Aktualności

TrenujemyBoLubimy (14): kadencja, czyli biegowy rytm

Poczucie rytmu kojarzy się głównie z muzyką i tańcem, jednak w bieganiu odgrywa on również niebagatelną rolę. W jakim rytmie biegać i dlaczego ma on wpływ na nasze zdrowie? Zapraszamy na kolejną lekcję treningową z BiegamBoLubię! Liczba 180 to ideał biegowego rytmu. Jest o optymalna dla długodystansowego biegu liczba uderzeń stóp na minutę ruchu. Każde ze stóp powinna dotykać podłoża 90 razy. Im bliżej jesteśmy tej wartości, tym dla nas nie tylko ekonomiczniej, ale również zdrowiej. Mała kadencja oznacza, bowiem sztucznie długi, zbyt wysoki krok. Bieganie zamienia się wówczas w skoki. Prowadzi to do tego, że stopy są na podłożu długo i obciąża to bardziej stawy oraz mięśnie. Upadamy i podbijamy się, upadamy i odbijamy się – ruch jest mniej płynny, nie „muskamy” podłoża, tylko lądujemy ciężko. Tysiące/miliony  takich uderzeń w ciągu sezonu prowadzą bardzo często do urazów zmęczeniowych. Przy mniejszych prędkościach – mamy tu na myśli bieganie po 6-5 a nawet 4 minut na kilometr nie ma potrzeby „sztucznie” wydłużać kroku. Są to prędkości, które bez problemu osiągniemy trzymając się kadencji ok. 180 kroków na minutę. Wraz ze zwiększaniem prędkości krok będzie się wydłużać naturalnie, jeśli będziemy się trzymać wyznaczonego rytmu. Dopiero przy prędkościach wyższych osiąganych przez zawodowych długodystansowców/średniaków (o sprincie nie wspominając) kadencja rośnie nawet dużo powyżej 200 kroków na minutę. Są to jednak prędkości, które amatorzy w dużej mierze osiągają wyłącznie na przebieżkach czy podczas krótkich interwałów. Wówczas długi krok już nie wystarcza i trzeba naturalnie zwiększyć jego częstotliwość. Problemem amatora nie jest jednak z reguły zbyt duża kadencja, tylko bieganie w rytmie 160-165 kroków na minutę przy truchcie. Wówczas należy skupić się na skracaniu kroków. Jak to zrobić? Nauczycie się tego na najbliższym treningu. Wielu z Was posiada zapewne zegarki z GPS, które kadencję liczą. Można jednak skupić się na liczeniu uderzeń jednej nogi truchtając przez minutę po stadionie. Po każdej z nich będziecie wiedzieć – jak blisko ideału jesteście. Po kilku-kilkunastu okrążeniach/minutach powinno udać się „złapać” prawidłowy rytm. Wówczas trenerzy zaproponują Wam przyspieszenie tempa przy jednoczesnym zachowaniu kadencji. Będzie to czas na świadome wydłużanie kroku. Postarajcie się przetestować kadencję na różnych prędkościach. Na koniec zajęć wykonajcie kilka szybkich 100-150 metrowych przebieżek i sprawdźcie jakie wartości kadencji pokazały Wasze zegarki. Miłej zabawy rytmem! Autor: Maciej Żukiewicz, BiegamBoLubię Ożarów Mazowiecki

TrenujemyBoLubimy (14): kadencja, czyli biegowy rytm

Królowa wróciła na tron, czyli najlepsze igrzyska lekkoatletów!

