Czy warto startować zimą?

Nastał Nowy Rok. Mamy nowe cele, nowe postanowienia, stawiamy przed sobą nowe wyzwania i marzymy o nowych życiówkach. Wstępują w nas nowe siły i trenujemy z ochotą do nadchodzącego sezonu. I tu pojawia się pytanie, – kiedy wystartować? Czy zima to odpowiedni moment?

Biegowych imprez w naszym kraju jest chyba równie dużo, co sobotnich prywatek w domach. W każdy weekend w wielu miejscach Polski można gdzieś wystartować. Chętni zawsze się znajdą, bo przecież gdyby nie oni zawodów by nie było. Jaki jest jednak sens startowania zimą? Z punktu widzenia trenerskiego nie jest to doskonały pomysł, choć oczywiście startujący znajdą argumenty „za”. Jeśli zależy nam na poprawie naszych wyników sportowych powinniśmy poczekać do wiosny. Powód jest dość prosty – starty zawsze zaburzają cykl treningowy. Im więcej startujemy, tym bardziej nasz plan treningowy przypomina ser szwajcarski. Oczywiście lekkoatleci dochodzą do formy startami w trakcie sezonu, jednak odbywa się to w konkurencjach technicznych, biegach krótko i średniodystansowych. Maratończycy i długodystansowcy startują znacznie rzadziej, bowiem im dłuższy dystans, tym dłuższy proces regeneracji.

Jak powinniśmy przygotować się do naszego startu? Najpierw planujemy naszą główną imprezę, potem szukamy startu kontrolnego, krótszego niż nasza główna impreza i realizujemy wyznaczony trening. Przed zawodami zawsze należy z treningiem wyhamować, dać organizmowi czas, aby odpoczął po trudach ciężkiej pracy i pokazał w pełni na, co go stać podczas biegu. Po ogromnym wysiłku również powinniśmy poświęcić kilka dni na regenerację, odnowę biologiczną w domowych warunkach (kąpiele solankowe, rolowanie, rozciąganie) oraz lekkie treningi. W przeciwnym razie prędzej czy później może czekać nas przymusowa przerwa od biegania z uwagi narastające zmęczenie, którego następstwem może być kontuzja.

I teraz wróćmy do sytuacji, że startujemy zimą. Okres na tzw. „ładowanie akumulatorów”, czyli budowanie bazy tlenowej związanej ściśle z długimi i spokojnymi treningami jest zaburzony, bowiem przerywamy przygotowania, aby znów gdzieś pobiec. Dodatkowo trudno liczyć na zadowalający nas progres, bowiem przy obecnej aurze, kiedy wieje, pada śnieg i są mrozy z przyczyn oczywistych biega się wolniej. Mamy na sobie także kilka warstw ubrań, które mimo coraz lepszych technologii krępują nieco ruchy oraz stanowią zbędny wiosną balast.

Sportowy rok biegacza jest podzielony na okresy. Jest okres przygotowawczy, okres startowy, jest też czas na tzw. roztrenowanie. Inaczej trenujemy do startów wiosennych zimą a inaczej do startów jesiennych latem. Zmieniamy ćwiczenia oraz jednostki treningowe, aby nasz organizm zaskakiwać, bowiem najgorsze, co może być w procesie treningowym to przyzwyczajenie naszego ciała do tego samego. Startując przez cały rok przestajemy odczuwać ten dreszczyk emocji, nie odliczamy dni zniecierpliwieni patrząc w kalendarz i skreślając kolejne daty zbliżając się do tej zakreślonej kółeczkiem. Przypomnijcie sobie czasy, kiedy byliście mali i coca-cola była na stole wyłącznie na święta. Ten niezapomniany smak i łaskoczące podniebienie bąbelki. Teraz, gdy jest na wyciągnięcie ręki – nie smakuje tak samo. Jeżeli będziecie jeść ciągle wasze ulubione czekoladki, przesłodzicie się i staną się z czasem odrzucająco niedobre. Dozując przyjemność, zachowuje się jej faktyczną wyjątkowość. Zawody powinny być świętem, stanem maksymalnej mobilizacji i koncentracji, którą niezwykle trudno utrzymać na wysokim poziomie, bo oprócz zmęczenia fizycznego, dochodzi także zmęczenie ośrodkowego układu nerwowego. Reasumując, dzięki selektywnemu dobieraniu startów osiągniecie znacznie wyższy wskaźnik efektywności.

Treningowy start

Takie stwierdzenie czasem można usłyszeć przed lub po zawodach w gronie biegaczy. Faktycznie trzeba gdzieś nabyć doświadczenia, nauczyć się pewnych rzeczy, zachowań, przetestować żel czy taktykę w warunkach startowych, jednak, kiedy startów jest kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt w ciągu roku? Jak wówczas odróżnić trening od zawodów i zawody od treningu? Żadnemu biegaczowi nie można niczego zabronić, jednak w tej kwestii warto pójść za głosem rozsądku niż kierować się sercem, aby wyszło nam to na zdrowie, – bo przecież o to w dużej mierze w bieganiu chodzi.

Autor: Maciej Żukiewicz – trener BiegamBoLubię Ożarów Mazowiecki