Od zera do Maratończyka lub odwrotnie…

6 godzin, 59 minut, 47 sekund. Za mną już tylko sznur samochodów, wóz strażacki i kolega na rowerze. Pięć przymusowych pit-stop’ów na skłony góra-dół w delikatnym rozkroku. Podobno to najlepsze w przypadku dużego zmęczenia. Butelka wody od przypadkowego przechodnia przekazana w geście solidarności, masaż łydek na przystanku mpk i próba pobicia rekordu Roberta Korzeniowskiego na dystansie 20 km. Na szczęście organizator maratonu nie zastrzegł regulaminem zakazu możliwości skorzystania z telefonu do przyjaciela. Więc dzwonię. Jest 39 kilometr. Cenne uwagi od zaprawionego w bojach Michała są teraz na wagę złota. Michał wystartował już w dwóch biegach na 10km, jednym półmaratonie i 3 maratonach. Jego życiówka to 6:37:23. Masakra. Jak dla mnie poza zasięgiem. Przynajmniej na razie.

Przesłuchałem już 6Gb ulubionej muzyki do biegania. Dwa razy. Chyba najwyższy czas na relację live z samym sobą. „Jest moc, dam radę!”. Kurcze, przydałoby się zdjęcie. Selfie? Nie, poproszę wolontariuszy przy punkcie odświeżania, żeby było mnie widać jak . . . biegnę. Poszło. 19 polubień, a z nimi nowe pokłady energii. „Jesteś szalony! :)”, „ Wow, zazdro!”, „ Jedziesz Byku, zimne piwko już czeka na mecie ;)”. Całe ciało obolałe, ale kciuk jeszcze sprawny. Szybka penetracja po wirtualnym świecie swoich najwierniejszych znajomych. Może któryś z nich też . . .biegnie? „Kochanie zjadłbym dziś schabowego z frytkami”. – zadzwoniłem w międzyczasie. Tak na wszelki wypadek. Miałem dziwne wrażenie, że w przypływie emocji związanych z moim debiutem, żona mogła zapomnieć o tym, że wczoraj wieczorem zaplanowaliśmy sobie wspólny, pomaratoński obiad. Szef w pracy będzie ze mnie dumny. Będę pierwszym maratończykiem w firmie. Podwyżka? Pewnie będzie ciężko, ale może od tej pory zacznę reprezentować korporacyjne barwy? Zwrot kosztów przejazdu, opłacone wpisowe i nowy, obrandowany dres. Namówię project menagera, marketingowca i będziemy razem . . .biegać.

Myślę, że nadszedł najwyższy czas, żeby zacząć prowadzić treningi. Mam już spore doświadczenie. Bieganie od 7 miesięcy czegoś mnie nauczyło. Jeszcze tylko kilometr i będę maratończykiem. Maratończyk. To musi imponować tym, którzy startują w biegach na 5 lub 10km. Pomogę wszystkim chętnym przygotować się do debiutu w maratonie. Swoją drogą nie wiem jak można chodzić z kijkami. Bieganie wyzwala zupełnie inne emocje. Nordic Walking jest dla starych, chorych i otyłych. I dla tych którzy nie mają żadnych ambicji. Wszystko zależy od charakteru człowieka.

Jeszcze 300 metrów. Zacznę powoli biec. Nie widać bramy startowej. Może meta jest w innym miejscu? 200 m. Mam nadzieję, że jakiś fotoreporter zrobi mi zdjęcie jak na metę . . . wbiegam. Przecież to pamiątka na całe życie. Pokażę kiedyś wnukom, jak dziadek swój pierwszy maraton w życiu . . . przebiegł. 100m. To prawda, że na finiszu człowiek ma dużo sił. Nogi same . . biegną.

Koniec! Udało się. Czas 7:23:45. Poniżej 7 godzin i 30 minut! Piotrek cieniasie, wygrałem ten cholerny zakład! Szykuj whisky!

JESTEM MARATOŃCZYKIEM.

autor: Bartek Osior