Naszą narodową manierą jest narzekanie. Ten tekst będzie tego przełamaniem. Przyszedł czas, aby wreszcie się cieszyć, aby odczuwać dumę, aby przestać mówić, że znów czegoś zabrakło. Polscy lekkoatleci dokonali w Tokio rzeczy niemożliwej – czas na miłe podsumowanie ich startu. Jako, że jesteśmy stroną biegową zaczniemy od naszych biegaczek oraz biegaczy. Co łączy Bronisława Malinowskiego i igrzyska w Moskwie oraz polską sztafetę mikstową 4×400 metrów? Nasz legendarny długodystansowiec w 1980 roku zdobył ostatni medal olimpijski wywalczony na bieżni. Minęło 41 lat i… nie musimy już dłużej odliczać! Przybyło krajów, przybyło na świecie kilka miliardów ludzi i o medale jest coraz trudniej jednak w debiutującej na igrzyskach konkurencji okazało się, że nie mamy sobie równych. Złoto wywalczone w pięknym stylu przypadło Polakom. Był to medal, którego nikt się nie spodziewał a o złocie nikt nawet nie marzył. Nie marzyli trenerzy i zawodnicy, jednak to się po prostu wydarzyło. W finale pobiegliśmy w składzie Karol Zalewski, Natalia Kaczmarek, Justyna Święty Ersetic i Kajetan Duszyński. Forma Pań zaskoczeniem nie była, bowiem „Aniołki” trenera Aleksandra Matusińskiego błyszczą formą od lat i jest, z czego po prostu wybierać. U Panów od halowego rekordu świata wszystko się jakby skończyło, jakby zgasło a jednak znicz olimpijski rozpalił u nich formę. Pobiegli znakomicie poprawiając rekord Europy pokonując faworyzowane drużyny. To złoto dało biało-czerwonym wiarę w niemożliwe i natchnęło do kolejnych sukcesów. Była to nowa konkurencja, USA wystawiło „rezerwowy” skład, tak mogą mówić malkontenci. Jednak w biegu na 800 metrów nie było mowy o żadnych nowościach. Jedyną nowością na dystansie był były płotkarz – Patryk Dobek. Jak w pół roku wypracować formę na medal olimpijski? To wie tylko trener Zbigniew Król. Na tym dystansie od 20 lat liczyliśmy na medal. Był Paweł Czapiewski, który dzierży rekord Polski, byli Marcin Lewandowski i Adam, Kszczot, którzy mają worki medali MŚ i ME jednak, na IO zawsze czegoś brakowało. Dobkowi nie zabrakło. W eliminacjach wyglądał na zmęczonego, półfinał wygrał pewnie, jednak z najwolniejszym czasem. Przed igrzyskami był wymieniany, jako nadzieja, jednak nie, jako faworyt. Rywale pobiegli pod niego. Oglądając finał powiedziałem do żony, – jeśli otwarcie będzie powyżej 51 sekund to będzie medal. Było powyżej 53 sekund! Niezwykle wolno. Oznaczało to, że wszystko rozegra się na niezwykle szybkim finiszu. Drugie okrążenie było o ponad 2 sekundy szybsze od pierwszego, co zdarza się niezwykle rzadko – Dobek odnalazł się w tej sprinterskiej walce. Szybkość miał wrodzoną od dziecka. Już, jako junior młodszy biegał na 400 metrów grubo poniżej 47 sekund. Tego dnia to zaprocentowało i cieszyliśmy się z brązowego medalu. Jeśli chodzi o biegaczy czekaliśmy jeszcze na biegi średnie z udziałem Marcina Lewandowskiego i Michała Rozmysa. Zaczęło się od pecha. W eliminacjach upadł Lewandowski, został jednak dopuszczony do biegu półfinałowego. To był nasz medalowy faworyt. W półfinale biegł luźno, spokojnie bez oznak najmniejszego zmęczenia – wydawało się, że awans do finału będzie formalnością. Na 300 metrów przed metą naszego multimedalistę wyeliminowała kontuzja łydki, z którą Marcin przyjechał na igrzyska. Szkoda – to zbyt mało powiedziane. Niestety sport bywa brutalny. Kolejny półfinał i Michałowi