Aktualności

TrenujęBoLubię – metoda powtórzeniowa (22)

Bardzo często na samo hasło „metoda powtórzeniowa” oczyma wyobraźni widzimy mocny trening interwałowy zapominając o marszobiegu, który stanowi podstawę rozpoczęcia przygody z bieganiem bez względu na to, czy dotyczy to biegacza amatora, czy dzieci rozpoczynających treningi. W przypadku marszobiegu mamy przecież do czynienia z metodą powtórzeniową w najniższej z możliwych intensywności – w jej trakcie przeplatamy odcinki biegowe z odcinkami marszu. Taka formuła daje możliwość większej kontroli swojego organizmu zwłaszcza na początku przygody z bieganiem.   Metoda powtórzeniowa wśród biegaczy z dłuższym stażem to jeden z mocniejszych treningów, jednak nie zawsze tak właśnie musi być. Istnieje bowiem błędne przeświadczenie, że każdy trening powtórzeniowy to tak naprawdę interwał. Warto pamiętać, że ten rodzaj treningu charakteryzuje się różną intensywnością oraz zmienną liczbą powtórzeń, a także przerwami wypoczynkowymi dostosowanymi indywidualnie do poszczególnego biegacza. Metoda powtórzeniowa stanowi główne narzędzie w rozwijaniu prędkości oraz tempa biegu, które jest niezbędne do osiągnięcia planowanego wyniku na konkretnym dystansie. Dlatego też istnieje szeroki wachlarz możliwości i kombinacji w tego typu treningu np. 3x5km, 10x1km, 5x500m, 10x200m. Wszystko zależy od dystansu docelowego, do jakiego szykujemy formę. Z pewnością maratończyk będzie wykonywał mniejszą liczbę powtórzeń, ale za to pokonywać będzie dłuższe odcinki niż biegacz przygotowujący się do biegu na 5 km. W nadchodzącym tygodniu spróbujemy zmierzyć się z tą metodą treningową. Po solidnej rozgrzewce nasi trenerzy podzielą Was na grupy pod względem zaawansowania. Następnie będą kontrolować tempo Waszych powtórzeń tak, aby intensywność treningu nie była zbyt duża. Trenerzy zaproponują Wam również ilość powtórzeń oraz długość odcinków i przerw wypoczynkowych według Waszego stażu treningowego. Powodzenia! Autor: Sebastian Wierzbicki, trener BiegamBoLubię Gorzów Wielkopolski

TrenujęBoLubię – metoda powtórzeniowa (22)

