Kiedyś jeden zawodnik słysząc o zabawie biegowej, powiedział, że ma ona tyle wspólnego z zabawą, co urlop macierzyński z urlopem… Zabawne porównanie. Z pewnością fartlek zwany również “zabawą” biegową należy do wymagających jednostek, jednak nie taki diabeł straszny, jak go malują.
Nazwa tego treningu oraz porównania są tutaj najmniej istotne. Najważniejszą zasadą jednostki jest zmienne tempo. Mamy się nim właśnie „bawić”, czyli często je zmieniać – raz w sposób gwałtowny, raz w sposób spokojny, innym razem nieznacznie. Zarówno tempo zmian jak i ich czas również zależy od preferencji i zaawansowania biegacza. Jedyny plan na tempo biegu to – brak planu! Brzmi wesoło?
Jak będzie wyglądał trening bez planu?
Rozgrzewka musi nastąpić zawsze, bowiem pamiętajcie, że będziecie wykonywać także szybsze odcinki. Jest to, bowiem bieg ciągły o charakterze zmiennym, co sprawia, że czasem wasze odcinki powinny być biegane w tempie przebieżek. Do tego należy się przygotować. Około 10minut truchtu, do tego solidne rozciąganie, które poprawi zakres ruchu i przygotuje mięśnie na wysiłek i… do dzieła!
Waszym zadaniem będzie przebiec ciągiem 30 minut. Dla osób początkujących, które nie są w stanie przebiec 30 minut nawet truchtem, będzie to rzecz jasna marszobieg. Zasady jednak się nie zmieniają. Można zmieniać tempo marszu, przeplatać go truchtem lub też „podrywać się” do krótkich, ale szybszych przebieżek. Dla osób średnio i mocniej zaawansowanych będzie to wyglądać podobnie, tylko, że wszystko ma się odbywać w biegu.
Kiedy przyspieszyć, kiedy zwolnić
Trenerzy, co kilkanaście sekund a może kilka minut będą gwizdać, co będzie oznaczało, że macie zmienić tempo – a jakie to będzie tempo – to już będzie zależało wyłącznie od Was. Pamiętajcie, że nie musicie przechodzić z szybkiego biegu do truchtu i odwrotnie – zmiany mogą być zarówno subtelne jak i znaczące. Jedynym celem ma być zaskakiwanie organizmu ciągłymi zmianami. To właściwie jedyny stały element tego treningu – zmiana! Dzięki temu poznacie swój organizm, nauczycie się kontrolować zmęczenie oraz jego poziom. To bardzo cenne doświadczenie, które przyda się podczas niejednych zawodów.
Miłej zabawy!
Autor: Maciej Żukiewicz – bbl Ożarów Mazowiecki