Rozmysowi spada but… biegnie bez niego, ale nie ma najmniejszych szans na finał. Po proteście sędziowie dopuszczają go do biegu a tam… Tempo jest szalone i wygrywa Norweg Jacob Ingebrigsten z rekordem olimpijskim 3:28,32, jednak do Rozmysa pretensji mieć nie można. Polak pobił „życiówkę” od dwie sekundy i był ósmy. Forma życia w odpowiednim momencie. Sztafeta rozbudziła nasze nadzieje na kolejne medale. Panie były faworytami, panowie stali się nimi w naszych oczach na igrzyskach. Od lat nie schodzili poniżej 3:00 w sztafecie 4×400 metrów a rekord Polski 2:58:00 wydawało się niedościgniony. Dlatego z rumieńcami zasiedliśmy do biegów półfinałowych a tam… szok i niedowierzanie. Polacy w składzie  Dariusz Kowaluk, Karol Zalewski, Jakub Krzewina,  Kajetan Duszyński biegną najszybciej w XXI wieku i wygrywają swoją serię.  „Aniołki” również wygrywają swoją serię i już czekamy z wypiekami na ostatni dzień zmagań na bieżni. Nasze dziewczęta można powiedzieć, że zrobiły swoje. W eliminacjach pobiegła Anna Kiełbasińska, która wróciła do sportu po złamaniu nogi i dała odpocząć naszej liderce Natalii Kaczmarek. Zregenerowana mistrzyni Polski otworzyła sztafetę mocno i bezpiecznie usadowiliśmy się za niedoścignioną tego dnia sztafetą USA aż do mety. Dzieła dokończyły Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik i Justyna Święty-Ersetic. Efekt końcowy to srebro igrzysk i wyśrubowany rekord Polski 3:20,53. Lepiej się po prostu tego zrobić nie dało.  Chwilę później na bieżni pojawili się panowie. Walczyli jak lwy, albo jak powiedział komentujący zawody Sebastian Chmara, jak gepardy trenera Marka Rożeja. Walka i ambicja pozwoliły na minimalne poprawienie czasu z półfinałów, jednak poziom zaskoczył wielu ekspertów. Czas powinien dać medal, ale dał piąte miejsce. Aby zdobyć medal trzeba było pobiec 2:57, co jest rezultatem kosmicznym. Polacy pobiegli znakomicie i z pewnością będziemy się jeszcze cieszyć z wielu ich sukcesów, gdyż skład mają jeszcze bardzo młody. Panie to mieszanka doświadczenia i młodości a młodzież czaiła się już na rezerwie – tutaj z pewnością pałeczka sztafetowa będzie przekazywana przez wiele lat. Świat też biega Za nim wrócimy do medali Polaków, bo jest tego jeszcze bardzo dużo wyróżnimy kilka wydarzeń na lekkoatletycznej bieżni. Bez wątpienia wydarzeniem robiącym największe wrażenie na telewidzach były biegu płotkarskie na dystansie 400 metrów kobiet i mężczyzn. Norweg Karsten Warholm zaszokował świat. Sprawił, że działacze związkowi będą musieli usiąść do tabel lekkoatletycznych i zmienić klasy sportowe w tej dyscyplinie. Przeczuwaliśmy, że jego pojedynek z Rai’em Benjaminem z USA zaowocuje rekordem świata, jednak nikt nie spodziewał się, że panowie kupią dynamit, podpalą lont i wysadzą poprzedni wynik w powietrze! 45,94 i 46,17 to wyniki solidne w biegu bez płotków. W tym sezonie tylko dwóch Polaków biegało szybciej a wracają z Tokio ze złotem w mikście. Do tej pory wielkimi rezultatami były biegi poniżej 48 sekund a przez wiele, wiele lat nikt nie marzył o zbliżeniu się do starego rekordu Kevina Younga (46,78 sek.). Norweg po prostu ośmieszył czas, zatrzymał zegar i pchnął dyscyplinę w XXII wiek! Na igrzyskach olimpijskich w 2024 roku w Paryżu osiągniemy już parytet. Będzie tyle samo medali na kobiet jak i mężczyzn. Panie w biegu płotkarskim wzięły to sobie do serca i zrobiły dokładnie

