Aktualności

Królowa wróciła na tron, czyli najlepsze igrzyska lekkoatletów!

Naszą narodową manierą jest narzekanie. Ten tekst będzie tego przełamaniem. Przyszedł czas, aby wreszcie się cieszyć, aby odczuwać dumę, aby przestać mówić, że znów czegoś zabrakło. Polscy lekkoatleci dokonali w Tokio rzeczy niemożliwej – czas na miłe podsumowanie ich startu. Jako, że jesteśmy stroną biegową zaczniemy od naszych biegaczek oraz biegaczy. Co łączy Bronisława Malinowskiego i igrzyska w Moskwie oraz polską sztafetę mikstową 4×400 metrów? Nasz legendarny długodystansowiec w 1980 roku zdobył ostatni medal olimpijski wywalczony na bieżni. Minęło 41 lat i… nie musimy już dłużej odliczać! Przybyło krajów, przybyło na świecie kilka miliardów ludzi i o medale jest coraz trudniej jednak w debiutującej na igrzyskach konkurencji okazało się, że nie mamy sobie równych. Złoto wywalczone w pięknym stylu przypadło Polakom. Był to medal, którego nikt się nie spodziewał a o złocie nikt nawet nie marzył. Nie marzyli trenerzy i zawodnicy, jednak to się po prostu wydarzyło. W finale pobiegliśmy w składzie Karol Zalewski, Natalia Kaczmarek, Justyna Święty Ersetic i Kajetan Duszyński. Forma Pań zaskoczeniem nie była, bowiem „Aniołki” trenera Aleksandra Matusińskiego błyszczą formą od lat i jest, z czego po prostu wybierać. U Panów od halowego rekordu świata wszystko się jakby skończyło, jakby zgasło a jednak znicz olimpijski rozpalił u nich formę. Pobiegli znakomicie poprawiając rekord Europy pokonując faworyzowane drużyny. To złoto dało biało-czerwonym wiarę w niemożliwe i natchnęło do kolejnych sukcesów. Była to nowa konkurencja, USA wystawiło „rezerwowy” skład, tak mogą mówić malkontenci. Jednak w biegu na 800 metrów nie było mowy o żadnych nowościach. Jedyną nowością na dystansie był były płotkarz – Patryk Dobek. Jak w pół roku wypracować formę na medal olimpijski? To wie tylko trener Zbigniew Król. Na tym dystansie od 20 lat liczyliśmy na medal. Był Paweł Czapiewski, który dzierży rekord Polski, byli Marcin Lewandowski i Adam, Kszczot, którzy mają worki medali MŚ i ME jednak, na IO zawsze czegoś brakowało. Dobkowi nie zabrakło. W eliminacjach wyglądał na zmęczonego, półfinał wygrał pewnie, jednak z najwolniejszym czasem. Przed igrzyskami był wymieniany, jako nadzieja, jednak nie, jako faworyt. Rywale pobiegli pod niego. Oglądając finał powiedziałem do żony, – jeśli otwarcie będzie powyżej 51 sekund to będzie medal. Było powyżej 53 sekund! Niezwykle wolno. Oznaczało to, że wszystko rozegra się na niezwykle szybkim finiszu. Drugie okrążenie było o ponad 2 sekundy szybsze od pierwszego, co zdarza się niezwykle rzadko – Dobek odnalazł się w tej sprinterskiej walce. Szybkość miał wrodzoną od dziecka. Już, jako junior młodszy biegał na 400 metrów grubo poniżej 47 sekund. Tego dnia to zaprocentowało i cieszyliśmy się z brązowego medalu. Jeśli chodzi o biegaczy czekaliśmy jeszcze na biegi średnie z udziałem Marcina Lewandowskiego i Michała Rozmysa. Zaczęło się od pecha. W eliminacjach upadł Lewandowski, został jednak dopuszczony do biegu półfinałowego. To był nasz medalowy faworyt. W półfinale biegł luźno, spokojnie bez oznak najmniejszego zmęczenia – wydawało się, że awans do finału będzie formalnością. Na 300 metrów przed metą naszego multimedalistę wyeliminowała kontuzja łydki, z którą Marcin przyjechał na igrzyska. Szkoda – to zbyt mało powiedziane. Niestety sport bywa