skaczący, ale przede wszystkim najszybszy. Finałowy bieg na 100 m podczas Igrzysk Olimpijskich, czy Mistrzostw Świata zawsze przyciąga całe rzesze widzów na stadionie i przed telewizorami. Co takiego magicznego jest w tym dystansie? Czy przebiegając 100 m można się w ogóle zmęczyć? Na te wszystkie pytania odpowiedzi poznacie ( i to na własnej skórze ) podczas najbliższych zajęć BiegamBoLubię. Zanim jednak staniecie na starcie ogólnopolskiego testu mamy dla Was kilka statystyk i ciekawostek historycznych. Oczywiście Rekord Świata w biegu na 100 m mężczyzn od 11 lat dzierży niedościgniony Usain Bolt. Jego rezultat 9,58 sekund przeniósł sprinty do innego wymiaru. Ciekawostką jest, że Rekord Europy wynoszący 9,86 s. dzieli między sobą dwóch zawodników Francis Obikwelu oraz Jimmy Vicaut – co ciekawe Francuz uzyskał taki wynik dwukrotnie w swojej karierze. Rekord Polski od 36 lat należy do Mariana Woronina, który uzyskał równe 10,00 s. Mimo, iż pierwotnie na tablicy wyników pojawił się czas 9,99 s., to po korekcie Polakowi zaliczono równe dziesięć sekund. Wśród kobiet Rekordzistką Świata od 32 lat jest Florence Griffith-Joyner z kosmicznym 10,49 s. Rekord Europy Christine Arron wynosi 10,73 i jest o 10 lat młodszy od osiągnięcia Amerykanki. Jeśli chodzi o długowieczność rekordów to obie wcześniej wymienione Panie nie mogą się równać z rekordzistką Polski Ewą Kasprzyk, której 10,93 w Polsce utrzymuje się jako rekord kraju już od 34 lat. Tyle o statystykach. Teraz czas na Was! Po solidnej rozgrzewce nasi trenerzy objaśnią Wam fazy biegu na 100 m (startu, rozpędzania się, utrzymania tempa biegu oraz „rzutu na metę” ), pokażą technikę wyjścia z bloków, a następnie każdy z Was będzie miał okazję wykonać start próbny. Po odpowiednim przygotowani i ustaleniu serii przejdziemy do ogólnopolskiego testu na 100 m z BiegamBoLubię. Życzymy Wam samych rekordów życiowych, a przede wszystkim dobrej zabawy! NA MIEJSCA! GOTÓW! START!!!   Autor: Sebastian Wierzbicki, trener BiegamBoLubię Gorzów Wielkopolski

