Rzeźnik to jeden z najbardziej znanych biegów ultra w Polsce. Jego trasa wiedzie przez Bieszczady i liczy sobie prawie 78 kilometrów i 6 tysięcy metrów w pionie. Maciej Żukiewicz jest trenerem BiegamBoLubię i prowadzi zajęcia na warszawskiej AWF.
Maciej ukończył bieg w 12 godzin 44 minuty i 44 sekundy. Podzielił się z nami swoimi wrażeniami.
NASI TRENERZY PODBIJAJĄ LITWĘ!
Maciek to interesujący przypadek biegacza. Swoją karierę zaczynał od sprintów. – W gimnazjum buntowałem się przeciwko przełajom, bo byłem sprinterem. Kilometr kojarzył się z 3 minutami cierpienia, a na zawodach nigdy nie przebiegłem więcej niż jedno okrążenie stadionu. Kolce, tartan, mniej niż 50 sekund wysiłku, czasem 22, a czasem 11 – tak napisał o sobie w jednym z artykułów w serwisie bieganie.pl. Mimo negatywnego stosunku do długich dystansów, postanowił wystartować w biegu ultra.
Skąd pomysł, żeby wystartować w ultra?
Wracaliśmy rok temu z Rzeźniczka (23 kilometrowy bieg organizowany w ramach Rzeźnika). W samochodzie leciała płyta z hymnem Rzeźnika. Zastanawialiśmy się czy skoro tak zmęczyliśmy się na Rzeźniczku, to poradzilibyśmy sobie z dużym Rzeźnikiem. Hymn się skończył, a my wiedzieliśmy, że za rok wystartujemy w bieszczadzkim ultra.
Spojrzałem na Twoje przygotowania. Typowo maratoński trening.A gdzie wielgaśne objętości?
One nie mają większego sensu, gdy zaczynasz trening od biegania 30-40 kilometrów w tygodniu. W pewnym momencie dochodzisz do 80 – 100 kilometrów. To wystarczy. Bieg ultra, to bieg górski. Potrzebna jes przede wszystkim siła. Samo klepanie kilometrów niewiele da. Może i mógłbym biegać rano i wieczorem, ale nie mam predyspozycji, żeby walczyć o podium.
Dużo schudłeś?
Schudłem niewle. Jakieś trzy cztery kilogramy. Za to zmieniły się bardzo proporcje mojego ciała. Spaliłem tłuszcz, wyrzeźbiłem sylwetkę.
Co sprawiło Ci najwięcej problemów podczas biegu?
Zdecydowanie zbiegi. Zwłaszcza te po kamieniach i schodkach. Nie potrafię tego robić dobrze i straciliśmy trochę czasu. Przed biegiem bałem się skurczów, więc wziąłem magnez. Rzeczywiście, skruczów nie było, ale pojawiła się za to biegunka.
Fot. Bieg Rzeźnika
Co jadłeś na trasie?
W tej kwestii popełniłem sporo błędów. Zbyt dużo chemii. Brałem żele, tabletki energetyczne, wspomniany magnez. Z naturalnych rzeczy to suszone banany, wafle ryżowe.
Tegoroczni zwycięzcy klasyfikacji mężczyzn pobłądzili. Też mieliście jakieś przygody?
Drobne. Raz, kiedy prowadził mój partner, zbiegliśmy złą trasą. Z nami pobiegła jeszcze jedna para. Szybko się zorientowaliśmy, że coś jest nie tak i po 200 metrach zawróćiliśmy na szlak. Strata wyniosła tylko 3 minuty. Nic wielkiego.
78 kilometrów, kilkanaście godzin ciągłego wysiłku, słońce, biegunka. Powiedz mi, co jest fajnego w bieganiu ultra?
Przygoda i uczucie niepewności. Zmienne stany umysłu – raz jesteś w euforii, za chwilę masz ochotę zejść z trasy. Mało osób to rozumie. Najfajniej jest jednak po biegu, kiedy dzielisz się wrażeniami, jeszcze raz wszystko przeżywasz.
Fot. Bieg Rzeźnika
Mówią, że maraton może ukończyć każdy. Myślisz, że z ultra jest podobnie?
Skoro ja, osoba bez predyspozycji fizycznych, byłem w stanie przebiec Rzeźnika, to zaryzykuję stwierdzenie, że może to zrobić niemal każdy.
Tylko najpierw, tak jak do maratonu, do ultra trzeba się dobrze przygotować. Jeśli ktoś rzuca się od razu na tak długi bieg, to porywa się z motyką na słońce. Nie szanuje swojego ciała. Trzeba zacząć od 10 kilometrów, półmaratonu i maratonu, przejść wszystkie szczeble rozwoju biegowego. Inaczej będziemy się bezsensownie narażać na niebezpieczeństwo. Pamiętajmy, wszystko ma swój czas.
Maćka spotkacie na zajęciach BiegamBoLubię na warszawskiej AWF. To jeden z ponad 70 darmowych treningów biegowych organizowanych w całej Polsce. Sprawdź czy w Twojej okolicy odbywa się trening BBL – BiegowaMapaPolski