brutalny. Kolejny półfinał i Michałowi Rozmysowi spada but… biegnie bez niego, ale nie ma najmniejszych szans na finał. Po proteście sędziowie dopuszczają go do biegu a tam… Tempo jest szalone i wygrywa Norweg Jacob Ingebrigsten z rekordem olimpijskim 3:28,32, jednak do Rozmysa pretensji mieć nie można. Polak pobił „życiówkę” od dwie sekundy i był ósmy. Forma życia w odpowiednim momencie. Sztafeta rozbudziła nasze nadzieje na kolejne medale. Panie były faworytami, panowie stali się nimi w naszych oczach na igrzyskach. Od lat nie schodzili poniżej 3:00 w sztafecie 4×400 metrów a rekord Polski 2:58:00 wydawało się niedościgniony. Dlatego z rumieńcami zasiedliśmy do biegów półfinałowych a tam… szok i niedowierzanie. Polacy w składzie  Dariusz Kowaluk, Karol Zalewski, Jakub Krzewina,  Kajetan Duszyński biegną najszybciej w XXI wieku i wygrywają swoją serię.  „Aniołki” również wygrywają swoją serię i już czekamy z wypiekami na ostatni dzień zmagań na bieżni. Nasze dziewczęta można powiedzieć, że zrobiły swoje. W eliminacjach pobiegła Anna Kiełbasińska, która wróciła do sportu po złamaniu nogi i dała odpocząć naszej liderce Natalii Kaczmarek. Zregenerowana mistrzyni Polski otworzyła sztafetę mocno i bezpiecznie usadowiliśmy się za niedoścignioną tego dnia sztafetą USA aż do mety. Dzieła dokończyły Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik i Justyna Święty-Ersetic. Efekt końcowy to srebro igrzysk i wyśrubowany rekord Polski 3:20,53. Lepiej się po prostu tego zrobić nie dało.  Chwilę później na bieżni pojawili się panowie. Walczyli jak lwy, albo jak powiedział komentujący zawody Sebastian Chmara, jak gepardy trenera Marka Rożeja. Walka i ambicja pozwoliły na minimalne poprawienie czasu z półfinałów, jednak poziom zaskoczył wielu ekspertów. Czas powinien dać medal, ale dał piąte miejsce. Aby zdobyć medal trzeba było pobiec 2:57, co jest rezultatem kosmicznym. Polacy pobiegli znakomicie i z pewnością będziemy się jeszcze cieszyć z wielu ich sukcesów, gdyż skład mają jeszcze bardzo młody. Panie to mieszanka doświadczenia i młodości a młodzież czaiła się już na rezerwie – tutaj z pewnością pałeczka sztafetowa będzie przekazywana przez wiele lat. Świat też biega Za nim wrócimy do medali Polaków, bo jest tego jeszcze bardzo dużo wyróżnimy kilka wydarzeń na lekkoatletycznej bieżni. Bez wątpienia wydarzeniem robiącym największe wrażenie na telewidzach były biegu płotkarskie na dystansie 400 metrów kobiet i mężczyzn. Norweg Karsten Warholm zaszokował świat. Sprawił, że działacze związkowi będą musieli usiąść do tabel lekkoatletycznych i zmienić klasy sportowe w tej dyscyplinie. Przeczuwaliśmy, że jego pojedynek z Rai’em Benjaminem z USA zaowocuje rekordem świata, jednak nikt nie spodziewał się, że panowie kupią dynamit, podpalą lont i wysadzą poprzedni wynik w powietrze! 45,94 i 46,17 to wyniki solidne w biegu bez płotków. W tym sezonie tylko dwóch Polaków biegało szybciej a wracają z Tokio ze złotem w mikście. Do tej pory wielkimi rezultatami były biegi poniżej 48 sekund a przez wiele, wiele lat nikt nie marzył o zbliżeniu się do starego rekordu Kevina Younga (46,78 sek.). Norweg po prostu ośmieszył czas, zatrzymał zegar i pchnął dyscyplinę w XXII wiek! Na igrzyskach olimpijskich w 2024 roku w Paryżu osiągniemy już parytet. Będzie tyle samo medali na kobiet jak i mężczyzn. Panie w biegu płotkarskim wzięły to sobie do serca i zrobiły dokładnie

