Biegowa Droga Krzyżowa

W okresie zbliżających się świąt Wielkanocnych, wielu katolików uczestniczy w Drogach Krzyżowych.Nabożeństwo to polega na symbolicznym odwzorowaniu ostatniej drogi jaką odbył skazany na śmierć Jezus Chrystus. Większość z Nas kojarzy jednak symboliczne uczestnictwo z obrazami lub rzeźbami umieszczonymi na ścianach kościołów i długim klęczeniem, a nie z aktywnością i wysiłkiem fizycznym.

Modlitwy w kościele to bardzo tradycyjna forma obchodzenia i celebrowania tego nabożeństwa. Droga Krzyżowa Jezusa, to jednak pasmo cierpień i bólu. Odtwarzanie tych wydarzeń i rozważanie ich symboliki już wiele lat temu zostało „wyprowadzone” z murów kościelnych w plener. Każdy uważny turysta zobaczy na szlakach górskich małe, zwykle drewniane stacyjki, lub też wymalowane na drzewach białą farbą symbole kapliczek z rzymską numeracją. W okresie poprzedzającym okres Męki Pańskiej, Ci którzy chcą bardziej fizycznie zbliżyć się do cierpień Jezusa wyruszają na te szlaki niosąc ze sobą drewniane krzyże, ciężkie plecaki bądź też swoje osobiste problemy i cierpienia, dedykując je w różnych intencjach. Niektórym może wydawać się to dziwne, ale po własnych doświadczeniach, niekoniecznie mega praktykującego chrześcijanina, twierdzę że warto oddać się w tym czasie rozważaniom na temat życia, śmierci, prawdy, miłości, relacji międzyludzkich …

Bez krzyża biegiem pod górę

Samotne górskie biegi zawsze dają mi niezwykły zastrzyk energii i chęci do życia. Niejednokrotnie też, właśnie podczas treningów mam czas na przemyślenie wielu spraw, zarówno prywatnych jak i służbowych. Dlaczego więc nie poświęcić jednego treningu na zrobienie czegoś dla swojej duszy? Wspomniane przeze mnie drogi krzyżowe często prowadzą naprawdę w trudnym terenie. W końcu Golgota w swej symbolice, to nie byle jaki pagórek na którym uśmiercano ludzi. Niejednokrotnie też długość wytyczonych stacji potrafi zaskoczyć. Dlatego każdy z biegaczy może znaleźć dla siebie swoją własną drogę treningu i doświadczeń jakich potrzebuje. Dla jednych może to być kontemplacja w tlenie i rozważanie, a dla drugich hardcorowy bieg dający maksymalny wycisk i poczucie prawdziwego upadku pod krzyżem i „złożenia do grobu”. To wszystko musi mieć jednak sens. Dlatego warto przed biegiem poukładać sobie w głowie to, co chcemy zrealizować.

Jezus na śmierć skazany

Może nie każdy z Was myślał już w wieku 30 czy 40 lat o śmierci. Nie mniej to właśnie ten wiek kiedy zaczynają się pierwsze poważne problemy z własnym zdrowiem. Często jest to właśnie ten pierwszy moment, w którym może warto zdać sobie sprawę, że zadbanie o swój własny organizm jest jednym z elementów poszanowania własnego życia i zdrowia.

Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Podjęcie treningów lub jakiejkolwiek aktywności ruchowej wymaga zmierzenia się ze swoimi słabościami. Lenistwem, usprawiedliwianiem, przekładaniem. Jeśli się decydujesz to musisz z pełną odpowiedzialnością i determinacją trzymać się obranej ścieżki.

Jezus po raz pierwszy upada pod krzyżem

Dziwisz się? Jeśli spróbowałeś, to już po pierwszych treningach masz zakwasy i wszystko boli. Nie możesz złapać powietrza, pieką płuca, pojawia się brak wydolności. Zatrzymujesz się, podpierasz o kolana, próbujesz stabilizować płytki i szybki oddech. Pomimo że masz dość, nie rezygnujesz jednak. Prostujesz się i ruszasz dalej.

Jezus spotyka matkę

Dla każdego biegacza relacje z bliskimi często są poddane próbie. Treningi kosztem rodziny. To bardzo trudne decyzje. Jezus spoglądając w oczy Maryi widzi w nich cierpienie, ale też zrozumienie. To właśnie pomimo tej pełnej bólu i dramatu chwili, sytuacja ukazuje istotę wzajemnej relacji. Zrozumienie i wspólne wspieranie się w osiągnieciu celu.

Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi

Każdy wcześniej czy później zostanie poddany próbie. Próbie własnej psychiki i wytrzymałości. Zderzy się z bezradnością, z którą samotnie nie jest sobie sam poradzić. Właśnie wtedy, na początku swojej drogi, potrzebuje wsparcia bliskich przyjaciół. To oni nam pomogą. Popchną do dalszych wyzwań i zmotywują do podejmowania kolejnego wysiłku.

