Ludzie są agresywni, a to dlatego ,że nie ma słońca przez 7 miesięcy w roku. No a lato nie jest gorące, tylko zimno i pada i zimno i pada. Do tego środek Europy. Tak śpiewał w jednej ze swoich piosenek Kazik i było w tym trochę racji.
Krótszy dzień, deszczowa aura i jakoś tak wychodzi, że na trening się… nie wychodzi. Z zaplanowanych kilkunastu godzin w tygodniu realizujemy ledwie kilka – i to też po wielkich walkach z samym sobą. Usprawiedliwień wcale nie trzeba daleko. A to zrobiło się za ciemno, za mokro, a tu jeszcze na domiar złego wieje. Wszystko prawda, z tym że pogoda nie ma nic do tego, że mieliśmy wyjść się poruszać. Przyczyną naszej niechęci, apatii, braku sił i spadku odporności nie musi być koniecznie lenistwo, ale brak pewnej niepozornej witaminy. Tej samej, której brakuje pod kołem biegunowym i u osób cierpiących na choroby autoimmunologiczne, które pierwsze 10 lat życia spędziły w obszarach powyżej 35 stopnia szerokości geograficznej. Zagadnieniem dogłębnie zajął się doktor Michael Holick i wyjaśnił, jaki wpływ na zdrowie ma witamina D, bo o nią to całe zamieszanie.
Podczas nocy polarnych nie wytwarza się ona naturalnie, podobnie jak w Polsce prawie przez 9 miesięcy w roku (od maja do lipca). Naukowcy jednogłośnie donoszą, że już podczas krótkiej, nawet 15-to sekundowej ekspozycji na promienie słoneczne w odpowiednim okresie roku uzyskujemy taki sam poziom witaminy D we krwi, jak przy spożyciu 10000-20000jej postaci syntetycznej. Przedawkowanie tą drogą jest niemożliwe. Ewentualny nadmiar magazynowany jest w tkance tłuszczowej i uwalniany systematycznie przez kolejne 1-2 miesiące.
W naszym kraju 90 % populacji ma niedobory tej witaminy, a w grupie sportowców 56 %. Poza trzykrotnym słabszym wchłanianiem wapnia, mniejszą gęstością kości, sześciokrotnie wzrasta ryzyko złamań zmęczeniowych. Wysokie stężenie witamy D w organizmie łączone jest również z większymi możliwościami wydolnościowymi i mniejszym stopniem uszkodzeń mięśni podczas wysiłku, niż w grupie osób z niedoborami. Może być to powiązane również z wyzwalaniem testosteronu i zatrzymaniem katabolizmu, obserwowanym przy dużym stężeniu witaminy D.
To, co jednak dla wielu osób w tym czasie najważniejsze, to odporność. Dawkowanie u osób nieaktywnych od 800 do 2000 jednostek, a u sportowców od 4000 do nawet 6000 może zapobiegać chorobom górnych dróg oddechowych. Te z kolei są jednymi z najczęstszych infekcji, jakim ulegamy w okresie jesienno-zimowym i są często początkiem poważniejszych, jak grypa.
Warto zatem przemyśleć i zbadać, jaki poziom witaminy D jest w naszym organizmie (poprzez badanie krwi). Biorąc pod uwagę statystykę, możemy przypuszczać, że również my możemy mieć niedobory. Jeżeli, jak podają naukowcy i lekarze, nawet trzymiesięczna ekspozycja na słońce nie zagwarantuje całorocznych zapasów w organizmie to zostaje tylko uzupełnianie jej dietą – źródłem są np. jaja, pełne mleko, ryby, oleje roślinne, margaryna lub suplementami z apteki.
Jaki mamy klimat każdy widzi, ale i na niego znajdzie się sposób.
Autor: Natalia Grzebisz