Wyniki ogólnopolskiego sprawdzianu na 1000 metrów

Wyniki kobiet: miejsce lokalizacja imię i nazwisko uczestnika płeć wynik 1 Kędzierzyn-Koźle Magdalena Patas K 3:10:16 2 Mikołów Agata Długosz K 3:15:04 3 Koscian Katarzyna Miedzińska K 3:17:18 4 Lębork Wiktoria Naczk K 3:22:56 5 Wydminy Beata Bielenica K 3:22:80 6 Sulechów Paulina Kaczmarek K 3:23:50 7 Pleszew Dorota Nowicka K 3:24:07 8 Koszalin Kamila Łagutko K 3:24:93 9 Brzeg Marzena Semeniuk K 3:25:06 10 Słupsk Paulina Bogdanowicz K 3:25:31 11 Czersk Kamila Grzonka K 3:27:00 12 Bydgoszcz Agata Woźniakowska K 3:27:10 13 Gorzów Wielkopolski Anna Lasecka K 3:31:13 14 Głogów Paulina Tkacz K 3:31:27 15 Mikołów Weronika Cenkier K 3:32:25 16 Wydminy Monika Kozak K 3:33:03 17 KALISZ OLGA KAZIMIEROVA K 3:33:35 18 Koszalin Weronika Spolska K 3:34:41 19 KALISZ AGATA BUDA K 3:36:07 20 Ożarów Mazowiecki Ewa Zwardoń K 3:37:06 21 Lębork Agnieszka Glinka K 3:37:48 22 BIŁGORAJ MAŁGORZATA BURY K 3:38:30 23 Racibórz Sabina Wojtaszewska K 3:38:31 24 Ożarów Mazowiecki Iwona Wojtasik K 3:39:02 25 Kraków Huta Ela Król K 3:39:09 26 Gdańsk Grunwaldzka Patrycja Teska K 3:40:09 27 Barlinek Sabina Stachnik K 3:40:37 28 Lubin Anna Niedźwiedzka K 3:41:16 29 Mogilno Julita Zamroczyńska K 3:41:22 30 Giżycko Julia Adasiewicz K 3:41:22 31 Głogów Agata Trawińska K 3:41:28 32 Racibórz Dominika Pacak K 3:42:08 33 Łomża Grażyna Kotomska K 3:42:32 34 Mogilno Katarzyna Kraśna K 3:42:34 35 Ostrowic Świętokrzyski Justyna Słowik K 3:43:00 36 Gorzów Wielkopolski Kamila Kowalczyk K 3:44:03 37 Głogów Joanna Mrozkowiak K 3:44:19 38 Kutno Katarzyna Świeżawska – Ambroziak K 3:45:20 39 Sulechów Katarzyna Tomczak Laskowska K 3:45:51 40 Olsztyn – Kortowo Ewa Chećko K 3:46:00 41 Barlinek Teresa Oleszczuk K 3:48:20 42 Kalisz Ewelina Drazek K 3:49:33 43 Kościan Marta Wojtkowiak K 3:50:12 44 Lubin Katarzyna Czesnakowicz K 3:50:14 45 Sulechów Kalina Kozak K 3:50:18 46 Kozienice Anna Sobota K 3:50:38 47 Bydgoszcz Krzysztofa Błażejak K 3:50:49 48 Olsztyn – Kortowo Magda Burandt K 3:51:00 49 Wydminy Urszula Iwaszko K 3:51:01 50 Rzeszów Dorota Róg K 3:51:06 51 Zabrzeg Katarzyna Szczotka K 3:52:27 52 Złotów Marta Kaszuba K 3:52:45 53 Starogard Gdański stadion im. Kazimierza Deyny Joanna Cichowska K 3:52:48 54 Stalowa Wola Barbara Skrzypczak K 3:53:21 55 Łódź Renata Olender-Bartosik K 3:53:31 56 Czechowice-Dziedzice Katarzyna Szczotka K 3:53:32 57 Mogilno Agata Staniek K 3:53:33 58 Koszalin Karolin Gołek K 3:54:01 59 Złotów Edyta Gmurczyk – Pająk K 3:55:35 60 Kozienice Iwona Łabuszewska K 3:55:59 61 Ostrowiec Świętokrzyski Katarzyna Korulczyk K 3:56:00 62 Kraków Huta Justyna Lokajewska K 3:56:16 63 Stalowa Wola Barbara Bezubik K 3:56:20 64 Rzeszów Małgorzata Domaradzka K 3:56:32 65 Wydminy Aleksandra Nowak K 3:56:34 66 Barlinek Joanna Skórczyńska K 3:56:35 67 Zielona Góra Anna Bajserowicz K 3:57:02 68 Kielce Kastarzyba Pawlowska K 3:57:10 69 Rybnik Katarzyna Parzych K 3:58:25 70 Kościan Ania Wojtkowiak K 3:58:44 71 Kościan Nikola Sobczak K 3:59:02 72 Katowice Beata Gajda K 3:59:16 73 Ożarów Mazowiecki Renata Goszczyńska K 3:59:25 74 Katowice Maria Kwarcińska K 4:00:15 75 Koszalin Beata Krupińska K 4:00:45 76 Brzeg Mirosława Horodyńska K 4:01:12 77 Mikołów Zuzanna Matyka K 4:01:26 