9 czerwca minie 31 lat odkąd podczas memoriału Janusza Kusocińskiego Marian Woronin ustanowił rekord Polski w biegu na 100 metrów. Rekord wciąż nie pobity. Z okazji rocznicy porozmawialiśmy z pierwszym białym człowiekiem, który złamał barierę 10 sekund.
Choć oficjalny rekord Polski to równe 10 sekund, to Marian Woronin w pamiętnym biegu złamał tę granicę. Pobiegł 9,99. Dopiero po 8 dniach sędziowie zweryfikowali wynik i dodali do niego 0,01 sekundy.
Lista osiągnięć Mariana Woronina jest bardzo długa. Żeby wymienić kilka najważniejszych – wicemistrzostwo olimpijskie, mistrzostwo Europy, rekord Europy.
To biegacz przez ostatnie 31 lat niedościgniony przez naszych rodzimych sprinterów – pierwsze trzy najlepsze polskie wyniki na 100 metrów należą do niego.
Długo był też najszybszym białym człowiekiem na świecie. Dopiero kilka lat temu jego wynik poprawił Christophe Lemaitre. Teraz wśród 100 najlepszych wyników na 100 metrów w historii światowej lekkoatletyki jest dwóch białych – Marian Woronin i wspomniany, młody Francuz.
Fot. Marian Woronin – rekordzista Polski w biegu na 100 metrów
Biega Pan jeszcze?
Rzadko, ale jeżdzę na rowerze, pływam. Ja się tyle w życiu nabiegałem, że teraz z przyjemnością podchodzę do sportu rekreacyjnie i uprawiam inne dyscypliny.
Pamięta Pan ten dzień?
Samego dnia nie pamiętam. Wiem tylko że było ciepło, słonecznie i bezwietrznie.
IRENA SZEWIŃSKA – PIERWSZA DAMA POLSKIEGO SPRINTU
Czuł Pan, że pobiegnie rekord Polski i Europy?
Wszystkie gwiazdy na niebie mówiły, że mogę pobiec bardzo dobrze. Trener był bardzo zadowlony z moich wyników, które osiągałem na sprawdzianach. Biegałem 10,13, 10,12. Jednak o rekordowym wyniku nikt nie myślał. Gdybym się spodziewał, że tak dobrze pobiegnę, to wystarczyło zrobić większy rzut na taśmę i nie byłoby wątpliwości, tych 0,01 sekundy.
Dziś zawodnicy są w dużo lepszej sytuacji. Od razu widzą na tablicy elektronicznej wynik. Wówczas elektronika była u nas w powijakach. Na stadionie była tylko metalowa tablica. Po każdym biegu sędzia do niej podchodził i wykładał cyfry. Trzeba było w napięciu oczekiwać, co pokaże.
Po przekroczeniu mety, tak jak wszyscy czekałem na wynik. Sędzia zszedł na dół, długo przeglądał tablice. Przekładał jedną, drugą. W końcu sięgnął po dziewiątkę, potem po kolejną i jeszcze jedną. Wszyscy byliśmy zszokowani. Ogromna radość i zaskoczenie!
Takie sytuacje, kiedy po biegu trzeba było czekać na wynik, zdarzały mi się częściej. Na przykład kiedyś na mistrzostwach Europy nie wiedziałem czy bieg wygrałem, czy byłem drugi. Nasze bieganie było bardziej emocjonujace niż teraz.
Nie żałował Pan, że nie pojechał do Los Angeles? Był Pan przecież w formie życia?
Bardzo żałowałem, wszyscy żałowali. Byłem kapitanem sprinterskiej reprezentacji Polski, sztafety 4×100 i na zgrupowaniu olimpijskim w Spale spadł na mnie przykry obowiązek ogłoszenia, że na igrzyska nie jedziemy. Dyrektor Tomkowski, który przyjechał z Warszawy, poprosił mnie, żebym poinformował kolegów o decyzji. To było bardzo smutne i mam nadzieję, że naszemu pokoleniu sportowców trafiło się to po raz ostatni.
Problem polega na tym, że Igrzyska odbywają się raz na cztery lata. To jest święto sportowców i zabieranie komuś czterech lat z życia przez politykę, jest naganne. Przecież sportowiec przygotowuje się przez ten czas do zawodów, musi trafić z formą. To wszystko nie jest takie proste.
Jeżeli szykujemy się przez cztery lata do tego jednego startu i ktoś nam nagle mówi, że nasz wysiłek nie jest ważny, to jest to karygodne.
Pański rekord jest nie do pobicia od 31 lat.Dlaczego tak jest?
Trudno mi powiedzieć. Jak biłem swój rekord, to był to 7. wynik w historii startów na 100 metrów. Natomiast obecnie jest on dziewięćdziesiąty któryś. Czyli na 100 najlepszych wyników w historii jest tylko dwóch białych – ja i Chrisophe Lemaitre.
