Motywacja do biegania. Wujek Dobra Rada, czyli fałszywy guru

Czytam wiele biegowych stron, blogów, fanpejdży. Oferta jest niezwykle zróżnicowana zarówno pod względem językowym, jak i przede wszystkim – merytorycznym. Bardzo często do roli guru aspirują osoby, które tak naprawdę o bieganiu nie mają pojęcia. Owszem, zaliczyły kilka biegów, może nawet maraton. Ale nie mają pojęcia o fizjologii wysiłku, planach treningowych, a cała ich wiedza ogranicza się do tego, że „ja tak zrobiłem i było dobrze”.

Są w swym własnym mniemaniu chodzącymi encyklopediami biegania. Udzielają porad dietetycznych, dotyczących stroju, a przede wszystkim tych treningowych. I tu przestaje być śmiesznie, a zaczyna być strasznie. Przez swą niekompetencję – bardzo łatwo narażają swoich czytelników na ryzyko przetrenowania, a nawet urazu.

3 RZECZY, KTÓRE SPRAWIAJĄ, ŻE BIEGASZ POWOLI

yoga 386611 1280

Fot. Motywacja do biegania

Niedawno na Facebook’u byłem świadkiem dyskusji „ekspertów” na temat mikrocyklu treningowego przed startem w biegu na 10 kilometrów. Naładowani adrenaliną biegowi blogerzy sugerowali dwa bardzo mocne akcenty w tygodniu poprzedzającym start. Królowało zaklęcie „interwały”. Co prawda nikt nie potrafił wyjaśnić jak długie, na jakim odpoczynku i jaki jest ich cel na kilka dni przed startem, ale brzmi dobrze. No i koniecznie „do zarąbania”. Żadnego wyostrzenia, regeneracji, rytmów. Tylko magiczne „interwały”. Wspaniały plan dla osoby, która po 1,5 roku wraca do biegania. Przerwa ta była spowodowana… Tak, zgadliście! Kontuzją.

W internecie głos mędrca i głos idioty znaczy tyle samo. Choć zazwyczaj głos idioty jest ładniej opakowany i dociera dalej. Bo się lepiej klika. Bardziej na wyobraźnię działają hasła z cyklu „Możesz wszystko” niż „Do sukcesu wiedzie ciężka praca”. Niemal każdy zwykły truchtacz jest w stanie pokonać (pokonać, to nie znaczy przebiec) maraton w limicie 6 godzin. Tyle, że będzie to opłacone ogromnym kosztem. Zdrowotnym, ale również treningowym. Taka przygoda skutecznie hamuje harmonijny rozwój biegacza. Ale jeśli spytasz w internecie „ekspertów”, czy powinna maraton biec osoba, która biega od 3 miesięcy po 5km 3 razy w tygodniu – 90% odpowiedzi będzie w stylu „dasz radę”, „musisz teraz przycisnąć”, albo „ja swój pierwszy maraton przebiegłam po 8 tygodniach biegania”.

yoga 702696 1280

Fot. Motywacja do biegania

Jeśli napiszesz, że boli cię noga (bez wchodzenia w szczegóły) podczas biegania – dostaniesz setki znakomitych rad. Bez diagnozy. Bez odpowiedzialności. Co prawda większość „biegowych guru” sama zmaga się z chronicznymi urazami. Ale niestety, nie czyni to z nich ekspertów. Wręcz przeciwnie. Radzą nam ludzie, którzy nie potrafią zadbać sami o siebie, o swoje zdrowie. Ale nie widzą przeszkód, żeby pouczać innych. Kiedyś pewien mądry biegacz powiedział, że dobrego trenera amatorów można poznać nie tyle po wynikach, co po braku kontuzji wśród podopiecznych. I to jest sedno.

NA SKRÓTY, CZYLI BIEGACZE OSZUŚCI

Szczególnie w okresach kwiecień-maj i wrzesień-październik w sieci aż roi się od tekstów o charakterze poradnikowym. Na kilka mądrych rad, zawsze znajdzie się kilka głupich. Początkujący biegacz będzie miał niestety problem z odróżnieniem złota od tombaku. Dlatego warto korzystać z rad, które pochodzą ze sprawdzonego źródła. Od profesjonalistów, którzy łączą własne doświadczenie z wiedzą popartą czymś więcej niż korespondencyjny kurs trenera personalnego.

Autor: Tomasz Staśkiewicz – Tomek. Jestem zwykłym facetem koło czterdziestki, ojcem dwóch wspaniałych chłopaków. Z zawodu jestem psychologiem biznesu, ale też instruktorem sportu o specjalnościach lekka atletyka i pływanie. Jeśli chodzi o bieganie, to mam na koncie 20 maratonów, biegi ultra, triatlony na dystansie ½ Ironmana oraz ponad 100 startów w różnych biegach ulicznych. Oprócz tego prowadzę własnego bloga, w którym poruszam tematy z 3 obszarów, które wypełniają moje życie: biegania, ojcostwa oraz pracy.  

buddha 439344 1280

Fot. Motywacja do biegania