Aktualności

MŚ24H: weryfikacja wyników. Polki ze złotem i rekordem świata!

Wydawać by się mogło, że emocje po mistrzostwach świata w biegu 24-godzinnym, które zostały rozegrane w dniach 1-2 lipca w Belfaście już opadły, jednak wyniki zostały oficjalnie zweryfikowane. Po zmianach okazało się, że drużynowy złoty medal przypadł Polkom! Na drugie miejsce indywidualnie awansował także Sebastian Białobrzeski! Korki od szampana strzeliły zatem ponownie. Z czego wynikały kontrowersje oraz dlaczego oficjalne wyniki zostały opublikowane tak późno? Otóż zawody trwające 24-godziny zawsze narażone są bardziej na wszelkiego rodzaju awarie sprzętu elektronicznego, czy tzw. złośliwość rzeczy martwych. Nocą doszło do awarii monitora, system się zawiesił. Zliczał okrążenia, jednak nie można było ich na bieżąco odczytywać i weryfikować. Po kilku godzinach wszystko zostało przywrócone i wydawało się, że jest w porządku. Po zakończeniu zawodów i wykonaniu domiaru biegaczom na ostatnim kółku i zsumowaniu trzech najlepszych kilometraży (w przypadku Polek Patrycji Bereznowskiej, Aleksandry Niwińskiej i Moniki Biegasiewicz) okazało się, że biało-czerwone przegrały z Amerykankami o 662 metry! Nikt jednak nie narzekał, bowiem Bereznowska ustanowiła indywidualny rekord globu i sięgnęła po złoto, Niwińska ustanowiła kosmiczną życiówkę i po piorunującym finiszu sięgnęła po srebro, dodatkowo srebro drużynowe wywalczyli mężczyźni, a brąz indywidualny okraszony rekordem Polski przypadł Białobrzeskiemu. Kilka dni po zawodach organizatorzy opublikowali elektroniczny zapis wszystkich pętli każdego zawodnika i pojawiło się wiele zastrzeżeń. Ekipy miały czas na złożenie protestów. Oficjele podjęli decyzje, że wszystkie okrążenia (około 40 tysięcy) zostaną żmudnie przeliczone ręcznie. Najpierw liczyła firma pomiarowa, potem komisja skrutacyjna i sędziowie. Po ponad 3 tygodniach opublikowano, oficjalne zmienione wyniki. Okazało się, że wcześniej system nie zliczył jednego okrążenia Patrycji, co dodało polskiej ekipie 1652 dodatkowe metry, które okazały się decydujące przy tak minimalnej różnicy. Tym samym Bereznowska, Niwińska i Biegasiewicz przebiegły łącznie 741 km i 886 m – co jest nowym, nieoficjalnym rekordem świata w drużynie. Poprzedni należał do ekipy amerykańskiej i wynosił nieco ponad 720 km. Należy podkreślić, że w medalowej drużynie były także Agata Matejczuk, Aneta Rajda i Milena Grabska-Grzegorczyk i choć w do klasyfikacji brana jest tylko pierwsza trójka, ich heroiczna walka, ambicja i silna wolna wpłynęły znacząco na końcowy wynik całej kadry biało-czerwonych. Rozpatrzono także protest Sebastiana Białobrzeskiego i po zliczeniu okrążeń okazało się, że przebiegł on ostatecznie jedno okrążenie więcej i z wynikiem 267 km i 187 m awansował z trzeciego na drugie miejsce. Drużynowo nie zmieniło to miejsca biało-czerwonych, jednak na podium zamiast kadry USA wskoczyła Francja. Można mieć oczywiście żal do organizatorów, że dopuścili do sytuacji, w której trzeba będzie przyznawać i odbierać medale – jednak trzeba też przyznać, że stanęli na wysokości zadania, aby oddać sprawiedliwości i wykonali tytaniczną pracę kilkukrotnie licząc i sprawdzając poszczególne rezultaty. Warto podkreślić, że w zawodach brało udział 400 biegaczy i każdy z nich przebiegł od stu do nawet 161 okrążeń parkowej pętli. Dzięki złotemu medalowi w drużynie Polska awansowała na pierwsze miejsce w klasyfikacji medalowej kończąc 12. Mistrzostwa Świata w biegu 24-godzinnym z dorobkiem 2 złotych oraz 3 srebrnych medali. Wisienką na torcie były nieoficjalne rekordy świata Patrycji Bereznowskiej oraz drużyny kobiet. Oficjalne wyniki MŚ24h Belfast: Kobiety indywidualnie: Patrycja Bereznowska (Polska) – 259 km 991 m (rekord świata) Aleksandra Niwińska (Polska) – 251 km 78 m Katalyn Nagy ( USA) – 248 km 970 m   Mężczyźni indywidualnie: Yoshihiko Ishikawa (Japonia) – 270 km 870 m Sebastian Białobrzeski (Polska) – 267 km 187 m (rekord Polski) Johan Steene (Szwecja) – 266 km 515 m   Kobiety drużynowo: Polska 741 km 886 m (rekord świata) USA 740 km 856 m Niemcy 691 km 274 m   Mężczyźni drużynowo: Japonia 786 km 463 m Polska 766 km 934 m Francja 758 km 599 m   Autor: Maciej Żukiewicz – trener bbl Ożarów Mazowiecki