Patrząc na tę listę można pójść dalej i powiedzieć, że nie tylko Polska się nie rozwija, ale nie rozwija się w tej konkurencji również Europa. Może nie ma bodźców? W krajach zachodnich są zawodnicy czarnoskórzy, którzy rywalizaują o najlepsze wyniki. To jakoś im załatwia sprawę.
Natomiast jak patrzę na Polskę, to jest mi przykro, że to tak wygląda. Wydaje mi się, że nie ma koncepcji na dobre szkolenie. Są zawody, jest szansa na dobry wynik. Bach! Kontuzja! Nie ma takiego zawodnika, który nie borykałby się z kontuzją przynajmniej raz w karierze .
Może to jakieś zaniedbania na początku? Może zbyt wczesna specjalizacja? Nie wiem, ale widzę, że coś jest nie tak. Przecież gdyby ci zawodnicy szli normalnym cyklem treningowym, trenowali, to prędzej czy później musieliby dorwać mój wynik. Inaczej się nie da.
Nie wierzę, że w narodzie 38 milionowym taki Woronin pobiegł 31 lat temu rekord i nie dało się go poprawić. Przede mną przecież też mieliśmy doskonałych zawodników, którzy osiągali świetne, jak na tamte czasy rezultaty.
Fot. Marian Woronin – rekordzista Polski w biegu na 100 metrów
To spójrzmy szerzej. Jedynym białym biegaczem, który pobiegł lepiej niż Pan, jest Christophe Lemaitre (9.98). Zrobił to dwa czy trzy lata temu. Myśli Pan, że Francuz może jeszcze uszczknąć coś czarnoskórym biegaczom?
Dominacja czaroskórych zawodników w sprincie to dominacja zawodników z basenu Morza Karaibskiego. 90 procent medalów przez ostatnie 20 lat wywalczyli biegacze z Jamajki. Nawet ci, którzy reprezentują inne kraje, są najczęściej potomkami mieszkańców Karaibów.
Dlatego wydaje mi się, że raczej nie. Swoją drogą, warto by zbadać, co czyni biegaczy właśnie z tego regionu świata tak dobrymi sprinterami. Moze to środowisko?
I nie pomoże nam nawet boom na bieganie amatorskie?
Ludzie zauważyli, że jeśli nie zaczniemy się ruszać, to szybko trafimy do kardiologów. Bardzo dobrze się stało. Pamiętam jak w Polsce jeszcze 15 lat temu, jak ktoś biegał po parku, to ludzie pukali sie w czoło. Przyszedł czas, że to się zmieniło.
Tylko to w kwestii sportu zawodowego nie ma raczej znaczenia. Czym innym jest bieganie rekreacyjne, a czym innym jest trening. Trening biegowy, to siła, interwały, cieżka praca po 3,4 godziny dziennie.
Patrząc na czołowe wyniki w spirncie, ile jeszcze można urwać z rekordu świata na 100 metrów?
Sprint to nie skow wzwyż czy o tyczce. Tu, w przeciwieństwie do dwóch wymienionych przeze mnie dyscyplin nie można założyć wyniku i go uzyskać. Na bieg ma wpływ mnóstwo elementów. Można być świetnie przygotowanym, a podmuch wiatru w twarz zabierze cenne ułamki sekund. Tego nie da się przewidzieć.
Jak skończyłem karierę, to zawsze przy okazji nowego rekordu świata dzwonili do mnie dziennikarze i pytali, ile jeszcze, gdzie są granice ludzkich możliwości? A ja zawsze odpowiadałem, że nie wiem. Tak odpowiem i teraz. Tego nie da się określić. Moim zdaniem nie ma granic. Może za kilka lat tartan będzie bardziej sprężysty albo ujawni się coś w ludzkich genach, co do tej pory było nieujawnione. Zobaczymy.
Fot. Marian Woronin – rekordzista Polski w biegu na 100 metrów
Ma Pan radę dla naszych klubowiczów, którzy 6 czerwca wezmą udział w Sprawdzianie na 100 metrów BiegamBoLubię?
Rada dla spritnerów moze być tylko jedna. Nie załamywać się i być zawsze ponad, jak im pójdzie nieco gorzej niż sobie wymarzyli. Żeby osiągnąć dobry wynik, potrzeba dużo pracy. Dlatego niech biegną na luzie. I niech odpowiednio się rozgrzeją. Inaczej o naderwanie mięśnia nietrudno.
JAK POPRAWNIE ROZGRZAĆ SIĘ PRZED BIEGANIEM
Sprawdzian na 100 metrów Biegam Bo Lubię
6 czerwca w ramach zajęć BiegamBoLubię w całej Polsce odbędzie się Sprawdzian na 100 metrów. W sprawdzianie może wziąć udział każdy biegacz. Serdecznie zapraszamy. Więcej informacji o Sprawdzianie na setkę znajdziesz na TUTAJ