Za każdym razem kiedy czytam książki opisujące historie ludzi z czarnego lądu, jestem poruszony i przejęty. Tym razem moje emocje pobudziła historia chłopca, który po strasznych dla psychiki dziecka przeżyciach zostaje mistrzem olimpijskim.
„Bieg po życie” to fascynująca, prawdziwa opowieść Lopeza Lomonga o jego zniszczonym dzieciństwie, okresie dorastania oraz szczęściu jakie go ostatecznie spotkało. Rozgrywa się na tle dramatu w Sudanie. Nie jest to historia pełna szczęścia i radości. Wręcz przeciwnie. Książkę otwierają sceny przerażające. Młody chłopak porwany przez rebeliantów, oderwany od swojego środowiska i rodziców, przetrzymywany w pomieszczeniach pełnych ekstremetów, smrodu, umierających, bitych i głodzonych dzieci. Zdając sobie sprawę, że jest skazany na śmierć podejmuje wraz z innymi chłopcami próbę ucieczki. Biegnie aby uciec wyzutym z ludzkich instynktów rebeliantom. Później wcale nie jest lepiej. Kolejny akt dramatu rozgrywa się w obozie dla uchodźców w Kakumie, gdzie życie uchodźców zamienione jest w koszmar.
Bieganie, gra w piłkę, pracowitość oraz bardzo głęboka wiara w Boga, kształtują kolejne wydarzenia. W wyniku splotu różnych okoliczności udaje się Lopepemu dostać na listę programu adopcyjnego realizowanego przez USA. W tym momencie jego afrykański koszmar dobiega końca. W Stanach trafia do rodziny, która z wielką miłością i oddaniem pomaga mu w odnalezieniu się w nowej rzeczywistości. Tak zaczyna spełniać się amerykański sen Lopeza. Powoli, zdobywając kolejne stopnie wykształcenia i tożsamości kulturowej bije rekordy biegowe na dystansach 800 i 1500 metrów, aby w końcu dostać się do drużyny olimpijskiej. Ten czas to okres wchodzenia w wiek dorosły i uświadamiania sobie kontrastów życia w Sudanie, Kenii i USA. Zrozumienie ogromu tragedii w Sudanie kształtuje człowieka, który poprzez swoje sportowe osiągnięcia chce pomagać innym ludziom w Afryce.
Historia Lopeza Lamonga to przejmująca autobiografia, dla której bieganie pozostaje tylko tłem. Nie jest to wiec typowa pozycja „biegowa”. Nie znajdziecie w niej opisów treningów, diety (no chyba, że odpowiada Wam gotowana kukurydza z piaskiem) ani też kulis z za olimpijskich aren. Znajdziecie za to wiele szczegółowych przerażających historii, które wgniatają w fotel. Poczujecie, że Wasze życiowe problemy są tak naprawdę nieistotnymi pierdołami, a Wasze dzieci są najszczęśliwsze na świecie. Zresztą nie tylko dorośli, ale każde „tabletowe” dziecko powinno przeczytać tą historię.
W przypadku Lopeza Lamonga historia kończy się szczęśliwie, ale ile jemu podobnych cały czas przeżywa dramat? Może warto przeczytać też tą książkę w kontekście syryjskich dzieci uciekających przed wojną?
Autor: Bartosz Konopka