Królowa wróciła na tron, czyli najlepsze igrzyska lekkoatletów!

TrenujemyBoLubimy(13):sposób na wytrzymałość – interwały

Powoli opadają olimpijskie emocje. Znicz w Tokio zgasł. To oznacza, że trzeba wracać do pracy, gdyż rozpoczęła się olimpiada, czyli czas przygotowań i oczekiwania… Wracamy, zatem do treningów BiegamBoLubię! Na dobry początek – interwały. Tytułowa jednostka treningowa nienależny do łatwych, jednak jest niezwykle skuteczna w poprawianiu wytrzymałości. Aby być dokładnym interwał ma duży wpływ na pojemność wyrzutową serca. Biegamy odcinki szybko, serce bije również szybciej, bo potrzebujemy więcej krwi w mięśniach. Tym sposobem mocniejsze po wielu tego typu treningach serce „leniuchuje”, kiedy biegamy na wolniejszych prędkościach, bowiem może podać nam więcej krwi przy mniejszej liczbie uderzeń. Efekt? Jesteśmy mniej zmęczeni, zatem możemy pozwolić sobie na wyższą prędkość! To oczywiście jeden z czynników, jednak niezwykle ważny w końcowym sukcesie.   Jak będzie wyglądać trening? Standardem powinna być solidna rozgrzewka. Najpierw trucht, później nieco ćwiczeń biegowych takich jak skipy czy przebieżki a dopiero potem część docelowa treningu, czyli odcinki interwałowe. Aby spełniły swoją rolę trzeba je biegać szybko, oczywiście na miarę swoich możliwości. Po prostu trzeba się zmęczyć –innej drogi nie ma. Dobrym dystansem do monitorowania prędkości oraz poziomu zmęczenia będzie jedno okrążenie stadionu. Przed Wami osiem odcinków 400-metrowych na przerwie 200-metrowej w truchcie. Bardzo ważne, aby przerwy były krótkie, bowiem dzięki temu zmęczenie będzie z każdym odcinkiem stopniowo narastać. Jak dobrać tempo odcinków? Trenerzy znają Was najlepiej i dobiorą odpowiednie przedziały czasowe dla poszczególnych osób lub „grupek”. Interwały raźniej biega się w kilka osób, gdyż każdy może poprowadzić jeden z odcinków i wziąć opór powietrza na siebie.  Odcinki 400-metrowe są stosunkowo krótkie, dlatego należy je biegać mniej więcej na poziomach prędkości startowych w biegu na 5, maksymalnie 10 kilometrów. Po ostatnim odcinku nie zapominajcie o roztruchtaniu wysiłku. Dzięki bardzo spokojnemu wysiłkowi organizm szybciej wróci do stanu równowagi a mięśnie pozbędą się kwasu mlekowego. Dla nich będzie to swoisty masaż. Do zobaczenia na treningu! Autor: Maciej Żukiewicz – bbl Ożarów Mazowiecki