78 Kalisz Marta Jakubowska K 4:01:56 79 Pelplin Aleksandra Michna K 4:02:05 80 Czersk Magdalena Jabłońska K 4:02:10 81 Głogów Katarzyna Kumor K 4:02:16 82 Głogów Monika Sobczyk K 4:02:18 83 Słupsk Beata Lewandowska K 4:02:18 84 Radom Anna Kulesza K 4:02:58 85 Sulechów Bożena Borkowska K 4:03:03 86 Brzeg Martyna Klin K 4:03:34 87 Zduńska Wola Sylwia Janas K 4:03:59 88 Opole Kamila Stępień K 4:04;14 89 Kalisz Wiktoria Pietrusiak K 4:04:20 90 Zduńska Wola Małgorzata Rychlińska K 4:04:59 91 Radom Marcjanna Rola K 4:05:55 92 Barlinek Kamila Butrymowicz K 4:05:59 93 Kutno Paulina Nikodemiak K 4:06:05 94 Kutno Natalia Topólniak K 4:06:39 95 Koszalin Karolina Kowalczyk K 4:07:31 96 Częstochowa Joanna Wysocka K 4:07:32 97 Żagań Kinga Wójcik K 4:08:11 98 Toruń Ewa Siwińska K 4:08:13 99 Częstochowa Joanna Okoń – Nierada K 4:08:22 100 Kielce Aneta Tomaszewska K 4:08:33 101 Rybnik Julita Maciończyk K 4:08:48 102 Staszów Ewa Szymańska K 4:09:03 103 Bystrzyca Kłodzka Zuzanna Król K 4:09:04 104 Świebodzin Paulina Grabowa K 4:09:09 105 Gdańsk Grunwaldzka Weronika Domagała K 4:09:26 106 Łomża Anna Jasińska K 4:09:50 107 Zduńska Wola Marta Pabich K 4:10:16 108 Gdańsk Grunwaldzka Agnieszka Tomaszewska K 4:10:28 109 Tomaszów Mazowiecki Agnieszka Sobierska K 4:10:42 110 Kościan Agnieszka Walkowiak K 4:10:45 111 Częstochowa Katarzyna Stasiak K 4:10:55 112 Barlinek Matylda Gaweł K 4:11:11 113 Barlinek Jagoda Stefańczyk K 4:11:12 114 Ożarów Mazowiecki Agnieszka Górcka K 4:11:12 115 Podskarbińska Justyna Kujko K 4:11:18 116 Kościan Tatiana Safonova K 4:11:44 117 Opole Alicja Danków K 4:11;90 118 Bydgoszcz Agnieszka Pietrzykowska K 4:12:07 119 Kielce Iwona Meresinska K 4:12:19 120 Kościan Julia Naskręt K 4:12:22 121 Kościan Sylwia Jekiel K 4:12:37 122 Kalisz Ela Tomczyk K 4:12:45 123 Goleniów Jola Szymańska K 4:12:53 124 Kraków Huta Iwona Raj K 4:13:06 125 Kutno Iwona Dziankowska K 4:13:11 126 Mogilno Sara Skorupińska K 4:13:23 127 Barlinek Ada Stradomska K 4:13:25 128 Katowice Matylda Szpindor K 4:13:30 129 Starogard Gdański  Zuzanna Kłos K 4:13:31 130 Radom Wioletta Brodowska K 4:14:03 131 Lublin Zbigniew Siedlaczek K 4:14:10 132 Biłgoraj Anna Trzeźwińska K 4:14:25 133 Zielona Góra Aneta Bogacka K 4:14:57 134 Olsztyn – Kortowo Aleksandra Zapolska K 4:15:00 135 Głogów Łobaczewska Iwona K 4:15:06 136 Warszawa Agrykola Kamila Michalak K 4:15:47 137 Kielce Marta Mazurek K 4:15:55 138 Sandomierz Katarzyna Wojciechowska K 4:16:00 139 Sandomierz Katarzyna Wojciechowska K 4:16:00 140 Bolesławiec Iwona Magda K 4:16:09 141 Zamość Lucyna Baran – Hałasa K 4:16:37 142 Kalisz Katarzyna Skrzypczak K 4:17:07 143 Gdańsk Grunwaldzka Monika Popów-Szczypiorowska K 4:17:12 144 Mogilno Karolina Adamska K 4:17:27 145 Wydminy Dorota Nowak K 4:17:37 146 Kutno Joanna Sztejka K 4:17:39 147 Rzeszów Natalia Rec K 4:18:07 148 Ożarów Mazowiecki Renata Kwiatkowska K 4:18:45 149 Pruszków Agnieszka Pietrzak K 4:18:48 150 Czersk Bożena Fierek K 4:19:13 151 Kozienice Anna Chołuj K 4:19:17 152 Ostrowiec Świętokrzyski Anna Szklarczyk K 4:20:00 153 Gorzów Wielkopolski Katarzyna Klentak K 4:20:05 154 Zduńska Wola Anna Banasiak K 4:20:17 155 Bydgoszcz Roma Kasia Dzieża K 4:21:04 156 Barlinek Agnieszka Stefańczyk K 4:21:15 157 Łódź Ewa

