Kanikuła. Czuć ją na naszych zajęciach. Trudno, żeby było inaczej. Sezon urlopowy w pełni, więc i frekwencja nieco niższa. Nie wszędzie. To co dzieje się w Gubinie wymyka się nam spod kontroli 😉 89 osób na zajęciach na początku sierpnia. Sic!
Co takiego mają w zanadrzu nasi trenerzy tuż przy granicy, ale i tuż za granicą z Niemcami? Może wszystkim uczestnikom obiecują biegowe obozy w Kenii na koszt organizatora? Nie wnikamy, chylimy za to czoła przed Romanem Kwapichem i Adamem Kaczmarkiem. Chętnie rzecz jasna zerkniemy w ich raport. Może to wyjaśni te niebotyczną frekwencję – Dzisiaj było wszystko, począwszy od dobrego humoru, poprzez piłki lekarskie kończąc na bieganiu – ale to jakim bieganiu. Ruch na stadionie jak za najlepszych czasów na obozie w Szklarskiej Porębie – trafnie podsumowali. Potem przyszedł czas na zajęcia – Podzieleni na kilka grup w zależności od zaawansowania poszczególnych uczestników i ich wytrenowania Zaczęliśmy od rozgrzewki z piłkami lekarskimi, następnie przeszliśmy do biegania odcinków od 500 m do 1000 m w zależności od założeń trenera ( w ilościach od 6 do 10 powtórzeń na trzyminutowych przerwach) na koniec ćwiczenia w parach. Ponownie rzucaliśmy piłkami lekarskimi, wzmacnialiśmy mięśnie brzucha i grzbietu. OJ DZIAŁO SIĘ DZISIAJ DZIAŁO! – podsumowali.
Fot. BiegamBoLubię Zduńska Wola
Prawie 90 osób na zajęciach w Gubinie, równe 40 w Stalowej Woli. Tu nasi trenerzy w przeciwieństwie do gubińskich wylewni nie są – Sprawdzian na płotkach, podbiegi pod górę, bieg ciągły – zaledwie tyle wydusili z siebie. Czujemy jednak, że nasi lakoniczni opiekunowie coś ukrywają. Pewnie nie chcę się publicznie dzielić sposobem na komplet na treningach 😉 Szanujemy tę tajemnicę i obiecujemy pojawić się kiedyś na zajęciach. Oczywiście incognito. Wtedy przekonamy się co oni tam wymyślili 😉
To znów dajmy szansę trenerowi, który nie drzemał na lekcjach języka polskiego. Paweł Chodań z Węgorzewa pisać lubi – Lato w pełni na Mazurach, pogoda dopisuje turystom, dookoła pełno atrakcji. Mimo tego, zebrało się nas dzisiaj troszkę na wspólne ćwiczenia i bieganie 🙂 – zagaił. – Zaczęliśmy zupełnie niestandardowo, a nawet rzekłbym freestylowo. Dzisiaj to uczestnicy prowadzili rozgrzewkę i ćwiczenia rozciągające wraz z trenerem BBL. Każdy wymyślał kolejne ćwiczenie, a następnie przekazywał pałeczkę innemu uczestnikowi, żeby ten pokazał co wszyscy mają robić dalej. Wyszło świetnie, ponieważ każdy zaproponował coś ciekawego i gdyby nie kończący się czas na ćwiczenia, pewnie trwałoby to najmniej godzinę 🙂 – podsumował pierwszą część zajęć Paweł.
Fot. BiegamBoLubię Starogard Gdański
Potem już musiał napisać o sobie, więc swobodnie zaczął to robić w trzeciej osobie liczby pojedynczej 😉 – Zadanie główne należało już do trenera Pawła. Wstęp z pomysłami uczestników na ćwiczenia nie był przypadkowy, ponieważ były one wykorzystane w konkurencji drużynowej. A powstały takie 3, po 3 osoby: Agnieszka, Agnieszka i… Agnieszka jako team nr 1; Magda, Sebastian i Sebastian połączyli swe siły w teamie nr 2; natomiast team nr 3 scalił naszych biegaczy-karateków – Zuzię, Tomka i Krzyśka. Każda z drużyn wybrała sobie jedno z wykonywanych na powtórzenia ćwiczenia, a ich zadaniem było wykonanie 3 serii: 400m biegu + zadana ilość powtórzeń wybranego ćwiczenia. Następnie high-five lub low-five i sztafeta leci dalej- zakończył. Dla równowagi i na zakończenie znów „raporcik” w stylu depeszy. Dużo biegania na boso. Stop. Ćwiczenia koordynacyjne. Stop. Ćwiczenia w parach. Stop. Elementy siły biegowej. Stop. Na końcu rytmy po przekątnej stadionu. Stop. To doniesienia prosto z najdalej wysuniętego na płd-zach przyczółka BBL czyli z Wałbrzycha. Prawie 25 osób musiało otrzymać solidniejszą porcję wyzwań biegowych. Nie mamy co o tego wątpliwości. Na potwierdzenie imponująca, właściwie co tydzień, lista obecności. W Wałbrzychu musi być zatem ciekawie, a że Sienkiewicza nasi trenerzy nie lubili, to przecież nie najważniejsze 😉
Fot. BiegamBoLubię Buk