TrenujemyBoLubimy(13):sposób na wytrzymałość – interwały

Informacje

Jabra Sport Pace – na początek przygody ze sportem

Osób, które stawiają na zdrowy tryb życia, jest w naszym kraju coraz więcej. Rośnie społeczna świadomość wpływu, jaki sport ma na nasze życie, ale wciąż brakuje szczegółowej wiedzy o różnych jego odmianach. Idealnej dla siebie dyscypliny najlepiej poszukać na własną rękę, próbując różnych form wysiłku, zarówno w terenie, jak i w sali do fitnessu. Nowe bezprzewodowe słuchawki sportowe Sport Pace of firmy Jabra łączą ze sobą praktyczność i uniwersalność, które pomogą początkującym na sportowej drodze. Podpowiedzi w uszach Bezprzewodowe połączenie oparte na technologii Bluetooth 4.1 znacznie ułatwia ćwiczenia, co jest ważne szczególnie przy bardziej dynamicznych dyscyplinach. Powiązanie słuchawek z dedykowaną, bezpłatną aplikacją Jabra Sport Life pozwala na zarządzanie treningiem: słuchawki na żądanie podadzą nam prosto do ucha wskazówki dotyczące ćwiczeń, a aplikacja zbierze informacje o naszym wysiłku (tempo, spalone kalorie, a także dystans i przebyta trasa przy ćwiczeniu na zewnątrz), jak również umożliwi wyznaczenie realistycznych długofalowych celów. Możliwe jest też skopiowanie archiwum sportowych osiągnięć z wiodących aplikacji sportowych, takich jak Endomondo, Strava czy RunKeeper i tym samym zintegrowanie treningowej historii. Analiza danych z różnych sesji wskaże, który trening jest najodpowiedniejszy dla użytkownika i jaki rodzaj wysiłku jest najskuteczniejszy. Doskonały dźwięk stereo i wbudowane technologie redukcji hałasu zapewniają świetną jakość dźwięku, niezależnie od tego, czy słuchamy ulubionej motywacyjnej muzyki, czy odbieramy telefon. Całe sterowanie słuchawkami (odbieranie i kończenie połączeń, kontrola głośności, pauzowanie i włączanie muzyki) odbywa się za pomocą jednego przycisku, dzięki czemu nie ma potrzeby sięgania po telefon w trakcie treningu. Co więcej, słuchawki będą zawsze gotowe do pracy dzięki opcji szybkiego naładowania – 15 minut daje godzinę pracy. Akumulatory Jabra Sport Pace pozwalają łącznie na pięć godzin pracy i pięć dni spoczynku, a cała konstrukcja waży tylko 21 gramów. Na każde warunki Osobom początkującym, które nie są jeszcze pewne, która forma treningu okaże się dla nich najlepsza, przydaje się sprzęt uniwersalny, dostosowany do każdych warunków. Jabra Sport Pace zostały zaprojektowane z myślą o wszechstronności i bogaceniu programu ćwiczeń. Odporność na deszcz, wstrząsy, piasek i pył (zgodnie z normami armii amerykańskiej IP54) pozwoli im pracować z taką samą skutecznością zarówno podczas przebieżki w mżawce, jak i intensywnego treningu fitnessowego. Ergonomiczna konstrukcja i elastyczne pałąki zauszne zapewniają pewne, bezpieczne i wygodne dopasowanie. Do każdego zestawu jest załączony komplet wymiennych wkładek dousznych EarGel, dzięki czemu słuchawki nie będą wypadać ani uwierać. Elastyczny kabel łączący obie słuchawki można ściągnąć na karku specjalnym klipsem. Sport Pace jest dostępny w trzech kolorach – czerwonym, żółtym i niebieskim – a każdy model jest odblaskowy, co poprawia bezpieczeństwo podczas nocnych treningów. W zestawie znajdziemy komplety wkładek EarGel w trzech rozmiarach, 2 zaciski FitClip i kabel USB. Jabra Sport Pace współpracuje z iOS i Androidem. Cena słuchawek: 399zł. Funkcje i specyfikacje: Bezprzewodowy dźwięk stereo klasy premium Aplikacja Jabra Sport Life posiada funkcje zarządzania treningiem Dedykowany przycisk na słuchawkach do odsłuchiwania porad na bieżąco Elementy sterowania na zestawie słuchawkowym umożliwiające kontrolowanie muzyki i połączeń Ultra lekkie – 21,61 g Spełniają wymogi odporności na deszcz, wstrząsy, piasek i pył zdefiniowane przez Armię Stanów Zjednoczonych (zgodne z klasą odporności IP54) Długi czas rozmowy i odtwarzania muzyki (5,5 godz.), 5 dni pracy w trybie oczekiwania Szybkie ładowanie – wystarczy 15 min, aby zyskać 1 godzinę czasu pracy na baterii Więcej informacji na temat zestawu Jabra Sport Pace można znaleźć TUTAJ Konkurs W poniedziałek 9.11.2015 zapraszamy do udziału w konkursie na bbl-owym FB – do wygrania najnowsze słuchawki słuchawki Jabra Sport Pace.