Weronika ociera Twarz Jezusa

Męskie słowa „wstań i walcz” nie zawsze są dobrym motywatorem. Czasami przestają być wystarczające. Będąc w strefie beztlenowej, brniemy do przodu nie rozglądając się na boki. Postawa bohaterska, ale czy zawsze słuszna? Czasem lepiej odpocząć niż doprowadzić do trwałej kontuzji. Wtedy potrzeba uczucia, miłości i poczucia, że jest wokół nas łagodność i opiekuńczość. Te chwile pomagają się otrząsnąć, a empatia buduje głębokie relacje z innymi ludźmi. Po otarciu twarzy z potu i krwi nie wyłania się obraz człowieka który się poddał. To obraz zdeterminowanego zwycięzcy.

Jezus po raz drugi upada pod krzyżem

Każdy upadek jest normalnym stanem rzeczy. Musisz wiele razy upaść, tysiąc razy przegrać, aby móc w końcu wygrać. Traktuj upadki z pokorą i szacunkiem, bo to właśnie sposób radzenia sobie z nimi kształtuje twój charakter i wykuwa przyszłe sukcesy.

Jezus spotyka płaczące niewiasty

Spotykasz osoby użalające się nad Tobą, chcące pocieszyć, pogłaskać? A może chcą zawrócić z obranej przez Ciebie ścieżki? „Synu przecież zrobisz sobie krzywdę, coś ci się stanie. Zrezygnuj!” Je nie chcę takiego pocieszenia. Przechodzę obok nie zwracając na to uwagi. Podjąłem decyzję, wiem co robię i wiem, że to jest słuszne. Nie zawrócę przez ten lament. To jeszcze bardziej mnie mobilizuje.

Trzeci upadek Jezusa

No cóż … jeszcze przede mną dziewięćset dziewięćdziesiąt siedem upadków zanim dotrę do mety. Traktuję to jako rzecz normalną. Jest to lekkie balansowanie na skraju ryzyka. Ale kto nie ryzykuje krocząc przez siebie obraną ścieżką, ten musi z niej zejść, a ja tego nie chcę.

Jezus obdarty z szat

Każda końcówka ciężkiej pracy odziera człowieka z masek jakie na sobie nosi. Ta brutalna weryfikacja pozwala spojrzeć każdemu na Ciebie i ocenić Twoją osobę przez pryzmat egoistycznego subiektywizmu i szyderstwa innych. To bywa bolesne zarówno w warstwie psychicznej jak i fizycznej. Nie przejmuj się tym jednak. To nic, że stoisz pod klatką swojego bloku na trzęsących się nogach. Twarz czerwona, gigantyczne plamy potu na ubraniu i uśmieszki sąsiadów „grubas(ka) poszedł biegać”. Podnieś głowę i bądź dumny z tego, co do tej pory osiągnąłeś.

Jezus przybity do krzyża

Leżysz i cierpisz? Wszystko boli, dramat na całej linii? Przestań się użalać nad sobą. Wstań i podejmij odpowiednie działania. Bóg w cierpieniach nie ulżył swojemu synowi, dlaczego więc miałby robić coś dla Ciebie? Cierpienie i ból musisz znieść, poradzić sobie z nim sam. Jezus umiera na krzyżu. Ta symbolika jest niezmiernie istotna. Kto znalazł się na mecie w skrajnym wyczerpaniu, wie co to znaczy umierać. Leżysz bez tchu, wymiotujesz, omdlewasz, tracisz przytomność. Dla początkujących ta symboliczna śmierć dzieje się we własnej głowie. Śmierć jednak jest faktem. Śmierć Jezusa jest faktem. Bądź na nią przygotowany, aczkolwiek jest mało prawdopodobne, że umrzesz przez bieganie!

Ciało Jezusa z krzyża zdjęte

Czy tak nie czujesz się dzień po maratonie? A może po pierwszych w swoim życiu 5 km, w których zszedłeś poniżej 6 min/km? To nie ma znaczenia. Musisz mieć siłę i wytrwałość. Jezus „z martwych wstał” – i Ty też możesz.

Jezus złożony do grobu

To koniec naszej biegowej wędrówki. Teraz już tylko od Ciebie zależy czy jeśli się podniesiesz, podejmiesz wyzwanie kolejnego treningu, czy się poddasz. Pytanie czy będziesz się raczył przekąskami przy włączonym telewizorze, czy jednak spróbujesz zmierzyć się z kolejną Drogą Krzyżową.

Na końcu jest satysfakcja Droga Krzyżowa w symbolice śmierci, zmartwychwstania i biegania, staje się pretekstem, do próbowania znalezienia dodatkowych motywacji, zarówno dla realizacji nowych form treningów jak i w ogóle ich podjęcia. Pamiętajcie też o najważniejszym. Kiedy podniesiecie się po biegowym wycieńczeniu poczujecie się doskonale. Ta taka forma wysiłkowego „zmartwychwstania”.

Święta zbliżają się wielkimi krokami więc korzystajcie z tego czasu i biegnijcie na Drogi Krzyżowe.

autor: Bartosz Konopka