Choinka, prezenty, kolędy i czas spędzony wspólnie z najbliższymi. Święta każdemu kojarzą się jeszcze z jednym ważnym elementem – suto zastawionym stołem.
Trzydniowe ucztowanie niekiedy kończy się nawet kilkoma dodatkowymi kilogramami.
Czy biegacz może tego uniknąć?
Podejść można do tego w ten sposób:” nie popadajmy w paranoję, przecież święta są raz w roku i nic się nie stanie, nie jestem przecież zawodowcem”. Oczywiście, że tak można. Zdrowe z pewnością to nie jest, ale czy przyjemne? Oglądając bloki przedświątecznych reklam można odnieść wrażenie, że zielone, białe, czerwone i przeróżnie kolorowe tabletki wszystko za nas załatwią. Problemy z trawieniem? Łyknij sobie. Wzdęcia? Żaden problem wystarczy tabletka. Zgaga? Pastylka do ssania i po kłopocie. Dalej można jeść, pić i popuszczać pasa. Taki jest scenariusz typowy, sztampowy, oklepany. Wcale nie musi tak być. Przecież biegamy, żyjemy zdrowo, zmieniliśmy tryb życia na lepszy! Czy warto to zmieniać? Czy Boże Narodzenie nie może być zdrowe? Polska kuchnia jest raczej ciężka i tradycji nie zmienimy, można się jednak do niej dostosować w taki sposób, aby nasz organizm nie ucierpiał.
Pierwsza zasada to rozgraniczenie posiłków, przerwy pomiędzy nimi. Najgorzej jest, kiedy biesiadowanie osiągnie status maratonu. Od świątecznego śniadania, przechodzimy na kawę i ciasto, a potem szykujemy się już do obiadu często zakrapianego, poprawiamy to słodkim i tak niepostrzeżenie robi się już późny wieczór, a my nie odeszliśmy od stołu. W grupie ludzie jedzą więcej, to już nie mrzonka, ale potwierdzony naukowo fakt. Jeśli przy stole zasiądzie przynajmniej 6 osób ilości spożywanego jedzenia potrafią być astronomiczne. Nie jest to wyolbrzymienie, ale w ten sposób można przyjąć nawet kilkukrotnie większą dawkę kcal przewidzianą na dany dzień. Pamiętajmy, że trenująca osoba jest bardziej wydajna i nadmiar kcal będzie magazynowany na tzw. „ciężkie czasy”.
Druga zasada to ograniczenie soli. Potrawy świąteczne są słone. Sól jest dodawana do większości z nich a potem na talerzu jeszcze traktujemy je solidną dawką. Należy pamiętać, że sól zatrzymuje wodę w organizmie i jej nadmiar może spowodować, że po świętach naprawdę nie uwierzymy własnym oczom. Po kilku dniach sytuacja powinna się unormować, jednak trenowanie z uczuciem ciężkości nie należy do przyjemnych, jest także niezwykle demotywujące.
Trzecia i ostatnia zasada – wykorzystaj czas wolny. W zapracowanym świecie z najwyższym trudem potrafimy wygospodarować wolną chwilę na trening. W przypadku świąt mamy go znacznie więcej. Zamiast siedzieć przy stole bez przerwy, zabierzcie rodzinę na wspólny spacer. To już ulga dla układu trawiennego, okazja na dotlenienie się i pobudzenie uśpionego w tych dniach metabolizmu. Święta to także okazja do spokojniejszego treningu – nie musimy się stresować, „trenować w biegu” pomiędzy obowiązkami. Warto wybrać się na dłuższą wycieczkę biegową w spokojnym tempie, aby spalić więcej kalorii i zrobić sobie miejsce na ucztowanie jednocześnie pamiętając o tym, że nie powinny być to intensywne jednostki. Ciężkostrawne posiłki serwowane podczas świąt nie wpłyną korzystnie na układ trawienny.
Najprościej i jednocześnie najtrudniej byłoby po prostu ująć sobie z talerza, i jeść normalne porcje jak w każdym innym tygodniu w roku. Z jednej strony brak jakichkolwiek dodatkowych kilogramów, brak zgagi, uczucia ciężkości, brak czarnych scenariuszy z reklam lekarstw, z drugiej strony przejść obok tego wszystkiego obojętnie i beznamiętnie? Jeśli nie lubicie sobie odmawiać jednego, to nie rezygnujcie też z drugiego i niech to będą biegowe święta. Więcej spokojnych kilometrów oznaczać będzie więcej pierogów, karpia i barszczyku oraz mimo wszystko mniejsze liczby na wadze po skończonym ucztowaniu.
Wesołych, zdrowych i przyjemnie biegowych Świąt Bożego Narodzenia od ekipy BBL!
Autor: Maciej Żukiewicz – trener bbl Ożarów Mazowiecki