Wyniki ogólnopolskiego sprawdzianu na 1000 metrów

BiegamBoLubię – podsumowanie (13)

BiegamBoLubię: OWB2, czyli intensywnie z umiarem W minionym tygodniu uczestnicy treningowej akcji BBL mieli za zadanie zmierzyć się z jednostką treningową doskonale znaną długodystansowym biegaczom. Mowa o biegu ciągłym w drugim zakresie intensywności. Przenosimy się, zatem na stadiony, aby sprawdzić jak Wam poszło! Na południu województwa Mazowieckiego, na pięknej i szybkiej bieżni w Kozienicach zebrała się solidna grupa entuzjastów biegania. Pod czujnym okiem trenerów Anny Soboty i Grzegorza Sobczyka pracowali nad swoją wydolnością. Jak wyglądał ich trening OWB2? – Wrzuciliśmy drugi bieg i pobiegaliśmy w drugim zakresie. Zanim jednak przeszliśmy do głównego punktu zajęć, wspólnie przebiegliśmy dwa okrążenia stadionu oraz zrobiliśmy wspólną rozgrzewkę, aby przygotować mięśnie do pracy nad ogólną wytrzymałością biegową w drugim zakresie (OWB2). Następnie podzieleni na grupy według stopnia zaawansowania biegowego uczestnicy kozienickich zajęć mieli za zadanie przebiec bieg ciągły na dystansie 5 km w drugim zakresie intensywności. Na koniec miały miejsce ćwiczenia rozciągające oraz jedno okrążenie truchtu na uspokojenie organizmu – napisali trenerzy w swojej relacji. Oddech, technika i herbaty „łyka” W naszym cotygodniowym raporcie pozostajemy na Mazowszu, w stolicy na drugim jej brzegu. W warszawskiej Pradze swoje zajęcia prowadziła trenerka Joanna Trzcińska. Obok takiego treningu oraz relacji nie sposób byłoby przebiec obojętnie, dlatego spiesznie donosimy Wam o tym, jak to w Warszawie wyglądało. – Początek września, pierwszy dzień ładnej pogody w tym tygodniu… brzmi jak idealne warunki na bieganie drugiego zakresu! Po początkowej zbiórce ruszyliśmy na żwawą rozgrzewkę – 4 razy 2 minuty na przerwie minuty marszu nie były dla nikogo wielkim wyzwaniem. Następnie czekało nas trochę skipów i koordynacji oraz parę przebieżek. Jeszcze ostateczna odprawa… i ruszyli! Każdy biegał dystans dopasowany do swoich możliwości, pracując jednocześnie nad rozluźnieniem, oddychaniem i techniką biegu. Wszyscy przebiegli dzielnie ponad 5 kilometrów. Rekordziście udało się nawet powyżej ośmiu! Jeszcze kilka rozluźniających rytmów, rozciąganie i można było z czystym sumieniem założyć cieplutkie bluzy i udać się do domu na wieczorną herbatę – po takiej relacji aż chce się wyjść na trening i solidnie zmęczyć a potem napić się herbatki! Droga do drugiego zakresu Co zrobić, gdy bieganie 20-40 minut wciąż stanowi dla nas wyzwanie? Trener Maciej Żukiewicz znalazł rozwiązanie tego problemu. Drugi zakres, to, bowiem bieg o umiarkowanej intensywności i powinien trwać minimum 20 minut, optymalnie jednak 30-40 minut. Dla początkujących biegaczy, to jednak bariera nie do przejścia, dlatego warto podzielić ten czas na odcinki. – Osoby, dla których szybszy trucht stanowi już wejście, w tzw. drugi zakres intensywności, (czyli tempo, przy którym nie da się już swobodnie rozmawiać) miały za zadanie przebiec trzy 10-minutowe odcinki przeplatane przerwą na ćwiczenia ogólnorozwojowe. Dzięki kilkuminutowej przerwie od intensywnego biegu, zsumowany czas wysiłku wyniósł wymaganą wartość a biegacze mogli utrzymać założone tempo podobnie jak osoby bardziej zaawansowane, które przerwy nie wymagały i wykonały bieg 40-minutowy. Na zakończenie części głównej przyszedł czas na ćwiczenia rozciągające i rozluźniające, aby przywrócić organizm do stanu z przed treningu – napisał nam w swoim podsumowaniu trener z Ożarowa Mazowieckiego. Tak się złożyło, że wizytowaliśmy Mazowsze, ale obiecujemy, iż w następnym tygodniu wybierzemy już inne województwa. Przypominamy i zachęcamy, do przybiegania na stadiony w całej Polsce! Wstęp jest darmowy, nie trzeba się zapisywać a jedynym warunkiem uczestnictwa w zajęciach są… chęci! O resztę zadbają już nasi trenerzy. Dziękujemy i do zobaczenia za tydzień! Autor: Maciej Żukiewicz, BiegamBoLubię Ożarów Mazowiecki Autor zdjęcia: Marek Tęcza

BiegamBoLubię – podsumowanie (13)

Informacje

Wykluczenie Biegacza, czyli nie rozcinajcie mi brzucha!