Jabra Sport Pace – na początek przygody ze sportem

Trenuj świadomie z Garminem – Forerunner 230 i Forerunner 235

Każdy biegacz jest inny, dlatego firma Garmin wciąż rozszerza swoją ofertę zegarków sportowych, aby można było wybrać model najlepiej dopasowany do swoich potrzeb. Przedstawiamy Forerunner 230 i Forerunner 235. Dzięki opcjom monitorowania dystansu, tempa, czasu oraz tętna1 zegarki Forerunner 230 i 235 pomagają w budowaniu formy i biciu życiowych rekordów. Oba modele współpracują z czujnikami tętna na klatkę piersiową. Forerunner 235 został dodatkowo wyposażony w technologię Garmin Elevate, służącą do monitorowania tętna na nadgarstku. Tętno i jego strefy wyświetlane są na czytelnym, kolorowym ekranie, umożliwiając prowadzenie efektywniejszych treningów biegaczom, którzy dopiero zaczynają śledzić te parametry. Po połączeniu zegarków Forerunner 230 i 235 z kompatybilnym smartfonem2 można odczytywać na nim powiadomienia z telefonu oraz korzystać z motywacyjnych komunikatów audio informujących o czasie pokonywanych okrążeń. Funkcja monitorowania codziennej aktywności3 w zegarku Forerunner 235 wzbogacona została o parametry tętna, dzięki czemu dostarcza precyzyjniejsze informacje o spalanych kaloriach. Obydwa modele są kompatybilne z platformą Connect IQ™, z której pobierać można dodatkowe aplikacje, widgety, tarcze w celu personalizacji urządzenia. Fot. Forerunner 230 series „Nowe zegarki charakteryzują się wyjątkowo niewielkimi rozmiarami i bogatą gamą narzędzi treningowych. Dzięki technologii monitorowania tętna na nadgarstku w modelu Forerunner 235 Garmin pomaga biegaczom w osiąganiu celów treningowych bez względu na to, czy przygotowują się do przebiegnięcia 5 km czy dystansu maratońskiego,”- mówi Jakub Szałamacha, Marketing Manager, Garmin Polska.” Trenuj świadomie i monitoruj swoje tętno Forerunner 230 i Forerunner 235 korzystają z systemów satelitarnych GPS i GLONASS, dzięki czemu szybko i precyzyjnie ustalają pozycję, nawet w gęstym lesie lub w pobliżu wysokich budynków. Dzięki zegarkom Forerunner 230 i 235 możesz mierzyć nie tylko dystans i tempo, ale też inne istotne parametry takie jak tętno, jego strefy oraz pułap tlenowy. Wbudowany akcelerometr rejestruje dane dystansu i tempa podczas biegów w zamkniętym pomieszczeniu, bez potrzeby korzystania z oddzielnego czujnika na nogę. Forerunner 235 wyposażony został w czujnik optyczny Garmin Elevate, służący do monitorowania tętna na nadgarstku, w związku z czym użytkownik nie musi już korzystać z opaski na klatkę piersiową. Zarówno model Forerunner 230, jak i 235 wyposażono w większe, czytelne w pełnym słońcu kolorowe wyświetlacze umożliwiające szybkie odczytywanie niezbędnych informacji o tętnie. Na podstawie danych z pulsometru zegarki Forerunner 230 i 235 określają szacowany pułap tlenowy (VO2 max), prognozują czas ukończenia biegu na wybranym dystansie i obliczają czas regeneracji, aby biegacze wiedzieli, jak długo powinni odpoczywać przed następnym wyczerpującym treningiem. Fot. Forerunner 230 Funkcje treningowe