MŚ24H: weryfikacja wyników. Polki ze złotem i rekordem świata!

BiegamBoLubię: Wakacje płyną.

Wakacje płyną. Część naszych stałych bywalców wyjechała , ale duża część dba o swoją formę. Trenerzy BiegamBoLubię potwierdzają jednomyślnie – mimo wakacyjnego okresu nie ma czasu na lenistwo! W Żaganiu gorąco. Wszystkim już po rozgrzewce “zagotowała się woda w chłodnicy”. I jak poradzili sobie z wysokimi temperaturami ? ” W związku z upałem dziś biegaliśmy sprinty. Początkujący 100 metrówki z trenerem Karolem, a zaawansowani 100, 200, 300, 400 z przerwą w truchcie. Zakończenie to porządne rozciąganie i trochę siłowni własnym ciałem no i obowiązkowe bieganie bez butów po trawie. “. Trenerze Piotrze, aż strach się bać, jaki będzie plan treningowy na mrozy. A Gorzów Wielkopolski cały czas jedną nogą w Wałczu…”Mimo, iż emocje po Biegu Filmowym w Wałczu jeszcze nie opadły to w Gorzowie od razu zabraliśmy się do pracy. Nie tylko tej związanej z pomysłami na przebrania podczas ósmej edycji biegu, ale również tej związanej z formą sportową. Po spokojnym rozbieganiu wykonaliśmy trening siły biegowej. “- relacjonuje aktualny Mistrz Polski BBL – Michał Hulewicz. W Toruniu jak zwykle wysoka frekwencja. Zasadnicza część treningu obejmowała pracę nad właściwym wykonywaniem ćwiczeń dynamicznych (m.in. skipów A, B, C, D). “Na zajęciach pojawiły się trzy nowe osoby, w tym wiekowe małżeństwo, które zaplanowało wystartować w triathlonie – pływać i jeździć na rowerze potrafią, ale za bardzo nie wiedzą “jak biegać”. Na naszych zajęciach zamierzają nauczyć się właściwego i ekonomicznego biegania 🙂 ” – opowiada trener Bartek Wiligalski i jak zapewnia, zrobią wszystko co w ich mocy. W Lęborku gry i zabawy ruchowe dla…par ! “Zorganizowaliśmy zawody “Parami na start”. Każda para (mężczyzna+kobieta) miała do pokonania 10 okrążeń, po 5 okrążeń na osobę. Co okrążenie była zmiana. Start poprzedziła wspólna rozgrzewka. Podczas ciekawej rywalizacji towarzyszyły zdrowe emocje. Na koniec wykonaliśmy wspólne rozciąganie. Każdy uczestnik otrzymał pamiątkowy dyplom a najlepsze pary upominki. “. Dlaczego pary ? Może dlatego że zajęcia w Lęborku prowadzi małżeństwo państwa Mazur – pozdrawiamy Olę i Pawła !

BiegamBoLubię: Wakacje płyną.

Za gorąco na trening? Oni biegają w Dolinie Śmierci!