Czy kiedy byłeś małym chłopcem zdarłeś sobie porządnie kolano? A Ty mała dziewczynko, czy nie byłaś kiedykolwiek przerażona widmem smarowania odkażającą jodyną zdartego łokcia po upadku na rowerze? Zapewne większość z Was opowiedziała “no pewnie!”. A pamiętacie złamaną rękę, palec czy nogę? “Jasne” mówicie, no bo w końcu jak tego nie pamiętać. Połamaniec, o którego wszyscy w klasie się troszczyli, zwolnienia ze sprawdzianów, zajęć sportowych i te serduszka na gipsie. Beztroskie dziecięce emocje przerywane czasem złością rodziców. W dorosłym życiu każdy z nas biegaczy nie pozwoli sobie na takie myślenie. Dbamy szczegółowo o niuanse naszego zdrowia, bo każde dłuższe, niż tydzień, wykluczenie z treningu staje się udręką. Przychodzą jednak takie sytuacje kiedy nie ma się wpływu na bieg wydarzeń. Oddziałują one na nasze sportowe jestestwo i często powodują zupełne wykluczenie z jakiejkolwiek aktywności fizycznej nawet na kilka miesięcy. W takich momentach stajecie przed problemem, w pełni świadomi i wyzbyci z dziecięcej beztroski, mierząc się z realnym zagrożeniem eliminacji aktywności fizycznej z życia codziennego. Bo bieganie uzależnia Na ten temat napisano już wiele artykułów. Sam fakt uzależnienia, na pewno sami odczuwacie kiedy nie możecie się doczekać treningu i nerwowo przebieracie nogami pod korporacyjnym biurkiem. Jest to jednak bardzo miłe odczuwanie uzależnienia. Problem jednak zaczyna się w sytuacji, kiedy nie możecie zrealizować zapotrzebowania na endorfiny, dopaminę, serotoninę czy adrenalinę. Bieganie to nałóg, sport to uzależnienie. Mózg przyzwyczaja się do korzystania z tych hormonów, w szczególności gdy stosujecie je regularnie. Ciężko jest je odstawić. Przeprowadzane badania wykazują, że nagłe przerwanie treningów może wywoływać depresję, apatię czy zobojętnienie. Nie spodziewałem się, że potrafi to naprawdę uderzyć to w człowieka z dużą siłą.   Dwie fazy stresu Łatwo się pisze o euforii biegacza kiedy można biegać. Co jednak robić kiedy lądujecie nagle na SOR i dowiadujecie się, że w najbliższym czasie musicie mieć zoperowany brzuch. Sama dolegliwość, niby pierdoła, ale zagrażająca życiu. Trzeba wykonać zabieg ingerujący w mięśnie brzucha. “Trzy nacięcia, laparoskopia nic skomplikowanego. Jestem jednak w obowiązku poinformować Pana o możliwych komplikacjach. W przypadku ich pojawienia się zabieg musi być wykonany metodą klasyczną. Zostaną rozcięte mięśnie brzucha co spowoduje wykluczenie Pana z wysiłku fizycznego na kilka miesięcy. W przypadku laparoskopii należy powstrzymać się od ćwiczeń na około miesiąc i powoli bez dużych obciążeń wracać do treningów. Czy wyraża Pan zgodę na zabieg?” Wyjścia nie miałem. “Dobrze zatem zabieg za 6 tygodni” . W tym momencie rozpoczyna się pierwsza faza stresu. Co będzie? Przecież jak coś pójdzie nie tak to rozetną mi brzuch! A nawet jak będzie wszystko ok to i tak półtora miesiąca mam z głowy i zamiast biegania ścisła dieta i siedzenie na tyłku. Co będzie? Jak się to skończy? Co z moimi planami treningowymi na 2015? Styczeń i luty stracony, wiosenny maraton – nie ma szans. Do głowy dodatkowo wkradły się czarne wizje utraty zdrowia. Jednym słowem dramat. Na zapas No dobrze, trzeba odnaleźć się w nowej sytuacji. Mam półtorej miesiąca aby nadrobić dwa miesiące. Na wiosnę maratonu nie pobiegnę więc pobiegnę dwa dni przed zabiegiem! Nabiegać muszę się