PM 10, PM 2.5, benzopiren, siarka, tlenki azotu … masakra. Przecież nie po to wiele lat temu rzuciłem palenie i zacząłem biegać, żeby teraz wdychać do swoich płuc kolejne świństwo.
Na temat smogu i jego szkodliwego wpływu napisano już wiele artykułów. Nie będę więc powtarzał oczywistych oczywistości i skupię się na podjętych przeze mnie próbach zabezpieczenia się przed szkodliwym pyłem. Praktycznie dzień w dzień w Krakowie, na specjalnych aplikacjach widnieją ostrzeżenia o przekroczonych normach i zaleceniach ograniczenia czasu przebywania na „świeżym powietrzu”. Jak tu zatem biegać skoro piszą mi „zostań w domu”. Rozwiązania są trzy:
- Olać smog i biegać
- Zostać w domu (to odpada)
- Próbować zabezpieczać górne dogi oddechowe maską antypyłową.
Do tej pory prezentowałem postawę z punktu pierwszego. Niestety, a może stety, poprzez głośne kampanie antysmogowe zainteresowałem się bardziej tematem i jak poczytałem to się … przeraziłem. Przed bieganiem nic mnie nie powstrzyma, więc jedyną opcją jaka mi pozostała to korzystanie z masek antypyłowych. Rozwiązań jest sporo i są różnorakie. Większość z nich jednak niewystarczająca. Żadna z nich nie jest też specjalnie dedykowana dla biegaczy. Przekopując fora, blogi i różnorakie artykuły odrzuciłem zdecydowanie zakup najprostszych masek z hipermarketów – oraz specjalistycznych masek „chemicznych”. Po stosunkowo dokładnej analizie oferty w internecie postanowiłem postawić na produkt, który jest dość często używany i opisywany przez rowerzystów. Jest to maska antypyłowa RZ. Produkowana jest generalnie z myślą o motocyklistach. W skrócie to neoprenowa maska przeciwpyłowa z wymiennym filtrem z aktywnym węglem. Jakie są jej właściwości poczytajcie na stronie dystrybutora, ja skupiam się na aspektach biegowych. Za 125 zł stałem się posiadaczem maski w kolorze czerwonym (wzorów i kolorów jest naprawdę sporo, więc jak ktoś lubi się polansować to spokojnie znajdzie dla siebie jakiś fajny wzór czy kolor).
Maska dość dobrze leży na twarzy. Projektanci umieścili na niej specjalny metalowy klips, który po wyregulowaniu ma dodatkowo lepiej trzymać maskę na nosie. Nie wiem jednak czy mój nos jest jakiś dziwny, czy co, ale ten klips to raczej nic nie daje. Na pewno nie jest plastyczny i łatwo nie chce się poddać temu aby idealnie dopasować go do kształtu nosa. Sama maska leży na twarzy dość dobrze, nie uciska i przylega szczelnie do skóry. Od razu po założeniu RZ-ta czuć delikatny opór powietrza (filtr węglowy działa, a powietrze nie dostaje się bokiem). Przy wydychaniu specjalne dwa systemy wydechowe skutecznie odprowadzają powietrze na zewnątrz.
Bieg rozpocząłem od wolnego truchtu na ok 60% HR. Tak pokonałem pierwsze 4 KM. Muszę przyznać, że przy takim poziomie wysiłku biegnie się dość przyjemnie nie odczuwając jakiegoś wielkiego dyskomfortu. Na kolejne dwa kilometry podkręciłem tempo do 70 HR i od razu stało się odczuwalne trudniejsze oddychanie. To też nie było problemem, gdyż wystarczyło wydłużyć wdech i biegło się dalej ok. Kolejne dwa kilometry i kolejne podkręcenie tempa. Zakres pomiędzy 70-80% HR staje się już dość wymagającym tempem. Zwiększone zapotrzebowanie na tlen zmusza do dużo większego wysiłku przy popieraniu powietrza. Tak naprawdę bieg zmienia się w trening wydolnościowy. Taki crossfit w masce 🙂 Jeśli realizujecie treningi wydolnościowe to z pełną świadomością trudności oddechowych na jakie napotkacie, możecie się pomęczyć. Znowu podkręcamy tempo i … kończy się nam bieganie. Szybki oddech uniemożliwia nam pełne uzupełnianie tlenu. Czujemy się jak ryba wyjęta z wody, łapiemy powietrze i nie jesteśmy w stanie go złapać. W tym momencie trening staje się bez sensu. Tak więc na ostatnie kilometry wróciłem do biegu „tlenowego”.
Łącznie na potrzeby tego testu przebiegłem nie ściągając maski 11 km w różnych zakresach HR. Na zdecydowany Plus:
- Rozwiązanie idealne dla lekkich wybiegań „w tlenie”.
- Dobre rozwiązanie dla tych którzy lubią męczyć się przy symulacji biegu na wysokościach.
Mankamenty (czepiam się na maksa):
- Jesteśmy cały czas w ruchu więc maskę od czasu do czasu trzeba poprawić. Metalowe coś nic nie daje.
- Zapomnijcie o oddychaniu przez nos – po prostu jest to niemożliwe.
- Przy mocnym wydechu, część powietrza wydostaje się w stronę oczu i prowadzi do parowania okularów. Więc jeśli maska – to bez okularów.
- Jeśli chcesz wysmarkać nos, wypluć ślinę, to musisz od nowa zapinać maskę na rzep aby filtr węglowy wewnątrz dobrze się ułożył.
Ogólnie rzecz ujmując nie jest to produkt dedykowany biegaczom, stąd te mankamenty. Nie mniej jednak jeśli jest smog a ja muszę biegać to jest to po prostu genialne rozwiązanie. Wystarczy nieco zwolnić 🙂
Dodatkowo:
Spojrzenia ludzi patrzących się na Was jak na wariatów – bezcenne!
Okrzyk dziecka – „Taaaatoooo ten Pan wygląda jak żółw NINJA” jeszcze bardziej bezcenne!
Pozdrawiam, a decyzje podejmujcie sami…
autor: Bartosz Konopka