TrenujęBoLubię – Ogólnopolski Test na 100 m

Informacje

Kuciapski: Bieganiem trzeba się cieszyć

W debiucie na imprezie klasy mistrzowskiej zdobył pan medal bijąc rekord życiowy. Jak to się robi, żeby z najlepszym startem w sezonie, co więcej – najlepszym w życiu trafić na najważniejsze zawody? Sam jestem zaskoczony tym swoim finiszem w finale Zurichu. To na pewno zasługa trenera Andrzeja Wołkowyckiego, jego wyczucia i ciężkiej pracy, jaką włożyliśmy w moje przygotowanie. Ten finisz był trochę w stylu Adama Kszczota, on też lubi atakować zza pleców rywali.  Adam jest bardziej doświadczony i czuł się w tym biegu zdecydowanie pewniej niż ja, mocniej. Ja miałem gorszą pozycję do ataku, z siódmego miejsca. Adam zaczął finiszować  już 200 metrów przed metą i skończył jako mistrz, a ja dobiegłem tuż za nim. Ogólnie można powiedzieć, że to były udane mistrzostwa. Spodziewano się dwóch Polaków na podium… Ja na pewno wierzyłem w to, ze na podium stanie dwóch Polaków, ale niekoniecznie widziałem wśród nich siebie. Jak wszyscy myślałem o Marcinie Lewnadowskim. Ale oczywiście jestem bardzo szczęśliwy, że to jednak ja. Można powiedzieć, że jest pan biegowym rówieśnikiem naszej akcji, zaczął pan trenować bieganie dopiero w 2010 roku. Właściwie od w końca 2009. Ale w 2010 odniosłem pierwszy sukces zdobywając wicemistrzostwo Polski juniorów młodszych na 600 metrów w hali z trenerem Stanisławem Jaszczakiem. Od tego zaczęło się moje poważne bieganie, nie minęło nawet pięć lat. Jak pan trafił do dużego sportu z małej miejscowości Oporowo? Brałem udział w czwartkach lekkoatletycznych, na które zabierał mnie nauczyciel WF-u Tomasz Lewicki. Potem były mistrzostwa województwa LZS-ów, gdzie wypatrzył mnie trener Jaszczak i zaczął namawiać, żebym przeniósł się do Łodzi i tam poszedł do liceum Zdecydowałem się dopiero dwa dni przed rozpoczęciem roku szkolnego. Spędziłem tam cztery lata, ale na przełomowy sezon czekałem aż do teraz, do przeprowadzki do Warszawy w październiku zeszłego roku. Karierę zaczął pan od bardzo powszechnej akcji popularyzującej sport, trochę podobnej do BiegamBoLubię, która zresztą też bardzo otwiera się na dzieci. Tak, takie akcje są potrzebne, żeby pokazać młodym ludziom kierunek, w którym mogliby pójść. Bez tego może nawet nie wiedzą, co w nich drzemie, co potrafią i dokąd mogłoby ich to zaprowadzić. Zaczął pan późno i w krótkim czasie wykonał wielki progres. Czy powinniśmy się przygotować na kolejne spektakularne osiągnięcia? Rezerwy na pewno są duże i będziemy je za pomocą treningu uruchamiać. Nie chciałbym, żeby to zabrzmiało jak przechwalanie się, ale myślę, że do czegoś takiego trzeba mieć talent i wielką determinację do pracy. No i jeszcze specyficzną konstrukcję psychiczną. Moim zdaniem w bieganiu najważniejsza jest głowa. Liczy się nie tylko to, co się robi na treningu, ale także poza nim, dieta, regularny sen. To wszystko składa się na sukces, a na karierze sportowca czasem może zaważyć najmniejsza drobnostka. Czy ta dbałość o szczegóły wyjaśnia trochę tajemnicę pana sukcesu w Zurychu? Staram się z niczym nie przesadzać, nawet z dbałością o szczegóły, żeby mieć rezerwy na   przyszłe lata. Ale pilnuję regularnego trybu życia, nie zapominam o rozciąganiu mięśni, czy o odnowie biologicznej, masażach. Żeby przywrócić chociaż trochę równowagi organizmowi, bo wyczynowy sport bardzo go eksploatuje. Staram się uzupełniać witaminy wypocone podczas treningu, w czasie większego wysiłku przyjmować węglowodany. I tak dalej, jest cała masa elementów, które się na to składają. Co będzie się pan starał przekazać uczestnikom akcji BiegamBoLubię podczas zajęć na AWF? Że najważniejsza jest regularność. Lepiej ruszać się po trochu, ale często. Początkujący biegacze powinni słuchać rad tych bardziej zaawansowanych, z jakimi mogą się spotykać właśnie na waszych zajęciach. Poza tym radziłbym im wybrać się gdzieś do lasu, na zdrowszą miękką nawierzchnię, pooddychać czystym powietrzem i z tych różnych rad skorzystać. A przede wszystkim, chciałbym im powiedzieć, żeby się cieszyli bieganiem. Czy pan z biegania czerpie radość? Ja podporządkowuję bieganiu całe moje życie. Ja je po prostu kocham. Inaczej się nie da. W sporcie już tak jest, że kiedy się coś kocha to przynosi lepsze efekty, niż robione pod przymusem. W swojej karierze przypisuje pan duże zasługi trenerowi Wołkowyckiemu, ale trenujecie razem dopiero niespełna rok. Myślę, że przed nami jeszcze dużo wspólnych chwil i ogrom pracy. Trener już zapowiada, że lekko nie będzie. Ale ja jestem na to przygotowany. Lekko raczej nie będzie, skoro zaczął pan od medalu. Teraz oczekiwania względem pana mogą tylko rosnąć. Wypada mi utrzymać ten poziom a nawet go jeszcze szlifować. Ale ja przede wszystkim robię to dla siebie. A jeśli to przy okazji sprawia radość innym – bardzo się cieszę. Czy miało dla pana szczególne znaczenie, że podobny sukces na mistrzostwach Europy – medal brązowy – odniosła pana koleżanka z treningów, też debiutantka, Joanna Jóźwik? Joanna walkę o medal też zaczynała z końca stawki. To była nasza taktyka. Braliśmy pod uwagę dwie opcje, bo biegi mogły się potoczyć na dwa sposoby. Mogło być szybko od samego początku i wtedy należało liczyć na to, że ktoś z prowadzących bieg nie wytrzyma. Ale cały bieg mógł też być bardzo wolny i cała walka wtedy rozegrałaby się na ostatnich 200 metrach. Jak wiemy, i w męskim i w kobiecym biegu sprawdził się pierwszy scenariusz. Medal wzięli ci, co zachowali najwięcej sił na finisz. Można powiedzieć, że z Joanną wykonaliśmy plan w 100 procentach, a nawet w 120. Oprócz sił na finiszu zdecydowała też chyba zimna głowa? Oj tak. Przyznam, że przez ostatnie 100 metrów przeleciały mi przez głowę różne myśli. Ale na mecie humor mi się poprawił. Taki sukces musiał rozbudzić apetyt na ciąg dalszy. Na pewno tak. W przyszłym sezonie najważniejsze dla mnie będą wielkie imprezy: mistrzostwa Europy w hali, młodzieżowe mistrzostwa Europy i w końcu mistrzostwa świata. Wszędzie tam będę chciał się pokazać z najlepszej strony. Mistrzostwa świata to trochę inny świat. Akurat w przypadku 800 metrów tak jest. Tam eliminacje mogą się rozgrywać na takim poziomie, jak w Zurychu finał. Ale myślę, że będziemy w stanie przynajmniej nawiązać walkę z biegaczami z Afryki, pokazują to Marcin Lewnadowski i Adam Kszczot. Jesteśmy walecznym narodem.  Brał pan pod uwagę trenowanie z Afrykańczykami w Kenii, czy w Etiopii, tak przygotowują się niektórzy biegacze?  Myślę, że dopóki efekty przynosi trening w Tatrach, będziemy go stosować, a szukać czegoś innego zaczniemy dopiero, gdy zajdzie taka potrzeba.