Królowa wróciła na tron, czyli najlepsze igrzyska lekkoatletów!

TrenujemyBoLubimy(13):sposób na wytrzymałość – interwały

Powoli opadają olimpijskie emocje. Znicz w Tokio zgasł. To oznacza, że trzeba wracać do pracy, gdyż rozpoczęła się olimpiada, czyli czas przygotowań i oczekiwania… Wracamy, zatem do treningów BiegamBoLubię! Na dobry początek – interwały. Tytułowa jednostka treningowa nienależny do łatwych, jednak jest niezwykle skuteczna w poprawianiu wytrzymałości. Aby być dokładnym interwał ma duży wpływ na pojemność wyrzutową serca. Biegamy odcinki szybko, serce bije również szybciej, bo potrzebujemy więcej krwi w mięśniach. Tym sposobem mocniejsze po wielu tego typu treningach serce „leniuchuje”, kiedy biegamy na wolniejszych prędkościach, bowiem może podać nam więcej krwi przy mniejszej liczbie uderzeń. Efekt? Jesteśmy mniej zmęczeni, zatem możemy pozwolić sobie na wyższą prędkość! To oczywiście jeden z czynników, jednak niezwykle ważny w końcowym sukcesie.   Jak będzie wyglądać trening? Standardem powinna być solidna rozgrzewka. Najpierw trucht, później nieco ćwiczeń biegowych takich jak skipy czy przebieżki a dopiero potem część docelowa treningu, czyli odcinki interwałowe. Aby spełniły swoją rolę trzeba je biegać szybko, oczywiście na miarę swoich możliwości. Po prostu trzeba się zmęczyć –innej drogi nie ma. Dobrym dystansem do monitorowania prędkości oraz poziomu zmęczenia będzie jedno okrążenie stadionu. Przed Wami osiem odcinków 400-metrowych na przerwie 200-metrowej w truchcie. Bardzo ważne, aby przerwy były krótkie, bowiem dzięki temu zmęczenie będzie z każdym odcinkiem stopniowo narastać. Jak dobrać tempo odcinków? Trenerzy znają Was najlepiej i dobiorą odpowiednie przedziały czasowe dla poszczególnych osób lub „grupek”. Interwały raźniej biega się w kilka osób, gdyż każdy może poprowadzić jeden z odcinków i wziąć opór powietrza na siebie.  Odcinki 400-metrowe są stosunkowo krótkie, dlatego należy je biegać mniej więcej na poziomach prędkości startowych w biegu na 5, maksymalnie 10 kilometrów. Po ostatnim odcinku nie zapominajcie o roztruchtaniu wysiłku. Dzięki bardzo spokojnemu wysiłkowi organizm szybciej wróci do stanu równowagi a mięśnie pozbędą się kwasu mlekowego. Dla nich będzie to swoisty masaż. Do zobaczenia na treningu! Autor: Maciej Żukiewicz – bbl Ożarów Mazowiecki