Oba modele wyposażone zostały w zaawansowane funkcje treningowe. Virtual Partner umożliwia porównywanie swojego biegu do wirtualnego zawodnika w czasie rzeczywistym, natomiast korzystając z funkcji Virtual Racer można się ścigać ze swoimi rekordami. Po włączeniu funkcji Auto Pause, zegarek będzie automatycznie wstrzymywał rejestrowanie biegu, kiedy zatrzymamy się przed przekroczeniem jezdni lub aby napić się wody i następnie będzie kontynuował zapis, jak ruszymy. Zegarki pozwalają na zdefiniowanie automatycznego okrążenia w oparciu o dystans i czas, abyśmy mogli następnie porównywać parametry biegu na tych odcinkach. Można ustawić w nich alert tempa i tętna, aby wspierały w osiąganiu zamierzonych parametrów biegu. Istotne jest również, że modele Forerunner 230 i 235 obsługują treningi interwałowe. Pełna łączność Dzięki aplikacji Garmin Connect Mobile można sparować zegarek z kompatybilnym smartfonem i korzystać z szeregu funkcji smart. Na ekranie Forerunner 230 i 235 odczytywać można powiadomienia o przychodzących połączeniach, SMSy, e-maile, powiadomienia z kalendarza i portali społecznościowych. Nową funkcją są komunikaty audio, telefon informuje o tempie i czasach kolejnych okrążeń podczas treningu. Z poziomu zegarka można sterować odtwarzaniem muzyki, bez konieczności wyjmowania smartfona z kieszeni. Obydwa modele są kompatybilne z platformą Connect IQ, co umożliwia personalizację zegarków. Z platformy pobierać można bezpłatne aplikacje, widgety czy tarcze zegarka. Fot. Forerunner 235 Zegarki sparowane ze smartfonem bezprzewodowo przesyłają dane do platformy Garmin Connect. Dzięki temu użytkownicy w każdym momencie mają dostęp do szczegółowych parametrów aktywności, mogą monitorować czas snu, uczestniczyć w wyzwaniach na największą liczbę kroków, a także korzystać z wielu innych opcji. W pamięci zegarków zapisać można do 200 godzin aktywności. Prosty w obsłudze interfejs aplikacji Garmin Connect Mobile umożliwia łatwy dostęp do istotnych dla użytkownika informacji o bieżących aktywnościach oraz o rozwoju trendów w czasie. Aplikację można połączyć z kontem w serwisie MyFitnessPal, monitorować nie tylko spalane, ale również spożywane kalorie i planować dietę. Bateria Forerunner 230 charakteryzuje się wyjątkowo długim czasem pracy na baterii wynoszącym 16 godzin w trybie treningowym i 5 tygodni w trybie zegarka ze śledzeniem aktywności i obsługą powiadomień. Bateria modelu Forerunner 235 wytrzymuje 11 godzin w trybie treningowym i 9 dni w trybie zegarka ze śledzeniem aktywności i obsługą powiadomień. Obydwa modele charakteryzują się klasą wodoszczelności 5 atm, co oznacza, że są odporne na ciśnienie odpowiadające zanurzeniu na 50 m4. Oba modele mają trafić do sprzedaży w czwartym kwartale 2015 r. Forerunner 230 będzie dostępny w następujących kombinacjach kolorystycznych: czarny/biały, fioletowy/biały i żółty/czarny. Forerunner 235 będzie dostępny w kolorach: czarny/szary, czarny/marsala i błękit lodowy/czarny. Więcej informacji na stronie Garmin.com.   Fot. Forerunner 235 HRF