Lato. Jest gorąco, a przynajmniej czasem bywa i „nie da się”. Marzymy o tym, aby tylko leżeć w cieniu i popijać zimne napoje. Na świecie są jednak ludzie, dla których upały to żadna wymówka. Co powiecie na ponad 200-kilometrową przebieżkę w 50 stopniowym upale? Niemożliwe? Pustynia Mojave w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych – to tam znajduje się miejsce zwane Doliną Śmierci. Otoczona potężnymi skałami niecka jest niczym stworzony przez matkę naturę gorący kocioł. Na jego dnie, nie wrze jednak woda – tylko smażą się biegacze… Ptaki zawracają z tego, bowiem próżno tam szukać wody, a jeśli jakiś się zabłąka to dosłownie spada z nieba, z wyczerpania. Nazwa tego amerykańskiego Parku Narodowego nie jest, zatem przypadkowa, miejsce nie tętni raczej życiem. Deszcze zdarzają się tam niezwykle rzadko, a jak już tak się stanie – to latem nie dochodzą do powierzchni ziemi, bowiem wysychają jeszcze w trakcie lotu. Ten opis zniechęcił by zapewne 99,99 % ludzi, jednak co roku 100 biegaczy (kobiet i mężczyzn łącznie) staje na starcie ultramaratonu Badwater 135 (217 kilometrów). Oczywiście w lipcu, bowiem zimą temperatura oscyluje zaledwie w graniach 25 stopni. Latem zaś często bywa w okolicach 50! I żeby była jasność – mówimy o temperaturach powietrza w cieniu. Najwyższa zanotowana tam temperatura to 56,7 stopnia w cieniu, w tym roku pod koniec czerwca było blisko do pobicia tej rekordowej wartości, bowiem przez 2-3 dni temperatura dorastała do 54 stopni. Jak zatem biec w takich warunkach? Przede wszystkim trzeba pamiętać o odpowiednim stroju i nawodnieniu. Krem z mocnym filtrem, biały ubiór oraz nakrycie głowy chroniące głowę i kark oraz nieustanne dostarczanie izotoników z niezbędnymi mikroelementami, na czele z sodem – to zasady, o których należy pamiętać, nie tylko w Dolinie Śmierci, ale także w letnie dni w naszym kraju. Wracając do Kalifornii – asfalt i okoliczne piachy potrafią się nagrzać nawet do 100 stopni. Podeszwy butów miękną i zaczynają się dtpić, dlatego biegacze starają się biec po linii wyznaczającej pobocze. Są nieustannie schładzani przez serwisantów, ponieważ przy takiej temperaturze na asfalcie można usmażyć jajko! Śmiałek pragnący pokonać odcinek od najniższego punktu Ameryki – Badwater Basin (86 m.p.p.m) do stóp najwyższej góry kontynentalnych USA – Mt Whitney jest na łasce swojego zespołu. Każde zaniedbanie, błąd – może skutkować przegrzaniem i utratą przytomności. Najczęstszym spotykanym tam zagrożeniem jest na ironię – przewodnienie, czyli fachowo hiponatremia. Jak to w ogóle możliwe? Jeżeli jest gorąco intensywnie się pocimy, wówczas musimy uzupełniać braki wody w organizmie, bowiem już niewielki jej uszczerbek powoduje spadek wydolności. Suche jak wiór powietrze (około 1-2% wilgotności) sprawia, że chce nam się nieustannie pić. Ufamy swojemu pragnieniu, które jest niezaspokojone, – jeżeli jednak ilość sodu, który ucieka wraz z potem drastycznie spadnie przestają nam pracować nerki. W efekcie zamiast wydalać nadmiar wody oraz uboczne efekty przemiany materii… wszystko zostaje pod skórą. Zaczynają puchnąć palce, ręce, nogi… w skrajnych przypadkach może dojść do obrzęku mózgu i śmierci. Dlatego niezwykle ważne podczas upałów jest dosalanie płynów (naturalny izotonik to np. woda, miód, cytryna i sól) lub wyposażanie się w specjalne izotoniki. Sama woda w takich warunkach nie rozwiązuje problemu a nawet wpędza nas w większe tarapaty. Mimo wielu zagrożeń i morderczego wręcz upały od 1987 roku oficjalnie biegacze stają na starcie Badwater Ultramaraton, aby ruszyć do katorżniczego wyścigu na dystansie 217-kilometrów. W tym roku bieg rozegrano w dniach 10-12 lipca, bowiem na jego ukończenie wyznaczono limit 48 godzin. Najlepszy okazał się Japończyk Wataru Lino, który potrzebował na przebycie Doliny Śmierci 24 godzin i 56 minut, wśród pań najbardziej odporna na wysokie temperatury okazała się Sandra Villines, która pojawiła się na mecie po 34 godzinach. Różnica ta może szokować, jednak w tym roku termin biegu kolidował z mistrzostwami świata w biegu dobowym, gdzie startowali najlepsi biegacze ultra z całego globu. Nie mniej jednak na samą myśl o tych zawodach można dostać gorączki… To jak? Zbyt gorąco na trening?   Autor: Maciej Żukiewicz – trener bbl Ożarów Mazowiecki

Za gorąco na trening? Oni biegają w Dolinie Śmierci!

Informacje

No related posts.

PolecamyBoLubimy

PolecamyBoLubimy

Zapisz się do naszego newslettera aby być na bieżąco z najnowszymi informacjami.
Zapisz się
close-image