TrenujemyBoLubimy(13):sposób na wytrzymałość – interwały

TrenujemyBoLubimy(12): gibkość, czyli rozciągaj się biegaczu

Jedni lubią krócej, ale szybciej, inni wolniej jednak dłużej – łączy ich bieganie. Oczko w głowie to kilometry i „ich” nabijanie. Jednak, aby robić to zdrowo i przez wiele lat należy wykonywać szereg innych ćwiczeń. Między innymi – rozciągać się. Tym zajmiemy się na najbliższym spotkaniu BiegamBoLubię. Gibkość to jedna z cech motorycznych człowieka. Można ją zdefiniować, jako zdolność do wykonywania ruchów o dużej amplitudzie, czyli upraszczając z dużym zakresem. W przypadku biegania będzie to zdolność do np. dłuższego i swobodniejszego kroku biegowego. Większa elastyczność mięśni oznacza ich większą rezerwę podczas skurczów a co za tym idzie mniejsze ryzyko urazów. Wraz z wiekiem w sposób naturalny maleją nasze możliwości gibkościowe, dlatego zwłaszcza amatorzy, którzy decydują się na uprawianie biegania powinni o nią dbać. Dzieci bardzo rzadko ulegają urazom – naciągnięciom, zerwaniom. Ich mięśnie są bardziej elastyczne. Osoby dorosłe muszą tę cechę utrzymywać i o nią dbać. W przeciwnym razie zwiększone napięcia mięśniowe, które mają miejsce podczas długiego biegania mogą sprawić, że stanie się ono bolesne. Jak temu przeciwdziałać i cieszyć się sportem, który tak uwielbiamy? Obecnie temperatury bardzo sprzyjają treningom gibkościowym, gdyż mięśnie lubią ciepło. Właśnie, dlatego przy standardowych rozbieganiach właściwym momentem na rozciąganie jest moment tuż po zakończeniu biegania. W przypadku wysokiej temperatury powietrza wystarczy początkowy trucht, który ma miejsce na każdych zajęciach BBL. Po nim trenerzy „zaserwują” Wam solidną dawkę ćwiczeń gibkościowych. Siady płotkarskie, skłony czy rozciąganie w parach – z pewnością po zakończeniu sesji poczujecie się luźniejsi. Najważniejszą zasadą przy rozciąganiu jest cierpliwość. Nie można na siłę pogłębiać skłonów, gdyż może dojść do urazu. Nie należy również rozciągać się pulsacyjnie, czyli dynamicznymi ruchami starać się np. dotknąć palców stóp. Kluczem jest czas. Po 30-60 sekundach w danej pozycji wykonując poszczególne skłony można delikatnie je pogłębić, tak, aby ćwiczyć cały czas do granicy bólowej. Rozciąganie nie może być nieprzyjemne i kojarzyć się z torturą. To ma być droga do poprawiania zakresów ruchowych poprzez systematyczne ćwiczenia. Dzień po dniu, delikatnie przesuwamy nasze zdolności. Ból mięśni przy tzw. „ciągnięciu” powinien być naprawdę minimalny. W związku z tym, że zajęcia BBL odbywają się na przestrzeni tygodnia oraz na terenie całego kraju w przypadku niższej niż obecnie temperatury (27-30 stopni) po upływnie każdych 10 minut należy przerwać ćwiczenia gibkościowe, aby potruchtać i podnieść temperaturę mięśni. Wówczas rozciąganie będzie efektywniejsze oraz bezpieczniejsze. Miłych ćwiczeń! Autor: Maciej Żukiewicz – bbl Ożarów Mazowiecki  