Trenuj świadomie z Garminem – Forerunner 230 i Forerunner 235

Bieganie z zegarkiem – Garmin Forerunner 10

Jest chyba coś takiego, że po pewnym czasie każdy biegacz zaczyna odczuwać chęć biegania z urządzeniem, które mierzy dystans. Początkowo często są to aplikacje na telefonie, ale po jakimś czasie pojawia się chęć posiadania biegowego zegarka. Przynajmniej w moim przypadku tak było. Są one wygodniejsze (nie trzeba zabierać na trening telefonu) i przede wszystkim dokładniejsze. Aktualnie zegarków na rynku jest bardzo dużo. Zanim zaczniemy szukać tego właściwego, warto zastanowić się, co jest dla nas ważne i jakie funkcje powinien mieć. Niech to będzie przemyślany zakup, w końcu wiąże się z dość sporym wydatkiem. Szkoda byłoby kupić coś, z czego nie będziemy zadowoleni. Miałam okazję przetestować zegarek GARMIN FORERUNNER 10 w pięknym różowym kolorze, idealnie dla kobiety. Urządzenie jest chyba najprostszym zegarkiem GPS, zatem dobrze nadaje się dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z bieganiem, również z bieganiem z zegarkiem. Poza tym dobrze sprawdzi się, jeżeli ma mieć podstawowe funkcje (niektóre zegarki mają ich tyle, że łatwo się pogubić) – ten je ma. Zegarek jest naprawdę bardzo łatwy w obsłudze, jest bardzo intuicyjny. Nie musiałam czytać żadnej instrukcji obsługi, aby go włączyć, wystarczy przycisnąć tylko jeden klawisz. Jak sprawdził się w praktyce? Pierwsza rzecz, która zawsze mnie ciekawi, to czas jaki będzie potrzebny dla znalezienia sygnału GPS. Niestety za każdym razem trochę to trwało, raz nawet cztery minuty. Oczywiście można ten czas świetnie zainwestować w rozgrzewkę, jeżeli jednak komuś zależy na czasie, to będzie to prawdopodobnie jeden „minus” zegarka. Choć z drugiej strony wszyscy wiemy, jak to bywa z tym GPSem. Po rozpoczęciu treningu mamy dwa ekrany, na których wyświetlane są informacje. W zależności od tego co ustawimy, może być to albo np. czas i dystans na jednym ekranie oraz kalorie i tempo na drugim. Tak jak wspomniałam, samemu można wybrać to, co ma się wyświetlać na ekranie. Po każdym kilometrze zegarek robi małe podsumowanie (informuje nas o tym też krótki dźwięk) przedstawiające tempo danego kilometra. Po zakończeniu treningu wyświetla się podsumowanie całości – czyli dystans, średnie tempo oraz liczbę spalonych kalorii. Jeżeli udało nam się osiągnąć jakiś osobisty rekord – na przykład był to nasz najdłuższy bieg, czy najszybszy – też dostaniemy taką informację. Osobiście bardzo je lubię, to zawsze taka mała nagroda po dobrym treningu.Po zakończeniu treningu mamy podsumowanie całego treningu – czyli czas, dystans, średnie tempo oraz ilość spalonych kalorii. Wszystko można ładnie odczytać. Ponadto jest program Garmin Connect. To aplikacja, dzięki której można śledzić swoje treningi, to taki dzienniczek biegowy. Można obejrzeć swoje biegi na mapie, uzyskać wszelkie szczegółowe informacje odnośnie dystansu, średniego tempa czy wysokości. Oprócz normalnego trybu „biegania” można ustawić sobie różne inne opcje. Na przykład funkcja „bieg/chód”, która nada się dla głównie dla osób początkujących. Dzięki niej można robić interwały, ustawiając określony czas biegu i marszu. Gdy czas mija, pojawia się dźwięk sygnalizujący, że czas przejść do biegu lub marszu. Kolejna funkcja – Virtual Pacer – umożliwia porównywanie bieżącego tempa z tempem docelowym, które zostało wcześniej ustalone. Działa to bardzo dobrze i motywująco i pomaga nieco urozmaicić trening. Jeżeli chodzi o inne, nieco mniej ale jednak istotne dane: zegarek jest wodoodporny do 50 metrów, posiada możliwość podświetlenia ekranu, a wbudowana bateria działa do 5 godzin w trybie treningowym – tak długo z nim nie biegałam, więc tego nie sprawdziłam, ale generalnie bateria trzyma dość długo i zegarek ani razu nie zawiódł podczas treningu. Zegarek jest też mały, lekki i wygodny, więc śmiało można go nosić na co dzień. Podsumowując Garmin Forerunner 10 to zegarek, który śmiało mogę polecić osobom zaczynającym swoją przygodę z bieganiem. Pomoże on trzymać odpowiednie tempo, może też przydać się na samych początkach, podczas treningów marszobiegowych. Jest prosty w obsłudze i na pewno będzie dobrą motywacją do dalszych treningów. Dla osób, które oczekują od swojego zegarka bardziej zaawansowanych funkcji oraz tych, które biegają z pulsometrem polecam jednak inne, bardziej rozbudowane modele Garmina. autor: Zofia Wawrzyniak

Bieganie z zegarkiem – Garmin Forerunner 10

PolecamyBoLubimy

PolecamyBoLubimy

Zapisz się do naszego newslettera aby być na bieżąco z najnowszymi informacjami.
Zapisz się
close-image