na zapas i zrealizować w dwa miesiące to co mam zaplanowane na cztery. Zwiększyłem zatem dwukrotnie jednostki treningowe a obawy o to, że nie będę biegał redukowałem świadomością, że pomimo przerwy plan będzie zrealizowany. Wszystko szło doskonale. Bagatelizowałem jednak objawy przetrenowania, bo przecież i tak za chwilę będę w szpitalu odpoczywał. Po tygodniowym świątecznym tereningu w górach, na kilka dni przed wyznaczoną datą maratonu, odmówił posłuszeństwa achilles. Zapalenie ścięgna w wyniku przeciążenia. Zdarzyło mi się to po raz pierwszy. Tak to jest jak się nie słucha swojego ciała a poprzez ambicjonalną postawę lekceważy podstawowe zasady bezpiecznego treningu. Niezależnie jednak od tego faktu, dzięki koncentracji na zrealizowaniu założonego planu “na zapas” udało mi się przetrwać cały okres poprzedzający zabieg, redukując myślenie o możliwym rozciętym brzuchu. Najgorszy drugi tydzień Zabieg na szczęście przebiegł bez komplikacji. Po narkozie powrót do stanu świadomości jest dość nieprzyjemny. Potem leżysz, dożylnie ketonal i tak trzy dni. Kiedy po tygodniu możesz się już prostować, ból praktycznie jest już nieodczuwalny. Zaczyna się druga faza stresu. Czujesz się już dobrze i nagle odzywa się mózg: “Ja chcę endorfin!! Daj mi adrenaliny!!” Ale jak, skoro wiesz, że Ci nie można, a dodatkowo na straży niepopełnienia głupoty stoi skrzypiące ścięgno. Przypomina ono na każdym kroku “nie bądź głupi, już raz sobie krzywdę zrobiłeś! Chcesz się jeszcze nabawić przepukliny?”. Jak tu żyć, kiedy chce ci się BIEGAĆ? Poznałem już ten stan, kiedy 8 lat temu rzucałem fajki. Czułem dokładnie to samo. Chęć zapalenia (pobiegania) i idąca w ślad za tym irytacja, humory, silne negatywne emocje, napady złości, smutek. Trzeba jednak sobie z tym jakość radzić. To tylko głowa Kiedy pod koniec długich wybiegań lub w zawodach odcina mi “prąd”, moją stałą mantrą, jest zwrot “to tylko głowa”. Staram się właśnie w ten sposób, radzić sobie z trudnymi momentami. Teraz też to sobie powtarzam, w szczególności kiedy odzywa się nałóg i aż rozrywa mnie żeby biec, ćwiczyć, zrzucić z siebie napięcie, zmęczyć się, poczuć ból mięśni i zakwasy. Teraz na spacerach (chodzić jednak trzeba), jak widzę kogoś kto biegnie to aż mnie wyrywa z butów. Wiem jednak, że nie mogę. Niestety książka, xbox, czy internet nie jest substytutem dla żadnej aktywności ruchowej. Jeszcze tylko miesiąc. Odliczam każdy dzień mówiąc sobie “To tylko głowa, dasz radę. Odpoczywaj bo niedługo zacznie się ciężka praca”. To w końcu TYLKO miesiąc 🙂 Laparoskopia to pikuś. Ludzie mają zdecydowanie poważniejsze problemy zdrowotne wykluczające ich ze sportu, i jakoś muszą sobie z tym radzić. Niestety czarne myśli i rozpatrywanie takich sytuacji jako życiowych dramatów to normalna kolej rzeczy. Takie postawy nie przynoszą jednak w procesie rehabilitacji za wiele dobrego i mogą, poprzez złe poukładanie sobie w głowie „klocków”, doprowadzić można do spowolnienia procesu leczenia. Dlatego dorzucam do siedzenia na kanapie sporą dawkę optymizmu i koncentruje się już na snuciu planów biegowych i pokonywaniu kolejnych górskich tras. Przecież za chwilę te ciężkie momenty w bezruchu staną się tylko wspomnieniem. Głowa do góry zatem. Podobno dobry nastrój przyspiesza proces powrotu do zdrowia a odpoczynek w sporcie też jest potrzebny. Trzeba tylko znaleźć swój własny sposób