TrenujemyBoLubimy(12): gibkość, czyli rozciągaj się biegaczu

Informacje

Testy sprzętu biegowego: Garmin Forerunner 15

Wraz ze wzrostem przebieganych miesięcznie kilometrów, chęcią poprawy czasów oraz coraz bardziej świadomym realizowaniem planów treningowych, na każdego biegacza amatora przychodzi czas, w którym postanawia zainwestować w sprzęt biegowy. Zwykle, jednym z pierwszych rozważanych urządzeń, jest zegarek. zdj. Zegarek Garmin Forerunner 15 Zakup zegarka biegowego wiąże się z dość sporym wydatkiem, dlatego warto na samym początku podjąć jak najbardziej optymalną decyzję. Przekonałem się o tym osobiście, że nie warto iść po tak zwanej taniości. Za jakiś czas, jeśli będziecie konsekwentni w swoich treningach, minimalne rozwiązania typu zwykły zegarek z pulsometrem za 200 zł będą po prostu niewystarczające. W ramach testu, o którego wykonanie zostałem poproszony, w okresie 2 miesięcy przebiegłem z Forerunnerem 15 prawie 400 km. Treningowe wybiegania po 30 KM, tempówki, interwały oraz biegi górskie. Nie oglądałem się też na pogodę i porę dnia. Garmin Forerunner 15 – funkcjonalność Podstawowe dane jakie potrzebujemy analizować podczas i po biegu to czas, dystans i tempo. Oczywiście te parametry zmierzy nam dowolna aplikacja zainstalowana w smartfonie. Problemy z telefonem zaczynają się jednak, kiedy chcemy monitować pracę naszego serca. W takim przypadku musimy dokupywać urządzenia peryferyjne i zwiększać ilość noszonych na sobie podczas biegu gadżetów. Czy nie lepiej zatem mieć to wszystko w jednym miejscu? Opisywany Garmin posiada czujnik tętna, który połączony bezprzewodowo zapisuje tętno i jego strefy. Jest również wyposażony w moduł GPS, który dokładnie śledzi przebiegnięte trasy oraz pokonane przewyższenia. Producenci zaoferowali również dodatkowe funkcje jak np.  liczenie kroków i spalanych kalorii na przestrzeni całego dnia. To ciekawa opcja dla osób, które łączą bieganie z dietą i sprawdzają dzienny bilans kalorii. Garmin Forerunner 15 – treningi                 Bieżący odczyt parametrów na ekranie głównym jest bardzo przyjazny dla użytkownika. W zależności od tego jakie parametry potrzebujemy śledzić, możemy je dowolnie wybrać w menu. Widzimy na bieżąco prędkość, tempo, tętno, czy też czas i dystans na jakim się znajdujemy. Funkcja śledzenia tempa czy tętna pozwala ustawić parametry treningu, a zegarek będzie za pomocą sygnałów dźwiękowych informował o przekraczaniu wyznaczonych celów. Ekran charakteryzuje się dobra widocznością cyfr – nawet w bardzo ostrym świetle i w nocy. Funkcja “Auto Lap”, wysyła sygnał po każdym przebytym kilometrze. W tym czasie ekran mruga, wyświetlając czas, jaki zajęło pokonanie ostatniego kilometra. Jeśli biegamy po stadionie i chcemy mierzyć okrążenia w innym zakresie niż kilometr, możemy manualnie łapać „lapsy” za pomącą przycisków zegarka i sprawdzać parametry czasowe każdego z okrążeń. Garmin Forerunner 15 – obsługa Opisywany zegarek jest bardzo intuicyjny. Wystarczy pięć minut zabawy z „klikaniem” przyciskami i wszystko wiadomo. Ta prostota dobrze sprawdza się podczas biegu. Przestawianie pomiędzy parametrami jest szybkie i nie przysparza trudności. Irytuje mnie jednak bardzo długie uzyskiwanie połączenia z GPS przy uruchamianiu treningu. Trwa to czasami nawet kilka minut. Kiedy jednak zegarek nawiąże połącznie, to nie zdarzają się przypadki zrywania połączenia czy zgubienia sygnału. Nawet w zaroślach i gąszczu ostrężyn na stokach Beskidu Wyspowego każdy metr trasy został dokładnie zmierzony (oczywiście w tym samym czasie telefon podawał informację „GPS signal lost”). Garmin Forerunner 15 – raporty treningów Nabywając zegarek stajecie się automatycznie użytkownikami wewnętrznej aplikacji Garmina. To jedna z najfajniejszych aplikacji z jakimi miałem do czynienia. Można o niej napisać osobny artykuł a nawet i dwa. W każdym razie jej szczegółowość połączona z danymi zegarka zadowoli chyba największych malkontentów. Jeśli chcemy ją dobrze poznać trzeba poświęcić trochę czasu, ale naprawdę warto. Aby przeglądać bardziej szczegółowe parametry treningów, musimy zainstalować w komputerze aplikację Garmin Express. Po podłączeniu zegarka za pomocą dołączonego zestawu, w kilka sekund synchronizowane są wszystkie dane. Można je przeglądać i analizować na stworzonym przez siebie profilu Garmin Connect. Jeśli jesteście przyzwyczajeni do oglądania statystyk na Endomondo to zobaczycie wielką różnicę. Najważniejszymi moim zdaniem zaletami aplikacyjnych rozwiązań Garmina, są niezwykle precyzyjne zestawienia. Dla przykładu dla każdego kilometra biegu rozpisane są w tabeli następujące zmienne: czas, łączny czas, czas ruchu, dystans, wzrost wysokości, spadek wysokości, średnie tempo średnie tempo ruchu najlepsze tempo, średnie tętno, średnie tętno, kalorie. Garmin Forerunner 15 – podsumowanie Testowany zegarek to idealne rozwiązanie dla osób chcących poprawić jakość swoich treningów i uzyskać dostęp do bardzo dokładnych, a nie tylko poglądowych informacji. Urządzenie bardzo dobrze sprawdzi się przy krótkich i średnich dystansach. Codzienne piątki, dyszki czy też 20-stki to idealne dystanse do monitorowania przez Forerunnera 15. Niestety na dłuższych trasach przy włączonym GPS i monitoringu tętna, zegarek szybko się rozładowuje. Po 3,5 h takiego treningu bateria jest już na rezerwie. Na maraton powyżej 4h może już niestety nie wystarczyć. Ponieważ jest to zegarek dedykowany dla średniozaawansowanych nie będę pisać o elementach jakich zabrakowało mi w górach, bo przecież dla ultra Garmin ma zupełnie inną ofertę. autor: Bartosz Konopka Zainteresowanych odsyłamy także do filmiku instruktażowego Garmina: https://www.youtube.com/watch?v=WYxPHM7ocGA#t=77   Testy sprzętu – zobacz także : Test butów Kalenji Test słuchawki Jabra  