Kuciapski: Bieganiem trzeba się cieszyć

V BIEG MORSKIEGO KOMANDOSA

Bieg Morskiego Komandosa ku pamięci generała broni W. Potasińskiego jest organizowany od pięciu lat, przez Kolibki Adventure Park oraz JW Formoza przy wsparciu Miasta Gdynia. Niezwykłe walory terenowe Gdyni – plaża, morze, morenowe wzgórza poprzecinane licznymi potokami, połączone z zadaniami specjalnymi z selekcji do jednostek specjalnych oraz niekonwencjonalne pomysły organizatorów, sprawiają że rywalizacja jest wydarzeniem unikatowym. W 2012 roku impreza została uznana, przez branżowe czasopismo Polska Zbrojna,  najtrudniejszym biegiem terenowym w Polsce. Pierwsza edycja odbyła się w kameralnym kilkunastoosobowym gronie zawodników, lecz zainteresowanie jakie wzbudził event przerosło oczekiwania organizatorów. O popularności biegu może świadczyć fakt, że listy startowe zapełniły się  już po 24 godzinach od rozpoczęcia zapisów.    Trasa rywalizacji liczy 21 km i obejmuje tereny leśne, liczne morenowe wzniesienia oraz odcinki plażowe i wodne. Ponadto uczestnicy mają do pokonania dwa tory przeszkód: „Plażowicz” oraz „Katorga”.  Zawodnicy startują w pięciu kategoriach HARD I, HARD II, SPRINT, HARD HISTORYCZNY oraz TEAM. Dodatkowo uczestnicy biegną w pełnym umundurowaniu, z pięciokilogramowym obciążeniem, atrapą karabinka AK 47 w kategoriach HARD; ciężar moździerza dla zawodników biegnących w TEAM’ie oraz hełm Wojska Polskiego dla osób startujących w HARDzie HISTORYCZNYM.   Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom wszystkich zainteresowanych, dzień po biegu głównym  tj. 31.08.2014 r. (niedziela), zostanie przeprowadzone zmaganie o nazwie BMK „Operacja REKRUT”.  Rywalizacja tworzona jest na bazie trasy BMK i będzie wyjątkowym wydarzeniem sportowym, które niewątpliwie spełni oczekiwania amatorów biegów ekstremalnych. Start na terenie Adventure Park o godzinie 14.00. Dzieci i młodzież także zapraszamy do rywalizacji podczas rozgrywanej po raz czwarty imprezy – BIEG MAŁEGO KOMANDOSA. Na trasie (od 700 metrów do 2 km, w zależności od kategorii wiekowej)  uczestnicy  będą mieli do pokonania specjalnie przygotowany tor przeszkód. Dodatkowo mali komandosi otrzymają specjalne wyposażenie, aby poczuć wojskowo- militarną atmosferę. Start Biegu Małego Komandosa 31 sierpnia godzina 11.00 w Adventure Park. Oficjalna strona biegu znajdusie się TUTAJ

V BIEG MORSKIEGO KOMANDOSA

PolecamyBoLubimy

PolecamyBoLubimy

Zapisz się do naszego newslettera aby być na bieżąco z najnowszymi informacjami.
Zapisz się
close-image