Wykluczenie Biegacza, czyli nie rozcinajcie mi brzucha!

Makijaż do biegania niezbędny jak buty czy rozgrzewka ?

Makijaż do biegania? Nie jest on tak niezbędny jak buty czy rozgrzewka. Spokojnie można się obyć bez. Z drugiej strony nie ma też konieczności rezygnowania z makijażu, jeżeli ktoś lubi i lepiej się czuje. Albo liczy na ładne zdjęcia z biegu lub treningu. Można malować się do biegania, ale warto przestrzegać kilku zasad. Jak malować się do biegania? Makijaż do biegania powinien być raczej minimalistyczny. Im mniej kosmetyków nałożymy na twarz, tym lepiej. Trzeba pamiętać, że podczas biegu człowiek się intensywnie poci. A makijaż lubi sobie spłynąćwraz z potem. Oczywiście wszystko zależy od intensywności treningu i rodzaju cery. Oraz od zastosowanych kosmetyków. Na rynku dostępne są preparaty wodoodporne i taki wodoodporny tusz do rzęs jak najbardziej polecam. Wodoodporna kredka do oczu lub cienie również świetnie się sprawdzą podczas biegania. Odradzam natomiast używanie wodoodpornego podkładu i bazy. W ogóle odradzam używanie bazy i podkładu w makijażu do biegania. Skóra się poci i kosmetyk albo będzie nam spływał z twarzy albo może zatykać pory i przyczyniać się do powstawania różnego rodzaju niedoskonałości. Jeżeli nie wyobrażasz sobie jednak makijażu bez tych specyfików lepiej zastąpić je kremem tonującym, kremem BB lub kremem CC. Mają one lżejszą konsystencję i działanie pielęgnacyjne. Jeżeli chodzi o makijaż do biegania to wyznaję zasadę – im mniej, tym lepiej. Wystarcza mi antybakteryjny korektor na niedoskonałości i wodoodporny tusz. Plus bezbarwna pomadka do ust, która bardziej pełni rolę pielęgnacyjną i ochronną niż upiększającą. Można również lekko przypudrować twarz pudrem w kamieniu lub sypkim, ale jak zaczniemy się pocić to chcąc nie chcąc cera i tak będzie się świecić. Jeżeli mamy wybór, polecałabym pudry mineralne. Czy zmywać makijaż przed bieganiem? Nawet jeżeli nie czujesz potrzeby malowania się przed bieganiem, być może zastanawiasz się, czy wybierając się na popołudniowy trening zmyć makijaż. Wszystko zależy od tego, jaki masz makijaż. Jeżeli masz na twarzy kilka warstw różnych kosmetyków ze szczególnym uwzględnieniem podkładu lepiej to zmyć. Jak nie spłynie (na piękną biegową koszulkę) podczas treningu, to może przyczynić się do zatykania porów skóry. Warto również na wszelki wypadek zmyć ciemne kosmetyki, które nie są wodoodporne. Mam na myśli głównie tusz i eyeliner, ale również cienie do powiek. Chciałam zaznaczyć, że tusz lub eyeliner mogą się rozmazać, spłynąć i stworzyć efekt tzw. pandy. Mogą, ale nie muszą. Ja biegam ze zwykłym tuszem na rzęsach i o ile akurat nie pada deszcz, wszystko jest w porządku. Istnieje jednak ryzyko i trzeba być tego świadomym. Co innego spocona biegaczka z rozczochranymi włosami i czerwoną z wysiłku twarzą, a co innego z czarnymi smugami wokół oczu spływającymi na policzki. Kiedy koniecznie zmyć makijaż? Po bieganiu. Kosmetyki wymieszane z potem to paskudna mieszanka, której należy w miarę szybko pozbyć się z twarzy. Nawet jeżeli biegasz bez makijażu również po treningu należy przemyć twarz. Cera biegaczki narażona jest na wiele szkodliwych czynników. Dokucza jej słońce, wiatr, deszcz, mróz, dlatego warto zadbać o jej odpowiednią pielęgnację. A dokładne oczyszczanie skóry po treningu to najprostsza i jedna z ważniejszych rzeczy, jakie możesz zrobić dla swojej urody. Czy makijaż do biegania przesada? Niekoniecznie. Odpowiednio zrobiony przy użyciu właściwych kosmetyków makijaż do biegania nie szkodzi cerze bardziej, niż makijaż noszony na co dzień. Może nawet ją chronić np. kiedy używamy kosmetyków z filtrami przeciwsłonecznymi. Makijaż to osobista decyzja każdej kobiety. Niektóre malują się na co dzień, inne okazyjnie, a część w ogóle. Nie ma powodu piętnować czy wyśmiewać tych, które decydują się na niego podczas uprawiana sportu. Przesadą jest mocny makijaż wieczorowy. Taki rzeczywiście wygląda komicznie w połączeniu ze sportowym ubraniem i więcej z niego szkody, niż pożytku. Ale delikatny makijaż z użyciem odpowiednich kosmetyków absolutnie się z filozofią biegową nie kłóci. autorka: Anna Rojek-Kiełbasa

Makijaż do biegania niezbędny jak buty czy rozgrzewka ?