Testy sprzętu biegowego: Garmin Forerunner 15

Najnowsza nawigacja Edge Explore 1000 od Garmina

Garmin prezentuje najnowszą nawigację rowerową Edge Explore 1000 – prostą w obsłudze, wyposażoną w dokładne mapy rowerowe, umożliwiającą planowanie oraz wybór tras bezpośrednio w urządzeniu. Edge Explore zwiększa również bezpieczeństwo rowerzysty dzięki funkcji wykrywania zdarzeń oraz współpracy z inteligentnym oświetleniem i radarem rowerowym Varia. Fabrycznie załadowane mapy Garmin Cycle Map obejmują drogi i ścieżki rowerowe z funkcją wyznaczania tras, informacje o wysokościach topograficznych oraz wyszukiwarkę adresów i punktów szczególnych (POI). Użytkownicy mogą z pomocą Edge Explore nie tylko wyznaczać trasę z punktu A do B, ale również planować całe wycieczki, które rozpoczynają się i kończą w domu – wystarczy podać dystans i początkowy kierunek jazdy, a nawigacja podpowie trzy (maksymalnie) możliwe trasy dostosowane do podróży rowerem i spełniające zadane warunki. Kursy można także samodzielnie tworzyć w serwisie Garmin Connect lub korzystać z gotowych kursów przygotowanych i sprawdzonych przez innych użytkowników. Wystarczy je przesłać do urządzenia, a Edge Explore poprowadzi Cię na trasie. Nawigacja jest wyposażona w funkcję wykrywania zdarzeń i w razie wypadku umożliwia automatyczne (lub manualne) przesłanie Twojej lokalizacji do kontaktów alarmowych w telefonie . Nawigacja współpracuje również z nową linią rowerowych urządzeń Varia – wstecznym radarem oraz inteligentnym oświetleniem. Radar rowerowy o zasięgu do 140 metrów informuje rowerzystę o pojazdach jadących z tyłu, a tylne światło zwiększa intensywność w miarę zbliżania się samochodu. Ponadto inteligentne oświetlenie automatycznie dostosowuje się do zmieniającego się natężenia światła w otoczeniu oraz prędkości rowerzysty. Edge Explore 1000 to doskonały towarzysz wycieczek i wypraw rowerowych. Sprawdzi się przy każdej pogodzie – duży 3-calowy ekran dotykowy automatycznie dostosowuje się do warunków oświetleniowych, a klasa wodoszczelności IPX7 zapewnia ochronę przed deszczem. Dzięki wytrzymałej baterii urządzenie działa do 15 godzin bez ładowania. Nawigacja korzysta zarówno z satelitów GPS, jak i GLONASS, co zapewnia dokładniejsze i szybsze ustalanie pozycji, nawet w osłoniętych miejscach czy głębokich dolinach. Edge Explore 1000 współpracuje również z czujnikami ANT+, takimi jak czujniki mocy, pulsometry, czujniki prędkości i kadencji czy kamery VIRB. Po sparowaniu z kompatybilnym smartfonem z aplikacją Garmin Connect Mobile, możemy na żywo udostępniać swoją pozycję (live tracking), przesyłać i pobierać kursy, otrzymywać na ekranie nawigacji powiadomienia o przychodzących połączeniach i wiadomościach czy korzystać z informacji o pogodzie. [1]Po sparowaniu z kompatybilnym smartfonem. [1] Odporność na przypadkowe zanurzenie w wodzie na głębokość do 1 metra, na czas do 30 minut. Edge Explore 1000 jest już dostępny w sprzedaży w Polsce. Już ponad 25 lat Garmin projektuje i dostarcza innowacyjne rozwiązania nawigacyjne, urządzenia mobilne i aplikacje z myślą o wszystkich, którzy prowadzą aktywny tryb życia. Urządzenia Garmin produkowane są w pięciu głównych segmentach: automotive, aviation, fitness, marine i outdoor. Więcej informacji można znaleźć na stronie www.garmin.pl oraz profilu www.facebook.com/GarminPolska.

