Nie od dzisiaj wiadomo, że ludzie uwielbiają świętować. Celebracja potrzebuje jednak pretekstu – i tu z pomocą przychodzi nam kalendarz. Przeglądając wyłącznie święta w lutym, możemy znaleźć takie dni jak Międzynarodowy Dzień Pizzy, Światowy Dzień Nutelli, czy Dzień Ciasta Marchewkowego.
Gdyby tego było mało, w okolicy znajduje się także główny bohater dzisiejszego artykułu, czyli… Tłusty Czwartek. Historycznie wywodzi się on z religii chrześcijańskiej, gdzie był ostatnim czwartkiem przed Wielkim Postem – ludzie wykorzystywali ten dzień jako pretekst, by zwolnić hamulce i najeść się do syta przed długimi tygodniami poszczenia. Przypomina to sytuację znaną nam z życia codziennego – od poniedziałku czas na dietę! Czyli kilka dni przed „można” wyjeść wszystkie słodycze z lodówki i szafek, żeby nie kusiło 😉
Do najpopularniejszych potraw tłustoczwartkowych należą pączki oraz faworki (chrust). Aktualnie spożywa się je raczej w wersji na słodko, jednak dawniej były one nadziewane słoniną, boczkiem i mięsem, które obficie zapijano wódką.
Staropolskie przysłowie mówi: Powiedział Bartek, że dziś tłusty czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła.
Czas na analizę dietetyczną! Panuje powszechne przekonanie, że pączki należy spalać. Im bliżej Tłustego Czwartku, tym więcej można znaleźć w internecie przeliczników, ile czasu należy biegać, by „spalić” jednego pączka 😉. Pomijając fakt, że nikt z nas nie jest pączkowym piecem, warto zwrócić uwagę na składniki, z których składają się nasze ulubione łakocie. Wbrew pozorom nie są to same węglowodany, czyli łatwodostępne paliwo.
Najczęściej jeden pączek jest to wyrób cukierniczy z ciasta drożdżowego, z mąki pszennej, smażony na głębokim oleju, nadziewany marmoladą oraz polany lukrem. Waży około 70 gramów i zawiera 300 kilokalorii, w tym 5 gramów białka, 11 gramów tłuszczów (5 gramów tłuszczów nasyconych) oraz 45 gramów węglowodanów.
Podobnie wypadają amerykańskie donuty (od pączków różnią się dziurką w środku i brakiem nadzienia) – w 60 gramowej sztuce znajdziemy 250 kilokalorii, 3 gramy białka, 12 gramów tłuszczów i 34 gramy węglowodanów.
Czyli jak w końcu jeść te pączki, żeby nie zwariować?
Po pierwsze, nie wierz w teorie spiskowe twierdzące, że jeśli nie zjesz pączka w Tłusty Czwartek (lub 10 😉) – nie będziesz mieć szczęścia przez cały rok. Zjedzenie drożdżówki nie da Ci żadnych nowych supermocy – ani nie zaczniesz od nich biegać szybciej (możesz co najwyżej czuć się lekko ociężale), ani też nie przytyjesz nagle pięciu kilogramów w jeden dzień.
Naszą radą jest, byś potraktował ten dzień jak każdy inny. Nie spożywasz jagodzianek wyłącznie w Dzień Jagodzianki, a sernika w Międzynarodowy Dzień Sera Białego – dlaczego więc nagle, w Tłusty Czwartek, masz zostać pochłaniaczem pączków? Zasada jest prosta – masz ochotę kupić pączka w najbliższej cukierni lub zjeść go w pracy? Smacznego 😊 Wystarczy, że zachowasz umiar. Z dietetycznego punktu widzenia dobrze by było, gdybyś przy okazji popił pączka napojem proteinowym – białko zwiększy uczucie sytości (nie będziesz mieć ochoty na drugą drożdżówkę), a przy okazji dostarczysz swojemu organizmowi bardziej zbilansowany posiłek.
Co jednak, jeśli zjesz więcej pączków? Cóż, niektórzy traktują powyższe święto jak wyzwanie i co roku sprawdzają, ile sztuk dadzą radę zjeść. Przypominamy, że wiele cukierni produkuje wyjątkowe pączki przez cały rok i naprawdę można się nimi delektować również w kwietniu, czy w listopadzie – można wręcz postawić tezę, że nie są wtedy wysmażane „na czas”, więc mogą być dużo lepszej jakości.
Po nadmiernym najedzeniu słodyczami szybko mogą pojawić się wyrzuty sumienia. Nasz organizm delikatnie spuchnie, masa ciała wzrośnie – woda zatrzyma się w tkankach, a my będziemy ociężali. Zaczniemy sprawdzać, ile kalorii mogliśmy spożyć – i ile trzeba się ruszać, by wrócić „do siebie”. Tutaj ważna rada – ponownie, zachowaj umiar! Nie ma sensu nagle przebiegać maratonu, jeśli normalnie twój trening nie obejmuje tak dużego wysiłku. Wróć do swoich przyzwyczajeń żywieniowych, pij dużo wody i zachowaj odpowiednią dla siebie aktywność fizyczną – po kilku dniach masa ciała powinna wrócić do normy.
Na koniec – przepis!
Mamy świadomość, że sporo osób obraziłoby się za pieczone pączki – bo pączek ma być tłusty i kropka. Jeżeli masz ochotę na takiego smażonego, możesz go kupić, zjeść i zapomnieć o sprawie. Jeśli jednak w tym roku kusi cię nieco zdrowsza alternatywa – oto przepis na pieczone DONUTY.
Składniki :
- 60 gramów masła (wcześniej rozpuścić i wystudzić)
- 220 gramów słodzidła (słodkość jest obliczona na cukier, możesz zastąpić to podobną ilością ksylitolu, erytrytolu, miodu lub stewii)
- 50 gramów oleju rzepakowego
- 2 duże jajka
- 2 i ¾ szklanki mąki (możesz połączyć dwa rodzaje mąk, na przykład pszenną i owsianą)
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 0,5 łyżeczki soli
- 1 szklanka maślanki w temperaturze pokojowej
- 1 łyżeczka ulubionego aromatu
Przygotowanie :
Nagrzej piekarnik do 220*. Przygotuj blaszkę do pieczenia donatów (do kupienia w większości sklepów spożywczych.)
W misce wymieszaj masło, olej i słodzidło – do połączenia. Dodaj jajka, aromat i ponownie wymieszaj. Do drugiej miski dodaj mąkę (lub mąki), sól i proszek do pieczenia – wymieszaj. Do mokrych składników dodaj połowę suchych, następnie dolej maślankę i resztę mąki. Po każdym dodaniu mieszaj do połączenia masy – UWAGA, będzie gęsta.
Całość przełóż do rękawa cukierniczego (również do nabycia w większości sklepów) lub wykonaj taki własnoręcznie, z woreczka (obcinając róg).
Wyciskaj masę do blaszki, wypełniając miejsce do ponad połowy. Piecz przez 10 minut, do czasu zarumienienia donatów. Po upieczeniu pozostaw je w blaszce na 5 minut, a następnie przełóż na talerz. Wypiek możesz udekorować rozpuszczoną czekoladą, kremem proteinowym lub dżemem – ogranicza cię tylko wyobraźnia.
Smacznego! 😊