BBL – owa kolekcjonerka

Jak byłam mała zbierałam pocztówki, koraliki i albumy o zwierzętach. Każda kolekcja miała swoje miejsce i o każdą dbałam w inny sposób. A dziś…             Dziś spokojnie mogę powiedzieć, że „zbieram” biegi. Na początku – wiadomo – był chaos. Chciałam uczestniczyć w każdej imprezie, być wszędzie, mieć koszulkę, medal, worek i komplet ulotek. Wszystko wydawało mi się ważne, każdy świstek urastał do rangi pamiątki. Nie było biegu, w którym nie chciałabym wystartować.             Wiecie, ile kilometrów przebiegł Chuck Norris? Wszystkie. Też tak chciałam.             Na moje szczęście sytuacja życiowa nie pozwoliła mi w tym czasie aż tak szaleć. Praca, w której musiałam być przynajmniej w co drugi weekend, ograniczone fundusze, pierwsza przeciążeniowa kontuzja i rozsądek trenera nieco mnie wyhamowały. Potem zaczęłam myśleć samodzielnie. Pamiętam, jak w jakimś pakiecie startowym dostałam numer, słabej jakości koszulkę w złym rozmiarze i ze dwa kilogramy ulotek. Wszystko w byle jakiej foliowej torbie. Wtedy chyba pierwszy raz zastanowiłam się, na czym tak naprawdę mi zależy.             Ulotki, poza okazjonalnym rabatem, zwykle są bez wartości. Koszulka – rzadko trafi się taka, w której mam ochotę trenować. Odblaski potrzebne mi są dwa, góra trzy, nie dwadzieścia. I tak dalej. Dziś zbędne rzeczy od razu przekazuję dalej,bliższym i dalszym znajomym biegaczom, którzy ich mogą potrzebować. Stosy papierków wyrzucam. To co ma dla mnie wartość, to bieg sam w sobie. Dopiero na tym polu pozwalam poszaleć kolekcjonerskiej części mojej osobowości.             Wybieram starty. Nie zapisuję się na wszystko po kolei. Nie mam ciśnienia. Starannie wyszukuję perełki do swojej kolekcji. Zwykle nie dubluję imprez – wystarczy jeden Bieg Niepodległości, jeden Półmaraton Świętych Mikołajów. Są miejsca, gdzie imprezy odbywają się dość często – po dwóch, trzech razach raczej unikam tych tras. Nie interesuje mnie powtarzalność, bo zbieram wspomnienia. Bo lubię czasem dać się zaskoczyć za zakrętem. Bo walka o wynik raz po raz na tej samej trasie jest dla mnie nużąca i odbiera mi radość biegania.             Potrzebuję różnych doświadczeń, zmieniającego się tła, poczucia eksplorowania nowego terenu. Jestem ciekawska, chętnie sprawdzam na co mnie stać w różnych warunkach. Testuję siebie i ciągle szukam nowych wyzwań. Dzięki temu potrafię już powiedzieć, co lubię, a czego nie, bo znalazłam też punkty odniesienia. Mogę w bieganiu iść własną drogą, którą sama wybrałam. Szyć kolekcję na swoją miarę i kreować ją według własnej fantazji.             Moje biegi to przede wszystkim fajne, w większości bardzo pozytywne wydarzenia. Symboliczną i namacalną pamiątką są dla mnie medale, ale próżno w domu szukać ich wielkiej wystawy czy „ołtarzyka biegacza”. Wiszą na ścianie, na jednym gwoździu, są jak dobrze zrobione zdjęcie – przypominają to, co ważne. Wyjazdy, ludzi, atmosferę wielu miejsc. Wszystko to, co w bieganiu odnalazłam i cenię. Nie chcę na pamięć uczyć się pięciu tras, ale odkrywać wciąż nowe tereny – zarówno w przestrzeni jak i we własnej głowie.             Pamiętam z dzieciństwa klasery mojego brata. Równo poukładane znaczki, czasem pojedyncze egzemplarze, czasem całe serie. Mniejsze egzemplarze o wyblakłych nieco barwach i bajecznie kolorowe, wielkie bloczki z egzotycznymi pejzażami. Oglądałam je z ciekawością i dużym zainteresowaniem. I tak się dziś zastanawiam, planując starty na przyszły rok… Czy podziwiałabym te zbiory z tym samym zachwytem, gdyby wszystkie znaczki w kolekcji były niemal identyczne? autor: Karolina Frączak

BBL – owa kolekcjonerka

PolecamyBoLubimy

PolecamyBoLubimy

Zapisz się do naszego newslettera aby być na bieżąco z najnowszymi informacjami.
Zapisz się
close-image