Najnowsza nawigacja Edge Explore 1000 od Garmina

Jesienne bieganie – jak zapobiegać przeziębieniom?

Jesień to piękna pora roku. Idealna do biegania. Umiarkowane temperatury pozwalają na bardziej intensywne treningi, a także sprzyjają biciu rekordów. Jest jednak pewien mały haczyk. Piękna, złota polska jesień to również czas przeziębień. Najlepiej można to zaobserwować jeżdżąc autobusami i tramwajami. Rozpoczął się sezon na pokasływanie i zakatarzony nos. Jak nie dać się przeziębieniu? Jak je przechytrzyć i przetrwać całą jesień w zdrowiu? Dzisiaj mamy dla Was kilka porad, które mogą pomóc uchronić się przed jesiennym przeziębieniem. Jak zapobiegać przeziębieniom? – Dbaj o siebie Najważniejsza jest profilaktyka. To co robimy i jak żyjemy odbija się na naszym zdrowiu i kondycji. Najczęściej chorują ludzie o osłabionym systemie odpornościowym lub ci, którzy niepotrzebnie się narażają. Dbaj o siebie. Dobrze się odżywiaj. Pamiętaj, że dieta ma ogromny wpływ na twoje zdrowie i wyniki sportowe. Trenujesz – zadbaj o idealne proporcje w odżywianiu Fot. Jesienne przeziębienie – jak zapobiegać Aby uchronić się przed chorobami ubieraj się stosownie do temperatury. Jesienią najpraktyczniejszy jest styl na cebulkę. Poranki są chłodne, a popołudnia bardzo ciepłe. Dbaj o to, żeby nie marznąć ani się nie przegrzewać. Lepiej wziąć rano kurtkę, a wracając nieść ją w rękach, niż narażać się na przeziębienie. Warto również rozważyć wyciągnięcie z szafy cienkich rękawiczek, opaski na uszy i apaszki. Chłodny wietrzny poranek to spore ryzyko przeziębienia. Lepiej nie ryzykować. W miarę możliwości, szczególnie jeżeli masz skłonności do częstego przeziębiania się, ogranicz kontakt z osobami chorymi, dopóki nie wyzdrowieją. Zarażanie się od kogoś jest bardzo powszechne. ZOBACZ TEŻ: Dieta biegacza: podejście racjonalne Jak biegać i się nie przeziębić? Biegacze, pomimo tego że bardziej się narażają, z reguły chorują rzadziej. Sport i aktywność fizyczna poprawia nie tylko kondycję, ale i odporność. Warto jednak biegając zwrócić uwagę na kilka istotnych spraw. W chłodne, wietrzne dni chroń głowę i szyję. Zwróć również uwagę, żeby strój do biegania był obcisły. W przeciwnym razie będzie „podwiewać”, co może skończyć się przeziębieniem lub nawet gorzej. Jeżeli treningu nie kończysz pod domem zadbaj o to, żeby założyć coś na siebie. Spocony biegacz plus chłodny wiatr to duże ryzyko choroby. To właśnie teraz najmocniej doceniamy odzież termoaktywną. Warto rozważyć zainwestowanie nie tylko w termoaktywną koszulkę, ale też bieliznę. Możemy w ten sposób uchronić się przed bardzo uciążliwymi chorobami pęcherza. Po treningu warto wziąć ciepłą kąpiel i napić się pysznego kakao z przyprawami lub soku pomidorowego z chilli na ciepło. Fot. Rozgrzewający rosół – sposób na przeziębienie    Jak zapobiegać przeziębieniom? – Reaguj szybko Jeżeli czujesz, że coś Cię “bierze” nie bagatelizuj tego. Zrób sobie wolne od treningu, wygrzej się w łóżku, zażyj multiwitaminę, a następnego dnia ubierz nieco cieplej (apaszka, nakrycie głowy). Taka szybka reakcja może uchronić cię przed przeziębieniem. Lepiej poświęcić na leczenie się jeden czy dwa dni niż tydzień. Zamiast bezczynnie czekać czy samo przejdzie, czy wręcz przeciwnie, zadziałaj. Witaminki, odpoczynek i ciepła herbatka z sokiem malinowym lub cytryną i miodem może Cię uratować. Na tym pierwszym etapie przeziębienia domowe sposoby są bardzo skuteczne i często w zupełności wystarczają. Domowe sposoby