Ci co trenują przed południem, zmagają się z upałami, ci co mają zajęcia wieczorem… walczą z krwiopijcami. Receptą zarówno na jedno jak
i na drugie jest – sprint. Zatem sprintem biegniemy przez stadiony, aby zobaczyć co słychać na treningach BBL.
Wychodzimy z bloków startowych w Słupsku, gdzie trenerem jest wybitny specjalista od biegów sprinterskich, Tomasz Czubak. Wciąż aktualny rekordzista Polski w biegu na 400 metrów zaproponował swoim podopiecznym trening szybkości, bowiem jak to sam określił, sprinterzy lubią ciepło. – Upały nadal trwają, a trening trzeba zrobić. Była rozgrzewka z dużą ilością skipów, przyspieszeń i zmian rytmu. Były dłuższe przerwy, żeby wypocząć i nawodnić organizm – podsumował mistrz świata w sztafecie 4×400 metrów z 1999 roku.
Mieszkańcy Ożarowa Mazowieckiego za przeciwnika na swoich ostatnich treningach nie mają ani słońca, ani deszczu, ani burz. Zajęcia odbywają się wieczorem, a chmury zazwyczaj „przechodzą bokiem” w kierunku Warszawy. Biegacze nie mają jednak łatwo, bowiem o 20:00 zaczyna się godzina komara. – Walka z komarami . To nasz główny przeciwnik wieczornych treningów. Nie pozwalają na żadne przerwy w marszu, na żadne rozciąganie po treningu. Jest jeden plus takiego stanu rzecz – nie ma miejsca na lenistwo, trzeba ciągle i biegać, bowiem każdy przystanek kończy się kilkudziesięcioma ukąszeniami. Trzeba przyznać, że jest to skuteczny doping, aby pomiędzy odcinkami interwałowymi wykonywać przerwy w truchcie. Przeważnie zmęczonych uczestników kusi perspektywa przejścia do marszu, lecz insekty nie dają im wówczas spokoju – relacjonuje nam trener
Maciej Żukiewicz.
Zamiast bzyczących i nieustannie gryzących komarów, biegacze ze Zbąszynka zmagali się z prawdziwym żarem lejącym się z nieba.
Insekty skryły się w krzakach, a biegający w cieniu. Jak wyglądały ich zajęcia? – Po kilku okrążeniach truchtu w ogromnym skwarze panującym na dworze udaliśmy się w zacienione miejsce na trawiastej murawie aby zająć się ćwiczeniami rozciągającymi. Dzięki rozgrzewce oraz panującej temperaturze ćwiczenia wykonywało się bardzo dobrze bowiem mięśnie i ścięgna były bardzo plastyczne. Na koniec 2 okrążenia delikatnego truchciku – mówił trener Damian Kolecki.
Tak od Bałtyku aż po Karpaty BBL-owicze trenują w pocie czoła, ale też bawią się bieganiem i po prostu miło, w grupie spędzają wakacje.
Tym, którzy wrócili już z urlopów przypominamy, że zajęcia trwają, a tym, którzy się wybierają proponujemy, żeby odwiedzili grupę BBL niedaleko miejscowości, w której wypoczywają. Zachęcamy i zapraszamy!