7 biegowych cudów świata

Dlaczego biegamy? Bo sprawia nam to przyjemność. Czasem cieszy nas po prostu zmęczenie, przekroczenie własnych granic, czasem towarzystwo innych ludzi, czasem ucieczka od codziennych problemów. Ale bardzo często ogromną przyjemność sprawia nam trasa, po której biegniemy.

Bieganie pozwala marzyć, stawiać sobie wyzwania. Nie tylko te sportowe, ale również i turystyczne. Niczym dziecko wodzące palcem po mapie, przeszukujemy internet w poszukiwaniu biegowych cudów świata. Każde tego typu zestawienie jest zawsze bardzo subiektywne. Ja przedstawiam Wam moją siódemkę. 7 biegów, które chciałbym ukończyć. I kiedyś to zrobię!

Bajkał Ice Marathon (Rosja)

Organizatorzy przez półtora miesiąca analizują zdjęcia satelitarne zamarzniętej powierzchni jeziora Bajkał. Tylko po to, żeby wyznaczyć bezpieczną trasę biegu. Tak… biegnie się po lodzie skuwającym Bajkał. W trakcie mroźniej zimy. Biegnie się po białej pustyni. Przy dobrej widoczności – z linii startu widać nawet linię mety.

Termin: Marzec

Midnight Sun Marathon & Halfmaraton (Norwegia)

Norweskie Tromso leży już za kołem polarnym. W grudniu organizowany jest tam półmaraton, a w czerwcu maraton. Choć uczestnicy startują o 22:00, to cały czas jest jasno – trwa dzień polarny. Ciągle jest jasno, w kolorowym tłumie biegaczy często można spotkać przebierańców. Midnight Sun jest najdalej wysuniętym na północ atestowanym biegiem maratońskim na świecie.

Termin: Czerwiec (maraton) / Grudzień (półmaraton)

Ultramaraton Caballo Blanco (Meksyk)

Jeśli ktoś czytał „Urodzonych biegaczy” – nie trzeba tłumaczyć. Kto jednak nie czytał… Gdzieś w zapomnianym meksykańskim kanionie gór Sierra Madre żyje plemię Tarahumara – Indian, którzy zdają się być stworzeni do biegania na bardzo długie dystanse. Zmarły w 2012 roku Caballo Blanco (Biały Koń), to legendarny Amerykanin, były zawodowy bokser. Ultramaraton Caballo Blanco powstał jako sprawdzian możliwości. W jednym biegu startują Indianie ubrani w kolorowe „sukienki” i buty zrobione z opon oraz najwybitniejsi światowi biegacze ultra. Przepis na sukces!

Termin: w 2015 roku UCB zostało odwołane ze względu na krwawe porachunki karteli narkotykowych i brak możliwości zapewnienia bezpieczeństwa uczestnikom.

Boston Marathon (USA)

Po pierwsze trzeba się na niego zakwalifikować. Organizatorzy postawili poprzeczkę dość wysoko. Np. 30-letni mężczyzna musi uzyskać czas 3:05 w maratonie, aby zdobyć minimum do Bostonu. Ale w zamian za to… Mamy możliwość wystartowania w najstarszym nowożytnym biegu maratońskim. Na wyjątkowość tej imprezy składa się jeszcze kilka rzeczy. Po pierwsze w Maratonie Bostońskim przez wiele lat startował Team Hoyt (więcej tutaj https://www.biegambolubie.com.pl/index.php/aktualnosci/450-team-hoyt-niemozliwe ). Po drugie w 2013 roku to właśnie w okolicach mety tego biegu miał miejsce zamach terrorystyczny. Dwóch braci zdetonowało ładunki wybuchowe w tłumie kibiców. Cały, nie tylko biegowy świat zamarł i zjednoczył się we współczuciu dla ofiar. No i po trzecie: Heartbreaker – słynny podbieg, którego pokonanie jest ogromnym wyzwaniem.

Termin: kwiecień

Comrades Marthon (RPA)

Bieg jest rozgrywany już po raz 90-ty. Dystans to „skromne” 87-89 kilometrów w zależności od kierunku, którym się biegnie. W 2015 roku mamy krótszą (87km) trasę z Durbanu do Pietermartizburga. Z pięcioma zabójczymi podbiegami (The Big Five Hills), w upale, bez wielkiego wsparcia ze strony organizatorów. Start o 5:30 rano, meta zamknięta o 17:30. „From gun to gun”, czyli nikt się nie bawi w czekanie na tych, którym zabrakło kilku minut, bo np. później wystartowali. Żeby lepiej zrozumieć znaczenie Comrades – trzeba koniecznie obejrzeć film „Najdłuższy bieg” (The Long Run).

Termin: maj

Reggae Marathon, Half & 10km (Jamajka)

Jamajka, luz, muzyka reggae i mnóstwo uśmiechniętych ludzi. Impreza przez całe 42 kilometry. Jeden z tych biegów, w których nieważny jest wynik, ale radość wspólnej zabawy. Trasa zlokalizowana na zachodnim krańcu wyspy wiedzie praktycznie cały czas brzegiem Morza Karaibskiego. Trudno wymarzyć sobie lepszy wyjazd na bieg w grudniu.

Termin: grudzień

 Lago di Garda Maraton

Zaczynamy w małym włoskim miasteczku – Limone sul Garda. Maratończyków pozdrawiają mieszkańcy pijący espresso na balkonach i w ogródkach swych domów. Następnie wbiega my w wykute w skale tunele wyglądające jak scenografia do wyścigów samochodowych w najnowszym Bondzie. Docieramy do kolejnego miasteczka, trasa pośród winnic. Niektórzy nie wytrzymują, zatrzymują się i sączą słodkie winogrona prosto z krzaków. Potem znowu trawers w zboczu skały i finisz w Malcesine. Powrót na miejsce startu zapewniony jest bezpłatnym dla maratończyków promem. A wszystko dzieje się wokół prześlicznego jeziora Garda w Alpach Julijskich.

Termin: październik

To moja lista. Każdy może i powinien stworzyć swoją. Niech moje wybory będą dla Was tylko inspiracją. Bo każdy lubi co innego w bieganiu. Dlatego nie bójmy się mieć marzenia. I krok po kroku realizujmy je realizować.

Autor: Tomasz Staśkiewicz