na przeziębienie Jest kilka naturalnych produktów, które świetnie pomagają walczyć z przeziębieniem, a także wzmacniają odporność. Warto włączyć je profilaktycznie do swojej diety. Domowe sposoby na przeziębienie głównie dotyczą diety, ale nie tylko. Najskuteczniejsze w walce z przeziębieniem są: • Ciepło. Gorąca kąpiel, gruby szlafrok i ciepła herbatka. Czasami wystarczy się porządnie wygrzać, a przeziębienie ucieknie gdzie pieprz rośnie. • Mycie rąk. Często. Takie proste i oczywiste. Częste mycie rąk skutecznie zmniejsza ryzyko chorób. • Imbir. Rozgrzewa i ma działanie bakteriobójcze. Polecamy wkrajać plasteki do herbaty lub dodawać do zupy. Świeży korzeń imbiru ma znacznie intensywniejsze i skuteczniejsze działanie, niż ten tarty i pakowany. • Tymianek. Dodawaj do potraw lub używaj do płukania gardła. Działa bakteriobójczo. Do tego jest bardzo aromatyczny, dodaje potrawom charakteru i pięknie pachnie. • Cebula. Zawiera dużo witaminy C i rutyny. Działa bakteriobójczo. Dla osób z dystansem do siebie: włóż paski cebuli do nosa 😉 Serio. Skuteczny sposób na katar. Wygląda się jak nosorożec, ale pomaga. • Domowy syrop czosnkowy. Wystarczy wymieszać ze sobą zmiażdżoną główkę czosnku, pół szklanki świeżo wyciśniętego soku z cytryny i kilka łyżeczek miodu. Do tego wlać pół szklanki wody i przecedzić. Taki domowej roboty syrop czosnkowy należy przechowywać w lodówce. • Mleko z czosnkiem, masłem i miodem. Koszmarnie pachnie i smakuje, ale jeżeli mamy katar, to na szczęście tego nie czujemy. Co innego reszta domowników 😉 Czosnek można zmiażdżyć, ale wersja dla twardzieli lub leniwych to zagryźć czosnek masłem i popić ciepłym mlekiem. Sprawdziłam i też działa. • Kawa z cynamonem, imbirem, kardamonem, goździkami i miodem. To o wiele smaczniejszy napój. Zamiast kawy można też wypić kawę zbożową lub kakao. • Rosół. Z dużą ilością warzyw i przypraw skutecznie ułatwia regenerację i stawia na nogi. Oprócz mięsa i warzyw warto dodać do niego imbir, curry, chilli, tymianek, majeranek, pieprz czy kurkumę. • Chrzan. Ma działanie bakteriobójcze i wzmacnia odporność. Bardzo skutecznie również udrażnia drogi oddechowe. Zjedzenie chrzanu jest skuteczniejsze na zatkany nos, niż kropelki. I o wiele zdrowsze, a także całkowicie naturalne. Fot. Warzywa i przyprawy w walce z przeziębieniem   Domowe sposoby na przeziębienie są z powodzeniem stosowane od dawna przez całe pokolenia. Należy jednak pamiętać, że samodzielnie możemy wzmacniać odporność lub leczyć lekkie przeziębienie. Jeżeli choroba trwa dłużej lub ma gwałtowny przebieg konieczna jest wizyta u lekarza. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości, innych chorób czy alergii nawet domowe sposoby powinny zostać skonsultowane z lekarzem. Przeciwwskazaniem do ich stosowania mogą być np. ciąża czy wrzody żołądka. Nauka na przyszłość Nic nie dzieje się bez przyczyny i nawet zwykłe przeziębienie ma swój powód. Jeżeli już ci się przydarzyło, zastanów się dlaczego. Uboga dieta? Za cienki sweter? Przeciąg w domu? A teraz postaraj się już nie powtarzać swoich błędów. To nie jest prawda, że każdy czasami musi się przeziębić. Wcale nie musi. Ty też nie musisz. Jeżeli odpowiednio o siebie zadbasz, możesz spokojnie przetrwać jesień i zimę w całkowitym zdrowiu. Autor: Anna Rojek-Kiełbasa  

Jesienne bieganie – jak zapobiegać przeziębieniom?

PolecamyBoLubimy

PolecamyBoLubimy

Zapisz się do naszego newslettera aby być na bieżąco z najnowszymi informacjami.
Zapisz się
close-image